Inne miasto… Co Bydgoszcz straciła z powodu wojny? Nie tylko zachodnia pierzeja i Teatr Miejski

Marzec 1946. Rozbiórka ruin Teatru Miejskiego, z lewej strony uszkodzony posąg „Łuczniczki” / Fot. Piotr Wiszniewski / MOB PRL/Z-267

Wielkoformatowe zdjęcia na tkaninach miejsc i budynków w naszym mieście, które zniknęły z powodu wojny. Zainscenizowane ruiny, dzięki którym poczujemy się, jak dotknięci wojenną pożogą bydgoszczanie. Tak wygląda nowa wystawa Muzeum Okręgowego w Spichrzach nad Brdą.

„Inne miasto… Zniszczenia wojenne Bydgoszczy (1939-1945)” – to oficjalna nazwa najnowszej ekspozycji bydgoskiego muzeum. Zobaczymy, jak bardzo inne było nasze miasto przed 1945 rokiem, co straciliśmy w czasie niemieckiej okupacji, a następnie w styczniu 1945 roku. – Inspiracją do stworzenia wystawy był cytat „Inne miasto miałam w pamięci, inne zobaczyłam teraz” pochodzący ze wspomnień Oli Obarskiej, bydgoszczanki, aktorki i śpiewaczki, która tą zniszczoną Bydgoszcz zobaczyła, gdy wróciła do niej w 1945 roku z zespołem artystycznym 1. Armii Wojska Polskiego. Mieszkańcy witali ją wtedy z wielkim wzruszeniem – mówi dr Anna Nadolska z Działu Historii Muzeum Okręgowego im. Leona Wyczółkowskiego – wspólnie z Filipem Semrauem tworzą ekipę kuratorską wystawy. Ekspozycja zostanie otwarta 17 stycznia, tydzień przed 80. rocznicą zakończenia okupacji niemieckiej w mieście nad Brdą. Zajmie całą kondygnację spichrzy i jest pierwszym krokiem do stworzenia Muzeum Historii Bydgoszczy. Zobaczymy na niej wielkoformatowe zdjęcia na tkaninach miejsc i budynków w naszym mieście, które zniknęły z powodu wojny. Zainscenizowane ruiny, dzięki którym poczujemy się jak dotknięci wojenną pożogą bydgoszczanie. Tak będzie wyglądać nowa wystawa.

– Pokażemy wydarzenia z okresu okupacji, wyburzenia niemieckie oraz straty z 1945 roku i czasów już po wojnie. I jeszcze jedno – nie wszyscy pewnie wiedzą, że w kwietniu 1943 roku sowiecki samolot przez pomyłkę zrzucił bomby na miasto. Zniszczyły one budynki mieszkalne na Okolu przy ul. Grunwaldzkiej. Posiadamy w zbiorach unikatowe zdjęcie ruin – mówi dr Nadolska. Kuratorzy wystawy zaprezentują także, jak zmieniała się miejska tkanka Bydgoszczy – To ciągle przekształcająca się struktura. Zobaczymy fotograficzne porównanie tych straconych miejsc i ich obecnego wyglądu – dodaje Semrau.

Otwarcie wystawy czasowej „Inne miasto… Zniszczenia wojenne Bydgoszczy (1939-1945)”, odbędzie się 17 stycznia o godz. 18.00 w Spichrzach nad Brdą (ul. Grodzka 7-11). Ekspozycja będzie czynna do końca roku.

Rozmowa o wystawie z jej kuratorami dr Anną Nadolską i Filipem Semrauem

Wojciech Borakiewicz: Jak wielkie były wojenne straty Bydgoszczy? Czy udało się je ostatecznie podliczyć?

Dr Anna Nadolska: Nasze największe straty to przede wszystkim zabici ludzie, osobiste tragedie mieszkańców, ale także zniszczone budynki czy mosty. Całość strat w Bydgoszczy nie została jeszcze dokładnie określona. Większość wystaw dotyczących drugiej wojny światowej organizowanych w naszym muzeum skupiała się na niemieckich zbrodniach, eksterminacji Polaków i Żydów, dramatów wysiedleń. A my postanowiliśmy ukazać straty, jakich doznała tkanka miasta. Na naszej wystawie pokażemy, to co zniknęło z architektonicznego krajobrazu Bydgoszczy. Zaprezentujemy, także jak rozmyślnie niszczono w czasach okupacji ślady polskości; figury, tablice pamiątkowe. Ludzkie historie także zaistnieją na ekspozycji. Zostaną wyrażone poprzez przedmioty pozostawione w gruzach budynków i relacje.

Dlaczego wybrali Państwo taką perspektywę?

Filip Semrau – Takiej wystawy jeszcze w Bydgoszczy nie było. Zdajemy sobie sprawę, że nasze miasto nie zostało tak dotknięte zniszczeniami jak np. Warszawa, ale straciliśmy wiele cennych budynków, które były dominantą architektoniczną przedwojennej Bydgoszczy.

Niektóre z nich dobrze znamy z licznych pocztówek i zdjęć.

F.S. – To oczywiście zachodnia pierzeja Starego Rynku, Teatr Miejski czy synagoga.

A inne mniej znane?

F. S – Warto przypomnieć o tzw. małej architekturze, rzeźbach, pomnikach i tablicach pamiątkowych podkreślających polskość Bydgoszczy, które okupant celowo usunął.

A.N. – Dodajmy do tej listy wiele cennych budynków, które zniknęły z krajobrazu naszego miasta. Niektóre z nich po wojnie odbudowano, ale już w innym kształcie. Całkiem inaczej wyglądały dawniej kamienice usytuowane we wschodniej pierzei Starego Rynku. A tam znajdował się przecież Dom Towarowy „Bracia Mateccy”. Zupełnie odmienny wygląd ma teraz zrekonstruowana ul. Jatki. To samo dotyczy ul. Mostowej.

Rozmawiamy w siedzibie muzeum przy ul. Grodzkiej, której okna wychodzą na Mostową. Wygląd tej ulicy w okresie międzywojennym był całkiem inny, ale teraz jest już odmienny w porównaniu z czasem PRL.

A.N. – Jeszcze w międzywojniu Mostowa była wąską ulicą.  Znajdowały się tu m.in. dwa piękne obiekty – wizytówki Bydgoszczy: Dom Fryderyka i kamienica Jachmanna z kawiarnią „Bristol”. Niemcy postanowili poszerzyć Mostową dla wojskowych defilad i nazistowskich manifestacji. W tym celu wyburzyli głównie wschodnią część ulicy. Z kolei w miejscu zachodniej pierzei Starego Rynku chcieli zbudować nowy ratusz.

Mocno wryła się w świadomość bydgoszczan legenda o krwawym odcisku dłoni, która jedna z ofiar pierwszych mordów pozostawiła na ścianie kościoła pojezuickiego lub na gmachu Muzeum Miejskiego. Ślad pozostał i Niemcy nie mogli go usunąć. Dlatego postanowili zburzyć pierzeję wraz z kościołem? Jest o tym na wystawie?

A.N. – Relacje bydgoszczan o pojawieniu się krwawego śladu na murze zaistnieją na naszej ekspozycji, także dzięki Jerzemu Sulimie-Kamińskiemu, który w swej powieści porównuje ten ślad do odbitej zakrwawionej twarzy Chrystusa na chuście św. Weroniki.

F.S. – Polacy w Bydgoszczy potrzebowali tej opowieści jako symbolu nadziei.

A czy rzeczywiście jedynym śladem polskości, który okupanci przegapili był orzeł na rynnie, na dachu fary?

F.S. – Funkcjonują relacje, które mówią o tym, że bydgoszczanie przechodzący obok fary zdejmowali kapelusze, żeby oddać polskiemu godłu cześć.

A.N.  – Trzeba zaznaczyć, że fara, jak i inne budynki w mieście, także ucierpiała w czasie działań wojennych w styczniu 1945 roku.

Bo jest też tak, że na wystawie zobaczymy, co Bydgoszcz straciła w 1945 roku.

A.N. – Ucierpiało około 30 budynków, w tym fara, kościół pw. Wincentego a Paulo, ewangelicki kościół Chrystusa Pana obecnie Zbawiciela. Spłonęły magazyny wojskowe, zniszczony został Dom Towarowy Behrenda, przy ul. Gdańskiej.

Ale tym największym i nieodżałowanym ubytkiem z 1945 roku jest Teatr Miejski. Pozostała po nim już tylko nazwa pl. Teatralny. Dlaczego został zburzony?

A.N. – W 1946 roku w Bydgoszczy władze organizowały Pomorską Wystawę Rzemiosła, Przemysłu i Handlu oraz 600-lecie miasta. Zniszczona budowla w centrum Bydgoszczy nie prezentowała się najlepiej. Zamiast więc odbudować obiekt, padło polecenie wyburzenia.

A jak doszło w styczniu 1945 roku do spalenia gmachu teatru?

A.N. – Istnieje kilka wersji wydarzeń. W jednej z nich żołnierze Armii Czerwonej zaprószyli ogień. Doszło do pożaru. Druga mówi, że budynek ucierpiał w wyniku ostrzału artyleryjskiego. Na pewno spłonęła widownia i scena. Stojącego w pobliżu teatru posągu „Łuczniczki” także nie ominęły pociski.

Zapisz się na nasz newsletter!

Udostępnij: Facebook Twitter