Adam Jaworski – pomagał ludziom, przegrał z hejtem: Chociaż bardzo chcę pomagać, to ja już nie daję rady

Adam Jaworski podczas pożegnania w BCOPiW / Fot. B. Witkowski/UMB

– Ale czy twoje serce to wytrzyma – zapytała żona, kiedy Adam Jaworski ogłosił, że zamyka fundację i rezygnuje z pomagania. – Mówi się, że jak masz miękkie serce, to musisz mieć twarde podwozie. Ja nie mam. Stąd decyzja o zawieszeniu działalności Stowarzyszenia „Dzięki Wam”. Pożegnano go w Bydgoskim Centrum Organizacji Pozarządowych i Wolontariatu. Jego dzieło trwa.

W siedzibie firmy na stołach stosy dokumentów Stowarzyszenia „Dzięki Wam”. Adam Jaworski ogłosił, że kończy działalność, przed świętami uroczyście pożegnał się z darczyńcami, współpracownikami i wolontariuszami. Jego dzieło trwa. Właśnie otwarto sklep charytatywny przy ul. Grunwaldzkiej 32. Prowadzi go Bazylika św. Wincentego a Paulo i ks. Sławomir Bar z wielką pomocą wolontariuszy zaangażowanych w akcje Adama Jaworskiego i Stowarzyszenie Dzięki Wam.

Noe i nowy potop

Gdy spotkałem się z Adamem Jaworskim, zapytał z uśmiechem, czy znam dowcip o Noem, który prosił Boga, by nie powtórzył się potop. Stwórca zapewnił, że potopu już nie będzie. I dodał: – Ale biurokracja was zaleje. Adam uśmiecha się i wskazuje na stosy dokumentów do przejrzenia.

Adama Jaworski, społecznik z Bydgoszczy, ogłosił w BCOPiW, że rezygnuje z prowadzenia bydgoskiego Stowarzyszenia „Dzięki Wam”. Adam to bydgoszczanin urodzony na Wyżynach i mieszkający od lat na Wzgórzu Wolności. Przez ostatnie lata oprócz prowadzenia firmy pomagał wraz z ludźmi dobrej woli potrzebującym.

Oprócz biurokracji doświadczyli jeszcze hejtu za pomoc Ukrainie. Irytowała ich roszczeniowości Polaków przy jednoczesnej wdzięczności od Ukraińców i od bezdomnych – dodaje Adam Jaworski. Do tego doszło zmęczenie i problemy ze zdrowiem.

Pomocowe początki

Skąd u niego pomaganie? Rodzice angażowali się m.in. w działalność Koła Pomocy dla Dzieci na Diecie Bezglutenowej. Pomagały także babcia, ciocie, później dzieci. Babcia z ciociami przyjmowały i gotowały dla pielgrzymów zmierzających przez Fordon na Jasną Górę. Rodzice pomagali w budowie kościoła św. Jadwigi, królowej Polski. Po katastrofie w Czarnobylu gościli u siebie dziewczynkę z tamtych terenów.

Może dlatego w 1997 roku podczas powodzi organizowali transporty z darami do Kępy Gosteckiej. W 2010 roku następna powódź i kolejna akcja, tym razem zbierali dary w firmie.

W sierpniu 2017 roku przez nasz region przeszła nawałnica. – Razem z pracownikami spontanicznie zebraliśmy dary dla poszkodowanych – wspomina Adam. – Moi synowie także jeździli na obozy harcerskie, takie jak ten w okolicach Suszka, gdzie zginęły dwie harcerki. Synowie byli harcerzami, córka nadal jest. Po nawałnicy zamykałem oczy i widziałem las, namioty, przecież to się mogło zdarzyć w każdym miejscu kraju.

Później był covid i następna powódź

– Jako ludzie bardzo lubimy pomagać – mówi Adam Jaworski. – Mamy ten odruch, czasem tylko potrzebna jest iskra, sygnał do pomocy. Przy ostatniej powodzi zadzwoniłem do Sławka Bara (ksiądz proboszcz bazyliki). – Pomagamy? – zapytałem. Odpowiedział: – No pewnie, że tak!

W ponad 50 miejscach nie tylko w Bydgoszczy ogłosili, że będą zbierali dary, żeby zawieźć je razem powodzianom. W Wąwelnie i Więcborku zaangażowali się ludzie, którzy ucierpieli w nawałnicy z 2017 roku i otrzymali wtedy pomoc.

– Ludzie nam już kiedyś zaufali i nadal ufają. Podczas ubiegłorocznej powodzi od razu zareagował Uniwersytet Kazimierza Wielkiego, Filharmonia Pomorska, szkoły, przedszkola. Takich placówek było ponad pół setki! – mówi Adam.

We wrześniu ubiegłego roku 32 samochody zawiozły powodzianom ponad sto ton pomocy. Pojedzie jeszcze trzydziesty trzeci.

Na uroczystość pożegnania Adama Jaworskiego w Bydgoskim Centrum Organizacji Pozarządowych i Wolontariatu przyszło bardzo dużo osób. Przedstawiciele darczyńców, szkół, organizacji pozarządowych, wolontariusze polscy i ukraińscy.

Adam Jaworski tłumaczył wtedy, że wolontariat jest jak róża. – Dzieło, które tworzymy jest pięknym kwiatem, ale biurokracja, hejt, zmęczenie, roszczeniowość Polaków to są kolce tej róży. I tych kolców mieliśmy już serdecznie dosyć.

W covidzie zaczęli od zdobywania środków ochrony osobistej dla pracowników szpitali. Zdobywali maski, przyłbice i jednorazowe rękawiczki dla lekarzy i pielęgniarek. Kupowali materiał, z którego szyte były maseczki. Wtedy poznali się z księdzem Sławkiem Barem z bazyliki.

Każdemu chciałbym pomóc

– Wiem, że jest patologia potrafiąca napsuć krwi. To męczy i zniechęca – przyznaje Adam Jaworski i dodaje, że nie ma twardej skóry i nic nie spływa po nim jak po kaczce. – Każdemu chciałbym pomóc, ale wiem, że nie jestem w stanie. Od początku działalności chciałem pokazywać dobrą stronę, bo radosnych sytuacji jest zdecydowanie więcej, ale jesteśmy tylko ludźmi. Pojedyncze minusy zostają w sercu i głowie. Kumulują się. Pamiętamy o tym szczególnie przy tak dużym zmęczeniu.

Adam żartuje, że z czasem adres firmy i stowarzyszenia zlał się w jedno. – Przy czym pracownicy mówią, że w firmie bywam, a w stowarzyszeniu jestem – uśmiecha się. – Kiedyś skądś wróciłem do firmy, a w kolejce do mnie czekała dziennikarka, policja w sprawie kradzieży oraz pracownicy firmy i wolontariusze ze stowarzyszenia. Dodaje, że bardzo cieszy się ze wsparcia ze strony pracowników.

Rok temu podczas akcji mikołajkowej do około 800 potrzebujących wyjechały 22 samochody z paczkami. Idzie Mikołaj z dwoma paczkami do polskiej rodziny, pani otwiera drzwi i pretensjonalnym tonem głosu mówi, że chciała trzy paczki, bo ma trójkę dzieci. Nie pyta, co jest w tych dwóch, tylko z pretensją w głosie domaga się trzech. – I jak zareagować? Mikołaj był oszołomiony takim przyjęciem. Postawił torby i poszedł. – Dobrze, że nie trafiło na mnie, bo ja bym kulturalnie przeprosił, że mam tylko dwie, odwróciłbym się na pięcie i poszedłby z paczkami – kręci głową Adam.

Ale – co podkreśla – jest także wdzięczność, a już szczególnie od Ukraińców, którzy chcą ugościć tym, co mają. Skromnie, ale z serca. Akcja mikołajkowa była skierowana przede wszystkim do polskich rodzin i tu zdarzały się nieprzyjemne sytuacje. Ale przecież nie jest tak, że wszyscy Polacy są źli, a wszyscy Ukraińcy dobrzy. Jak to w życiu.

Trumna nie ma kieszeni

Adam Jaworski: – Nie powiem złego słowa na tych najbardziej biednych, którzy do nas przychodzą. Oczywiście są i tacy, którzy skorzystają z pomocy w kilku punktach lub przychodzą, bo dostaną coś za darmo. Czy na ich miejscu postępowałbym inaczej? Pewnie nie. Najstarsza pani, która przychodziła do nas po pomoc miała 90 lat. Wiele mam było w ciąży. Przez kilka lat wydaliśmy tu setki łóżeczek i wózków.

Po południu stara się nie odbierać telefonów z nieznanych numerów. – W Wielkim Tygodniu zadzwoniła do mnie pani – podkreślam, Polka – zapytała, czy może przyjść po pomoc w Wielką Sobotę? Druga pytała, czy może przyjść po dary w Poniedziałek Wielkanocny. Mówię: „Ale są święta”. A pani z oburzeniem, że niektórzy pracują. Telefony w nocy i nad ranem, bo ktoś czegoś potrzebuje lub chce przekazać. Trochę brakuje ludziom wyczucia – mówi Adam Jaworski.

– Pewnie gdybym odpuścił pomaganie – zarobiłbym więcej pieniędzy – uśmiecha się Adam Jaworski. – Ale czy ja to do grobu zabiorę? Trumna nie ma kieszeni. Można mieć miliony na koncie, ale umrzeć w samotności. Po co mi to?

Pożar. Życia mnie to nauczyło

Adam nalazł w mediach informację, że nauczyciele i uczniowie „budowlanki” pomagali poszkodowanym w nawałnicy. – W tym czasie był pożar u pani Arlety na moim osiedlu – opowiada. – Poprosiłem o pomoc proboszcza, a także panią dyrektor „budowlanki” oraz innych szkół. Widziałem entuzjazm młodzieży i nauczycieli. Zaangażowali się także harcerze ze „Zjawy”.  

To miał być tylko jeden remont. Teraz wykonują właśnie trzydziesty szósty.

– Nie zapomnę jednego z uczniów, który podczas remontu spalonego mieszkania u ponad osiemdziesięcioletniej pani Teresy został zapytany przez dziennikarkę: „Co tobie dał ten remont?” Po chwili namysłu odpowiedział: „Życia mnie to nauczyło”. Taka odpowiedź przed kamerą. Ujęła mnie. Pamiętam ją do dziś.

Tamten remont wspomina szczególnie, ponieważ nie musiał martwić się o materiały i sponsorów. Sporo firm i instytucji regularnie wspiera Stowarzyszenie „Dzięki Wam”.

– Jest bardzo dużo potrzebujących – przyznaje Adam Jaworski – Po pomoc przychodzi ogrom ludzi. Niektórzy kombinują, ale wiele osób, zwłaszcza kiedy ogłosiliśmy zamknięcie naszego punktu, wychodziło załamanych. Są biedni i potrzebujący. Wielu jest również tych, którzy nie przyjdą, bo się krępują. Niestety, ubóstwo jest i będzie coraz większe.

Hejtu początek

Hejt za pomoc Ukrainie rozpoczął się od pierwszego dnia wojny, kiedy zdecydowali, że trzeba pomagać. Pojawiły się napisy na murach, niszczono tablice informacyjne.

Pod koniec maja ubiegłego roku w jednej z lokalnych gazet ukazał się materiał o Stowarzyszeniu „Dzięki Wam”. Adam: – Wcześniej hejt był epizodyczny, ale wtedy w komentarzach pojawiły się zarzuty, że pomagamy wrogom, banderowcom, że jesteśmy bezmózgowcami… W nas było narastające zmęczenie, podczas którego nie zastanawiasz się, czy to robota ruskich trolli, czy Polaków. My zastanawialiśmy się, co i gdzie kupić, jak przetransportować, kto to rozładuje, a czytaliśmy wpisy, że powinniśmy pomagać domom dziecka, A przecież pomagaliśmy!. Oszczerstwa niezasadne. Że powinniśmy pomagać Palestynie. Albo, że powinniście, podkreślam – powinniście pomagać – braciom mniejszym, czyli zwierzętom. Przychodziliśmy tu, bo chcemy pomagać tak, jak uważaliśmy to za stosowne. Ktoś chce pomagać Palestynie? Niech pomagam jak każdemu. Chce pomagać zwierzętom? Super. Pomagaj! My nie jesteśmy w stanie pomóc wszystkim.

W miejscu, w którym był punkt wydawania darów Stowarzyszenia „Dzięki Wam” powstanie sklep charytatywny bazyliki. W jego prowadzenie nadal będą się angażować wolontariusze stowarzyszenia. – Zbudowaliśmy fajny zespół i byłaby wielka szkoda, gdy nie można było skorzystać z ich umiejętności i doświadczenia – dodaje Adam Jaworski. – Już kiedyś rozmawialiśmy o tym ze księdzem Sławkiem Barem z bazyliki. Teraz powstanie tu sklep charytatywny. Cześć rzeczy będzie można otrzymać bezpłatnie, a część za odpłatnością, co ma nauczyć trochę szacunku do tego co biorę, a co kupuję oraz szacunku dla wolontariuszy.

Szacunek dla wolontariuszy

Bo – jak opowiada – sytuacje mieli różne. Potrzebujący potrafili agresywnie odnosić się do wolontariuszy. Bo muszą dostać pomoc przed Ukraińcami. Pytali, dlaczego nie ma dwóch kolejek. I dlaczego jedni i drudzy dostają to samo. Jedna z wolontariuszek dostała w twarz makaronem od pani, Polki, której zwróciliśmy uwagę na temat zachowania. – Przecież nie chodzi o to, żeby wolontariusze, którzy przychodzą tu pomagać, wychodzili z płaczem, bo zostali zrugani. Inną wolontariuszkę zbesztano za to, że jest Ukrainką. A był czas, że gdyby nie pomoc Ukrainek, to ten punkt nie miałby racji bytu – dodaje Adam Jaworski. – A najpiękniejsze jest to, że mamy grupę wolontariuszy, którzy przychodzą, bo kiedyś otrzymali od nas pomoc. A teraz chcą pomagać innym. Przecież wszystkie Ukrainki, które tu pomagają, najpierw same przychodziły tu po pomoc.

Kredyt zaufania

– Co będę robił po zamknięciu stowarzyszenia? Przez najbliższe pół roku będę siedział w papierach. Prowadzenie stowarzyszenia wymagało biurokracji. Zejdę z pierwszej linii i będę starał się wspierać bazylikę. Muszę odpocząć, pochodzić po lekarzach, zadbać o swoje zdrowie. Wspierać punkt bazyliki w naszym magazynie. Chociażbym bardzo chciał pomagać, to ja już nie daję rady. W życiu miałem różne doświadczenia, wiele tych pozytywnych, może dlatego wiem, że trzeba pomagać. Łatwiej zrozumieć mi ludzi dotkniętych jakąś tragedią, klęską.

Cały czas byłem na obrotach, na pierwszej linii, cały czas myślenia, co stanie się, kiedy tej adrenaliny zabraknie? Są emocje. Stowarzyszeniu poświęciłem moje serce. Tym żyłem. Nigdy nie marzyłem, że otrzymam taki kredyt zaufania od ludzi, wolontariuszy, mediów.

W ostatnim dniu wydawania darów przyjechali wszyscy wolontariusze, żeby pożegnać Adama Jaworskiego i podziękować mu za współpracę. – Niesamowite uczucie. Dostałem album ze zdjęciami z różnych akcji. Wzruszyłem się.

Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!

Udostępnij: Facebook Twitter