Enea Abramczyk Astoria musi opuścić ekstraklasę / Fot. B. Witkowski/UMB
Koszykarze, którzy w tym sezonie grali w Enei Abramczyk Astorii, przegrali ostatni mecz w sezonie. To był mecz o ich honor.
Okoliczności porażki w Dąbrowie Górniczej są symboliczne dla całego tego fatalnego sezonu. Enea Abramczyk Astoria wygrywała od początku spotkania. Zwycięstwo było konieczne, aby zachować złudzenia na pozostanie w ekstraklasie i pożegnać się z nią z honorem. Mówimy o złudzeniach, bo drugim warunkiem była porażka ekipy Arrivy Twardych Pierników Toruń z GTK Gliwice na własnym parkiecie. Torunianie zrobili swoje.
Trener: Zawodnicy zaczęli grać indywidualnie
W Dąbrowie zespół z Bydgoszczy prowadził na 75 sekund przed końcem 89:84 i zaprzepaścił szansę na zwycięstwo. W końcówce koszykarze Enei Abramczyk Astorii nie potrafili podać w regulaminowym czasie 5 sekund piłki z autu, dali sobie dwukrotnie, raz za razem, zebrać piłkę na własnej tablicy, a w ostatniej sekundzie niemal z połowy boiska trafił do ich kosza Gerry Blakes. MKS wygrał 92:89. Bydgoski zespół opuścił ekstraklasę. Po meczu grecki trener Athanasios Skourtopoulos, który zmienił Marka Popiołka i poprowadził Astorię w jedenastu meczach podsumował przyczyny spadku. – Na początku, kiedy przyszedłem, graliśmy jak jeden zespół i walczyliśmy jako jedność. To przynosiło efekty. W ostatnich trzech-czterech meczach to się zmieniło. Kilku zawodników zaczęło grać indywidualnie, nie jako drużyna. Być może pomyśleli, że jest już po sezonie. Było zero gry drużynowej. Niestety, moja drużyna nie zasłużyła, aby pozostać w lidze.
Spadek Astorii i lista błędów
Za dwa tygodnie miną cztery lata od pamiętnego triumfu ze Śląskiem Wrocław w finale I ligi. Wówczas zespół prowadzony przez Grzegorza Skibę sprawił ogromną sensację. Potem, już w ekstraklasie zespół przejął Artur Gronek. Zajął dwukrotnie jedenaste miejsce, a w poprzednim sezonie znalazł się na dziewiątym miejscu. Latem ub. roku, po trzyletnim kontrakcie, Gronek opuścił Bydgoszcz. Szefowie klubu: Bartłomiej Dzedzej i Jacek Borkowski zatrudnili jego byłego asystenta, Marka Popiołka. Wcześniej ten szkoleniowiec poprowadził w PLK tylko jeden klub, HydroTruck Radom. Został zwolniony po jednej trzeciej sezonu.
Popiołek pojechał latem ub. roku do USA na koszykarskie campy, aby szukać zawodników. Wspólnie z szefami klubu skompletował zespół, który jednak okazał się słaby i zawodził od początku. Trzeba było się ratować wymianą połowy zagranicznego składu – za Nicka Muszynskiego i Eddy’ego Polanco przyszli Myke Henry i Paulius Petrilevicius – oraz wzmocnieniem polskiej części drużyny. To było zadanie dla Daniela Szymkiewicza.
Zarząd klubu dawał trenerowi Popiołkowi kolejne miesięczne cele do realizacji. W końcu zatrudnił w lutym nowego szkoleniowca z Grecji. Skourtopoulos początek miał doskonały. Zwyciężył trzy z czterech pierwszych meczów, a potem nadeszła seria siedmiu przegranych, w tym i ta kluczowa – w derbowym meczu o utrzymanie z Arrivą Twardymi Piernikami.
Co dalej z Astorią, której największym sponsorami są miasto i firma Abramczyk? Kibice na klubowym forum wyrażają wielkie pretensje wobec władz klubu za błędne i spóźnione decyzje. Być może, w związku z finansowymi kłopotami Zastalu Zielona Góra, będzie wolne miejsce w ekstraklasie. W grę wchodzi więc wykupienie „dzikiej karty” – tak miejsce w ekstraklasie kupił sobie cztery lata temu Śląsk Wrocław. W grę wchodzi jednak wydatek rzędu przynajmniej 200 tys. złotych.