Jedyny wegański kebab zamyka się po trzech latach działalności – w tle horrendalne rachunki za prąd i gaz. – Już tak dalej się nie da – przyznają właściciele Vegaba z ulicy Długiej w Bydgoszczy.
Ponad trzy lata działa w Bydgoszczy Vegab, wegańska gastronomia która jako pierwsza w naszym mieście wprowadziła do menu wegańskie kebaby. Przez ten czas bar doczekał się wiernej klienteli, co ciekawe – w większości to osoby, które z menu nie wykluczają mięsa, ale szukają dla niego zdrowszej alternatywy. To oni, a także weganie i wegetarianie sprawili, że w lokalu nigdy nie było pusto. Bar wytrzymał nawet potężne zawirowania, które uderzyły w całą gastronomię w związku z wybuchem pandemii koronawirusa. Jak się okazuje, gwałtownego wzrostu cen energii i opłat wytrzymać już nie mógł.
– Dziękujemy, że byliście z nami w Bydgoszczy przez ponad 3 lata. Niestety podjęliśmy decyzję o zamknięciu Vegaba i 29 września będzie nasz ostatni dzień działalności w Bydgoszczy – ogłosili właściciele w mediach społecznościowych.
Informacja wywołała poruszenie wśród bywalców lokalu, którzy nie kryli zaskoczenia decyzją właścicieli. W mediach społecznościowych pojawiło się blisko 200 komentarzy mieszkańców, którzy ciepło wspominali wizyty w barze, ale domagali się również wyjaśnień, dlaczego Vegab w Bydgoszczy przestanie działać. Właściciele pospieszyli z odpowiedzią.
– Pytacie dlaczego zamykamy? Po analizie obecnych kosztów, wzrostu cen absolutnie każdego składnika, każdej usługi towarzyszącej prowadzeniu lokalu, a przede wszystkim 400% wzrostu cen prądu (niestety nie mamy umowy ze stawkami sprzed roku), gazu, opłat dodatkowych i prognozach na przyszłość doszliśmy do wniosku, że to jedyna opcja. W powstanie tego miejsca ponad 3 lata temu włożyliśmy dużo serca, pieniędzy i energii i było warto. Ale coś się musi skończyć, by było miejsce na coś nowego i skupiamy się na nowych projektach nie związanych z gastro – napisali właściciele.
Prowadzący lokal podkreślają, że zamknięcie Vegaba nie ma nic wspólnego z faktem, że to wegański kebab, bo jak twierdzą utargi zapewne są większe niż niejednego tradycyjnego kebaba. – Koszty wzrosły tak bardzo, że prowadzenie tego typu działalności jest już nieopłacalne, rejestrujemy wszystko na kasie fiskalnej, uczciwie płacimy pracownikom, nie zatrudniamy nikogo na czarno, opłacamy ZUSy. Najwidoczniej w Polsce już tak dalej się nie da, a najbliższe miesiące horrendalnych rachunków za prąd i gaz tylko to potwierdza – wyjaśniają klientom przyczyny zamknięcia lokalu właściciele.