Kolejne malowidła wyłaniają się ze ścian refektarza klarysek. Wkrótce otwarcie dla zwiedzających

Do tej pory udało się odrestaurować część malowideł w dawnym refektarzu sióstr klarysek. Trwają prace przy naściennym obrazie przedstawiającym ostatnią wieczerzę. – Otwarcie planujemy na Europejską Noc Muzeów zapowiada Anna Kornelia Jędrzejewska, dyrektorka MOB.

Ostatni raz nasza redakcja odwiedziła dawny refektarz 2,5 roku temu. Od tej pory konserwatorom udało się ujawnić m.in. fragmenty oryginalnej posadzki z XVII wieku. Wciąż trwają prace przy niektórych malowidłach. Najważniejszym z nich, umieszczonym na wprost wejścia, była prawdopodobnie ostatnia wieczerza. To malowidło jest obniżone w stosunku do pozostałych elementów pasyjnej kompozycji. – Widzimy już Chrystusa i św. Jana. Uzupełniamy ubytki – mówi Piotr Kopciewicz, konserwator Muzeum Okręgowego w Bydgoszczy.

Bydgoskie malowidła unikatem na skalę kraju

Przy innym z malowideł pracuje Magdalena Gapińska. Elementy tej kompozycji wymagają rekonstrukcji. – Jesteśmy na etapie oczyszczania. Wszystkie ubytki są już uzupełnione i podmalowane. Pozostało mi dopracowanie faktury malowidła i konsolidacja, czyli scalenie warstw malarskich z podłożem. To malowidło nie zachowało się w całości, jednak zostało z niego więcej niż przypuszczałam. Największej rekonstrukcji wymaga pozioma bruzda, która powstała w czasie, kiedy próbowano wykuć tu instalację elektryczną. Ta bruzda przechodzi przez twarz Chrystusa, a dokładniej przez jego oczy biegnie ten ubytek. Malowidło przedstawia moment otarcia twarzy Chrystusa przez św. Weronikę w czasie drogi krzyżowej. Skąd wiemy, że to Św. Weronika? Po charakterystycznym atrybucie, jakim jest chusta – tłumaczy konserwatorka.

Muzealni konserwatorzy nie są w stanie odtworzyć jednego z malowideł. Znajduje się pomiędzy ostatnią wieczerzą, a kompozycją przedstawiającą św. Weronikę – Czarne pole pokazuje, jak duże było to malowidło. Z niego zostały dwa relikty. Planujemy je zostawić jako tzw. świadki, czyli elementy pokazujące w jakim pierwotnie stanie były te malowidła – dodaje Magdalena Gapińska.

Malowidła w dawnym refektarzu sióstr klarysek tworzą cykl pasyjny. Wciąż nie znamy autora tych dzieł. Lesław Cześnik, kierownik pracowni konserwacji MOB przypuszcza, że artysta był z kręgu Hermana Hana który tworzył dla klasztorów i świątyń katolickich m.in. w Pelplinie czy Oliwie. – Na tych terenach bywał i tworzył również jego zięć, Johann Peterhacke. Widziałem jego malarstwo tablicowe. Kolorystycznie i stylistycznie jest zbliżone do naszych malowideł. Zachowało się niewiele przykładów malarstwa naściennego w stylu manierystycznym. To unikat na skalę kraju – tłumaczy Lesław Cześnik.

Jakie jeszcze zmiany przejdzie dawny refektarz? Ściany wokół malowideł nie będą już białe, lecz w odcieniu złamanej szarości i zieleni. Taką barwę miał w czasach sióstr klarysek. To wiemy dzięki konserwatorskim odkrywkom.

Refektarz otwarty dla zwiedzających

Od czasu odkrycia malowideł w refektarzu sióstr klarysek, zwiedzający mieli zaledwie kilka okazji, aby obejrzeć unikatowe dzieła sakralnej sztuki z bliska. Już wkrótce ma się to zmienić. – Otwarcie planujemy na Europejską Noc Muzeów zapowiada Anna Kornelia Jędrzejewska, dyrektorka MOB.

Muzealnicy przypomną zwiedzającym, że na przestrzeni lat sala refektarza pełniła różne funkcje. Władze pruskie rozwiązały zakon w 1835 roku. Powołano szpital, wtedy też skuto część malowideł. W miejscu dawnego refektarza ekipa remontowa znalazła wiele historycznych przedmiotów osobistych. Mogły należeć do dawnych pacjentów szpitala lub znaleźć się tu przypadkowo. Dzięki odnalezionym dziennikom możemy dowiedzieć się m.in. jak wyglądała codzienność niemieckiego ucznia.

– Będziemy eksponowali znaleziska z różnych okresów. To m.in. podręcznik psychiatrii z roku 1876 i medycyna kliniczna z 1869. Musimy opracować formę zabezpieczenia tych artefaktów, chcemy je wyeksponować w niszach. Naszym zamierzeniem jest pokazanie ich w stanie najbardziej zbliżonym do tego, w jakim zostały odkryte. Nie chcemy ich na siłę upiększać. Mamy też niemiecki podręcznik walki kompanii piechoty i zeszyt niemieckiego ucznia z roku 1941. Znajdziemy w nim wypracowanie o rodzinnych stronach. Chłopiec opisał w nim Malbork, gdzie był wielki zamek. Na jego murach przechadzał się wielki mistrz zakonny w białym płaszczu, który chronił mieszkańców przed zawistnymi Polakami i Litwinami. Pomimo „słusznej” ideologii chłopiec otrzymał ocenę niedostateczną – to przez liczne błędy ortograficzne – opowiada Lesław Cześnik.

W budynku przy ul. Gdańskiej 4 odbędzie się konferencja poświęcona życiu klasztornemu w Polsce.
– Wtedy może wspólnie dojdziemy do tego, jak ten refektarz mógł naprawdę wyglądać, jakie mógł mieć wyposażenie. Nie chcemy tworzyć kreacji na podstawie domysłów. Nie wiemy, jak wyglądały meble, czy były tu krzesła czy może ławy. Oczywiste, że był tu stół. Rekonstruujemy tylko to, czego jesteśmy pewni. To ceramiczna posadzka, strop. Mamy też szklane buteleczki na lekarstwa. Planujemy na przebadać na zawartość mikrośladów – tłumaczą muzealnicy z pracowni konserwacji MOB.

Zapisz się do naszego newslettera!

Udostępnij: Facebook Twitter