Justyna Szelągowska jest pasjonatką fotografii i naszej Bydgoszczy. Jej zdjęcia znane są z internetu. Teraz zostanie wydany album z jej obrazami Bydgoszczy. – Dziś wstałam około piątej. Dojechałam do centrum. Warto było, bo wschód słońca ok. 6.20 był piękny – mówi o swej pasji.
Roman Laudański: – Jeszcze niedawno marzyłaś o własnym albumie… Marzenia się spełniają?
– Jak widać. Wcześniejsze myśli o autorskim albumie były ulotne, pojawiały się i znikały. A kiedy zaczęłam więcej chodzić po mieście, robiąc zdjęcia, to myśl o albumie pojawiała się już bardziej intensywnie. Kiedyś rozmawiałam na ten temat z Ewą Stadnicką z Wydawnictwa Pejzaż, wspomniałam o moim marzeniu, a po jakimś czasie padła propozycja wydania albumu.
– Motywem publikacji będzie woda.
– To była moja pierwsza myśl. Bydgoszcz nad wodą jest mi najbliższa. Najczęściej zaglądam nad Brdę. Bardzo lubię Młynówkę i Kanał Bydgoski. Obojętnie, gdzie bym nie wędrowała, zawsze wracam nad wodę, to tutaj powstają najbardziej urokliwe kadry. Pomysł spodobał się wydawnictwu i zaczęłam zbierać kolejne zdjęcia.
– Fotografujesz miasto pewnie już od dwudziestu lat. Ile zdjęć znad wody miałaś już gotowych?
– Chyba nawet dłużej trwa moja przygoda z aparatem (śmiech). Do albumu wejdą zdjęcia z ostatnich dwóch lat. W sumie nie liczę zdjęć, ale dyski zapełniają się w szybkim tempie. Parę tysięcy pewnie już się uzbierało. Po spacerze z aparatem od razu przeprowadzam selekcję, wybieram te moim zdaniem najciekawsze i kataloguję na dysku. To ułatwiło dobór fotografii do albumu.
– A co z Wisłą, która przecież w części też jest bydgoska.
– Zaglądam również i tam, nad malownicze nadwiślańskie tereny, bo jestem fordonianką.
– Osiedla Nowego Fordonu inspirują do ciekawych zdjęć?
– Nowy Fordon to głównie współczesne osiedla. Ale okolice są też urokliwe: lubię fordońskie „górki”, z których roztacza się wspaniała panorama, okoliczne lasy. To dobre miejsca spacerowe. Niewątpliwie atrakcyjności nabiera Stary Fordon, czego przykładem są chociażby nowe bulwary przyciągające spacerowiczów. Cieszę się także, że zawitał do Fordonu odbywający się corocznie Festiwal Wisły.

– Przydarzyła ci się ciekawa historia znad wody podczas robienia zdjęć?
– Nawet te same miejsca za każdym razem odkrywam na nowo. Zapamiętałam sobotę z ubiegłego roku. Poranek, lekki przymrozek nad Brdą. Już z daleka widziałam delikatne mgiełki, a kiedy wzeszło słońce rozpoczęło się przecudne przedstawienie, wszystko złociło się w słońcu. To dla mnie rodzaj misterium dostępnego dla niewielu, bo nie wiem, ile osób decyduje się wstać na wschód słońca w mieście?
– Tłumów pewnie nie ma.
– Dziś wstałam około piątej. Dojechałam do centrum. Warto było, bo wschód słońca ok. 6.20 był piękny.
– Patrząc na pogodę, światło, wybierasz miejsca do zdjęć?
– Czasami tak, ale dziś był to zupełny przypadek. Wysiadłam przy Focusie i miałam okazję oglądać naprawdę piękny wschód słońca nad Brdą. Nie wiedziałam, że w tym miejscu zobaczę słońce nad wodą.
– Bywa, że spacerujesz, poszukując tematu na dobre zdjęcie?
– Uwielbiam te spacery w poszukiwaniu kadrów i światła. Dopóki słońce wschodzi o dostępnej dla mnie godzinie, potrafię wcześniej wyjść z domu i przed pracą zrobić jeszcze zdjęcia. Łapię też kadry o zachodzie słońca czy już po zmroku, jak zapalają się latarnie.
– Skąd u ciebie fotografia?
– Z fotografią jestem związana od zawsze. Jestem samoukiem, nie kończyłam żadnych kursów czy szkół fotograficznych. Fotografia jest mi bliska, bo pozwala pokazać świat, tak jak ja go widzę. Po prostu. Może dlatego, że mam zamiłowanie do najróżniejszych robótek ręcznych? (śmiech) Trochę rysowałam, robiłam kartki. Zawsze miałam do czynienia ze sferą około artystyczną. Najwierniejsza jestem jednak fotografii. Z wiadomych względów miałam przestój podczas pandemii. Wtedy częściej korzystałam z komórki niż z aparatu, bo dużo jeździłam na rowerze. Po pandemii zmieniłam sprzęt i z zapałem wróciłam do robienia zdjęć.

– Zainwestowałaś również w drona, stąd możemy oglądać piękne zdjęcia np. z jarmarku świątecznego.
– Widziałam zdjęcia z lotu ptaka wykonywane przez kolegów. Spodobały mi się i pomyślałam: Spróbuję, a czemu nie? Jednak najbardziej wierna jestem robieniu zdjęć „z ziemi”.
– Dlaczego fotografujesz Bydgoszcz?
– Tutaj się urodziłam, to miasto jest mi najbliższe. Często nie zwracamy uwagi na to, co nas otacza. Nie widzimy, jaką mamy piękną architekturę, zieleń. A niesamowite położenie Bydgoszczy nad rzekami?! Przechodzimy wobec tego obojętnie, a ja zaczęłam się rozglądać i dostrzegać urodę i piękno miasta. Mamy mnóstwo urokliwych zakątków, którymi możemy się pochwalić. Woda to ogromny atut i potencjał Bydgoszczy i warto go wykorzystać.
– Fotograficzny romans z wodą już miałaś. Odbyła się wystawa w Muzeum Kanału Bydgoskiego.
– Ogłoszono konkurs na temat Bydgoskiego Obszaru Wodnego. Wysłałam swoje zdjęcia i wygrałam! Zdjęcie zrobiłam na mojej ulubionej piątej śluzie Kanału Bydgoskiego. Inne prace również zostały wyróżnione. Dało to możliwość przygotowania wystawy zdjęć w pięknym, dużym formacie. Kiedy oglądasz własne zdjęcia w takim wydaniu, to one wyglądają zupełnie inaczej niż w komórce lub laptopie.
– Tomasz Izajasz z Muzeum Kanału Bydgoskiego przygotuje część tekstową do albumu. Jak współpraca?
– Bardzo dobrze! Kiedy dowiedziałam się, że to on napisze teksty, bardzo się ucieszyłam. Kiedy przeczytałam pierwszy tekst o Kanale Bydgoskim, co jest zrozumiałe w związku z miejscem pracy Tomasza, uznałam, że idealnie wpisuje się w koncepcję albumu. Nie rozmawialiśmy wcześniej, ale efekt był taki, jakby Tomek czytał w moich myślach. Podobnie jest zresztą z projektem albumu – zapowiada się wspaniale i urzekł mnie od razu, co nie dziwi, znając dorobek Wydawnictwa Pejzaż. Cieszę się, że dane mi jest współpracować z prawdziwymi pasjonatami, którzy wkładają serce w to, co robią.
– Opowiadasz chętnie o miejscach, w których lubisz być, ale czy są takie miejsca w Bydgoszczy, do których nie zaglądasz?
– Jestem przekonana, że jeszcze przede mną dużo do odkrycia w Bydgoszczy, bo mam swoje utarte ścieżki, ale warto czasem zejść z głównego szlaku i odkryć piękno bocznych uliczek i zakamarków. Dawno nie byłam na Londynku, który mnie zawsze inspiruje.
Widzimy, jak zmienia się miasto, jak odnawiane są poszczególne kamienice i jak pięknie później wyglądają. Zapewne ta nieodkryta Bydgoszcz jeszcze nie raz mnie zainspiruje.
– Może się mylę, ale nie wchodzisz do wnętrz np. zabytkowych kamienic czy innych instytucji, żeby robić zdjęcia? Oddajesz się fotografowaniu miejskiego pejzażu.
– Fotografię miejską traktuje w krajobrazowy sposób. Ciekawe wnętrza też mnie interesują, chociaż często są trudno dostępne. Odwiedziłam kamienicę przy ul. Gdańskiej z secesyjnymi zdobieniami. Na pewno jest jeszcze wiele wnętrz, które chciałabym zobaczyć. Ciągnie mnie do zabytkowego budynku byłej dyrekcji Pruskiej Kolei Wschodniej przy ulicy Dworcowej i gdyby była taka możliwość, to chętnie wybrałabym się tam z aparatem. Monumentalny, piękny budynek i wnętrza, które podziwiałam na zdjęciach Agaty Kornik. Wszystko mnie ciekawi i czeka na odkrycie.
– To może chociaż na urlop nie zabierasz aparatu fotograficznego?
– Nie ruszam się bez niego! Nie darowałabym sobie, gdybym zobaczyła coś pięknego i nie mogłabym tego sfotografować.
– Wsiadasz na rower i ruszasz poza miasto na zaimprowizowany plener fotograficzny?
– Ostatnio niekoniecznie. Raczej preferuję inne środki lokomocji. Sprzęt fotograficzny wraz z dronem trochę waży. W ubiegłym roku wybrałam się turystycznie do Łodzi. Jestem zauroczona tym miastem. Mam wrażenie, że Łódź jest „siostrą” Bydgoszczy. Tak ją postrzegam. Jedno i drugie miasto było niedoceniane, ale to się zmienia. Łódź wydawała mi się kiedyś przemysłowa, trochę nieciekawa…
-…podobne opinie krążyły o Bydgoszczy.
– Na szczęście słychać je już coraz rzadziej. Zauroczyły mnie zrewitalizowane kamienice, zadbane skwerki, podwórza, w których coś się dzieje. Niesamowite wrażenie!
– To ile tysięcy zdjęć zrobiłaś w Łodzi?
– Z wakacji przywiozłam około tysiąca, może trochę więcej. Nie było ich aż tak dużo. Zdarza mi się też wychodzić z domu bez aparatu, naprawdę. Bywa też i tak, że zabieram aparat, ale nie powstaje żadne zdjęcie. Nic się nie dzieje, brakuje światła, weny. Czasem, nawet w słabych warunkach pogodowych tematy same przychodzą i proszą, żeby je sfotografować. Nie planuję zdjęć. Kiedy jestem w innych miastach, wrzucam swoje zdjęcia na lokalne grupy w mediach społecznościowych, podobnych jak np. nasza Foto Bydzia. Zostały tam zauważone. Gdańsk publikował moje zdjęcia na profilu miasta. Łódź również.
– Popraw mnie, proszę, ale chyba mamy do czynienia z czymś w rodzaju mody na robienie zdjęć w mieście.
– W Bydgoszczy jest bardzo dużo osób, które robią zdjęcia i zastanawiam się, jak to wygląda w innych miastach? Zapewne jedni drugich inspirują do odkrywania Bydgoszczy. To fajne. Nawet przyjeżdżają do nas osoby z innych miast, aby sfotografować Bydgoszcz. Moja internetowa znajoma z Łodzi zainspirowała mnie swoimi zdjęciami do wybrania się do Łodzi, a ona oglądając m.in. moje zdjęcia przyjechała zrobić swoje w naszym mieście! Była zachwycona Bydgoszczą. To bardzo cieszy.
– Fajne są też wszystkie pozytywne komentarze pod twoimi zdjęciami w mediach społecznościowych.
– Oj, to bardzo miłe. Pada tam wiele ciepłych słów. Z przyjemnością je czytam, zawsze staram się odpowiedzieć. Poza tym są dla mnie też motywacją do robienia kolejnych zdjęć.
– Którą z czterech pór roku lubisz najbardziej? Kiedy wychodzą najpiękniejsze zdjęcia?
– Lubię wiosnę, kwiaty, świeżą zieleń, kiedy wszystko budzi się do życia. Lato jest spokojniejsze. Na pewno nie wstaję już na te bardzo wczesne wschody słońca, są poza moim zasięgiem (śmiech). Za to zachody słońca latem – czemu nie. No i piękna jesień w niesamowitych kolorach. Szczególnie widać ją nad Kanałem Bydgoskim, kiedy barwne drzewa pochylają się nad wodą.

– A z zimą mamy kłopot. Zdążyłaś zrobić choć kilka zdjęć w śnieżnej scenerii?
– Udało mi się złapać w tym roku trochę zimowych kadrów. Specjalnie czekałam na śnieg! Cieszę się, że będę miała takie ujęcia do albumu. Żałuję, że już nie ma prawdziwych śnieżnych zim.
– Mieszkamy w fajnym mieście?
– Bardzo fajnym. Nie za dużym, nie za małym. W sam raz do życia. Bardzo często słyszę to od ludzi. Coraz więcej turystów odwiedza też Bydgoszcz, ale nie mamy takiego tłoku jak w typowo turystycznych miastach. To lubię.
– Kiedy ukaże się album?
– W czerwcu pod tytułem „Bydgoszcz – wodne impresje”.
Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!