„Magia nowych początków”. To książka dla kobiet, które chciałyby zmienić życie, ale się boją

Anna Rojek, autorka książki „Magia nowych początków”. Fot. B. Witkowski/UMB

– „Magia nowych początków” to książka napisana przez kobietę, o kobietach i dla kobiet – mówi autorka, Anna Rojek i tłumaczy, że chodzi o różne początki: małżeńskie, partnerskie, zawodowe czy rodzicielskie.

– Ta książka jest dla mężatek, kobiet rozwiedzionych czy dla singielek. Dla każdej kobiety która szuka zmian. Ma dawać nadzieję, że kiedy zawali nam się niebo, to za chwilę wyjdzie słońce i ruszamy dalej. Ma być nadzieją zmiany perspektywy – zachęca Anna Rojek.

Od 15 lat pracuje jako nauczycielka. Bydgoszczanka, która zamieszkała pod Bydgoszczą. Dużo pracuje. – Wyniosłam to z domu – przyznaje. – Tata, Marian Piotrowski, był budowlańcem, pracoholikiem, ciągle w pracy. Później miał firmę z kominkami, zajmował się kamieniarstwem. Zmarł zbyt młodo. Był moim życiowym przewodnikiem.

– Tata zaszczepił mi, że kiedy chcę coś osiągnąć, to muszę działać – mówi Anna Rojek. – Jestem dyrektorem pedagogicznym przedszkola, pracuję w szkole dla niewidomych im. Braille’a oraz Uniwersytecie WSB Merito.

Jest nauczycielem, terapeutą, pracuje z niepełnosprawnymi dziećmi. W Braille’u prowadzi nauczanie indywidualne z dziećmi, które nie są w stanie uczyć się w szkole. Skąd czas na pisanie książki? – Dobę zawsze można rozciągnąć – uśmiecha się. – Wieczorami, po wszystkich obowiązkach, kursach, przemyśleniach siadam i piszę. Nauczyłam się prostego planowania, piszę o tym również w książce. Jeżeli chcesz, doba rozciągnie ci się na miarę twoich możliwości.

O godz. 21 ustawiała alarm z hasłem: pisz! Jak miała czas – pisała, jak nie, to wyłączała alarm zła, że dzisiaj się nie udało.

Książki w życiu

– Książki zawsze odgrywały w moim życiu dużą rolę i chętnie wracałam do takich tytułów jak „Ania z Zielonego Wzgórza” – opowiada. Mama Anny, Małgorzata zawsze dużo czytała i czyta. Pracowała jako handlowiec. Lubiła czytać romanse. Tata interesował się historią, czytał inną literaturę. – Opowiadał mi o królach, wojnach i konfliktach – mówi Anna Rojek. – Zawsze twardo stąpał po ziemi. Ja lubię książki kojarzące się z dziewczęcością, kobiecością, delikatnością. Taka byłam od małego. Dzieciństwo i młodość spędziłam na Osowej Górze. Była tam wtedy niewielka drogeria i jeśli tylko dostałam jakieś pieniądze, to biegłam tam po cień do powiek czy błyszczyk. Zawsze uwielbiałam suknie, falbany. Rozmaitymi tiulami inspirowała mnie Majka Jeżowska. Chciałam mieć takie spódnice, kolory. Kobiecość zawsze była dla mnie ważna. Dużo czytałam do momentu, w którym zauważyłam, że „siada” mi wzrok. Reumatoidalne zapalenie stawów zniechęcało do pisania, a słabnące oczy do czytania. Okazało się, że najciemniej pod latarnią, bo pracując w szkole dla słabowidzących nie dbałam o zdrowie. A kiedy z dziećmi wybrałam się do okulisty, to wszyscy wyszliśmy w okularach. I mogłam więcej czytać. W okresie studiów i późniejszej pracy zawodowej zawsze była to literatura specjalistyczna, związana z wykonywanym zawodem nauczyciela.

– Już w liceum chciałam zostać nauczycielką edukacji przedszkolnej i terapeutką – mówi. Interesowała ją pedagogika specjalna. Była wolontariuszem w ośrodku Braille’a, żeby dostać tam pracę. Wykorzystywała każdą możliwość dokształcania się.

Pewnego razu usiedli razem z mężem i ona namawiała go, by zaczął pisać książkę. Wtedy mąż namówił ją na pisanie. – Tylko o czym? – zastanawiała się. – O pracy z dziećmi? O pedagogice po 15 latach pracy? Przecież przeczytają to tylko nauczyciele i terapeuci. Wszystko zaczęło się gdy poproszono mnie, żebym została wolontariuszem w Fundacji Dignitate, która zajmuje się rodzicami dzieci niepełnosprawnych. Przecież niepełnosprawne dziecko ma również mamę, która musi je dźwigać i myć. – Obserwowałam mamy, które zostają same z niepełnosprawnymi dziećmi – mówi. – Są mężczyźni, którzy nie dźwigają psychicznie niepełnosprawności swojego dziecka. Co jest z nimi nie tak? Od czasów PRL chłopcy i mężczyźni byli wychowywani w przeświadczeniu, że facet musi być twardy i nie okazywać emocji. Taki nie powie partnerce, że ją kocha. Nie zadba o relacje emocjonalne. Każda z nas zna pewnie wielu takich mężczyzn. Mój tata był czuły, ale twardo stąpał po ziemi. A niepełnosprawne dziecko wymaga wielkiej empatii i podejścia bardzo emocjonalnego. Faceci dopiero się tego uczą, bo byli wychowywani na twardzieli, którzy nie okazją emocji. To część mojej książki, w której pokazuję, że nie zawsze kobieta ma być delikatna i emocjonalna, a mężczyźni dopiero się tego uczą. Byliśmy uczeni wzorca, że mąż zarabia, daje pieniądze na życie, na dzieci, a całe ognisko domowe jest w rękach żony. Teraz te granice się zacierają, pojawiają się zdrowe relacje, równouprawnienie w domu, w relacji, w pracy. Zatrudniłam w przedszkolu pedagoga specjalnego – mężczyznę i to był strzał w dziesiątkę. Bardzo empatyczny facet. Potrafi rozmawiać z dziećmi i rodzicami. Jest autorytetem, a pedagogika, przypomnę, jest bardzo sfeminizowana. Dzieci go uwielbiają. Urodziło mu się własne dziecko, do którego ma fantastyczne podejście. Wydaje mi się, że 20 – 30 lat temu nie było widać aż takiego zaangażowania mężczyzn w opiekę i wychowywanie dzieci.

Anna Rojek: – Pracuję z niepełnosprawnymi dziećmi, ale szukam też możliwości pracy z dorosłymi. Założyłam Pracownię Dobrych Myśli, stronę w mediach społecznościowych, co zainspirowało mnie do napisania książki. Spotykamy się z kobietami, poznajemy się, rozmawiamy m.in. o tym, jak dobrze myśleć o sobie. Jak się doceniać, cieszyć z małych rzeczy. Czasem w życiu jest ciężko, a jednak trzeba pójść dalej. Dziewczynom, które zachodzą w ciążę na studiach doradzam, żeby szukały wsparcia, przechodziły na indywidualny tok studiów, żeby skończyły studia, jeśli one były ich marzeniem. Zachęcam: – Dacie radę.

Kolejne rozdziały

Przez ile lat dochodzimy do tak ważnej decyzji jak rozwód? Komuś zajmie to rok, innym cztery lub sześć lat. Fundujemy sobie kilka lat emocjonalnej huśtawki. Argumenty i kontrargumenty biją się ze sobą. Bo to przecież ojciec dzieci. Do tego dochodzi przekonanie, że jak nie pije i nie bije, to czego się czepiasz? Przecież pracowity. A kobieta czuje, że emocjonalnie brakuje jej miłości.

Anna Rojek: – Nie każda z nas jest romantyczką. Jest dobrze, kiedy kobieta ma zaspokojone potrzeby emocjonalne, jest zdrowa, ma kogoś obok: męża, partnera, porządnego przyjaciela, który cię wysłucha, doradzi lub ochrzani, kiedy trzeba. Przecież nie każdy chce być mężem, nie każdy odnajduje się w relacji partnerskiej. W książce piszę także, że to, czego nauczyły nas wcześniejsze pokolenia, powielamy, bo nie znamy innego wzorca.

– Książka wzięła się z wewnętrznej potrzeby, z obserwacji kobiet, które chciałyby zmienić życie, ale się boją – opowiada Anna Rojek. – Przed kilkunastu laty nie napisałabym takiej książki, ale przyszło doświadczenie, trudne chwile, w których musiałam sobie poradzić.

– Książka jest napisana przez kobietę, o kobietach i dla kobiet – tłumaczy Anna Rojek. – Nie ukrywam, jestem silną kobietą, życie dało mi w kość. To nie jest powieść, nie ma głównego bohatera. To książka także o mnie. W kolejnych rozdziałach przypominam, jak zmieniała się rola kobiety na przestrzeni lat. Jak sobie radzić ze stresem, z mizoginizmem. To nie jest książka feministyczna. Opisuję także jak kobieta kobiecie wilkiem. Tu nie chodzi o pokazanie, kto jest silniejszy. Kiedy masz dobrego partnera, to jesteś w stanie iść lekko mając nawet trzy etaty, swoje zainteresowania, dwójkę dzieci i wszystko się układa, bo partner ci pomaga. Nienawidzę gotować, ale zawsze mam ciepły obiad, bo mąż lubi gotować. Książka jest o relacji, o partnerstwie. O tym, co możesz zrobić dla siebie jako kobieta. Często wybrzmiewa w książce zdanie, że nie określają nas inni ludzie. Inne kobiety, czy partner. Musisz być bytem samym w sobie. Jednostką, która jest wystarczająca. Cofam się m.in. do czasów sufrażystek po feministki. Cofanie się w historię jest ważne, ponieważ skądś biorą się nasze zachowania. Drążąc skałę doszłam do czasów współczesnych.

Co z facetami?

Jaki jest, jaki powinien być współczesny facet? – Powinien wspierać. Mężczyzna powinien dmuchać w żagle, pozwalać rozwijać skrzydła. Powinien mówić partnerce: masz pomysł? Realizuj! Pomogę ci, zajmę się dziećmi, ale to nie tak, że on zostanie kurą domową. Kiedy wpadamy na jakiś pomysł, to się po prostu wspieramy. Zachęcamy się: spróbuj. Działaj! Idź. Zapisz się. Piękna jest sytuacja, w której możemy oprzeć się na ramieniu męża, partnera. Nie wykorzystywać go, ale nawzajem się dopełniać.

– Nie rozumiem, dlaczego w dzisiejszych czasach mężczyźni nie dbają o swoje wykształcenie? Jeden z mężczyzn powiedział mi coś, co wykorzystałam w książce, że silne kobiety kastrują mężczyzn. Nie zgadzam się z tym. Jeśli masz w domu silną kobietę, to możesz być silnym mężczyzną. Możecie siebie wspierać i pchać do przodu. A jeśli mężczyzna nie chce? Jeśli kobiecie coś takiego pasuje, że on siedzi w domu, a ona zarabia na dom, realizuje się i jest szczęśliwa, to dlaczego nie? W dzisiejszych czasach role stały się bardziej elastyczne, pozmieniały się. Na razie kobiety mają tylko jeden monopol: mężczyzna nie urodzi dziecka.

Boisz się, że nie będziesz potrafiła kochać dziecka, tak jak ciebie w dzieciństwie nie kochano. Lepiej być świadomą kobietą, która zajmie się pracą, nie wybierze macierzyństwa tylko z powodu nacisków ze strony społeczeństwa, a mąż faktycznie nie będzie musiał przynosić do jaskini kawałka mamuta. To ma być partnerstwo. Wzajemne wspieranie, które wcześniej zostało przegadane. Kiedy wychodzisz za mąż w wieku 20-25 lat, to ocena mężczyzny przez jego urodę, to za mało. Po latach okazuje się, że ten mężczyzna chce, żebyś siedziała w garach i była matką Polką. A ja ani gotować nie potrafię, ani nie jestem matką Polką, choć swoje dzieci bardzo kocham.

Anna Rojek
Anna Rojek / Fot. B.Witkowski / UMB

Literatura poradnikowa

Anna Rojek: – Literatury poradnikowej jest obecnie dużo, ale tylko kilka książek jest dobrych. Sukces odniosła „Czuła przewodniczka”, ale dla mnie jest zbyt wylewna i emocjonalna, a ja jestem raczej konkretna i to wyróżnia moją książkę. W mojej książce jest konkret. Chcesz rozciągnąć dobę? Zrób sobie plan. Chcesz mieć dobre relacje z dzieckiem? Zapracuj na nie. Poświęć czas dziecku. Chcesz mieć partnera, z którym ci się ułoży? Przegadaj z nim priorytety. Chcecie mieć dzieci? Chcesz siedzieć domu czy pracować? Jeśli tego nie przegadasz, to później pojawią się coraz większe konflikty.

W książce mam dużo dobrych rad, ale tam nie ma słów: musisz, powinnaś. Jest: jeżeli chcesz coś zmienić, to wybierz taką opcję. Jeżeli chcesz mieć partnera, z którym się dogadasz, to najpierw wszystko przegadajcie. A kto dziś ze sobą rozmawia? Są komunikatory, emotki, ale tak usiąść naprzeciw drugiego człowieka, to jest obawa. Dlatego wielu ludzi zżera stres przed spotkaniem. Młodzi ludzie potrafią pisać do siebie przez komunikatory siedząc obok siebie. Ja, jako dziecko lat 80., tego nie rozumiem. U nas wychodziło się na podwórko. Po drodze pukało do drzwi koleżanek i kolegów, czy też wyjdą i cała zgraja goniła po podwórku. Nie potrzebowaliśmy żadnego telefonu do szczęścia.

Anna Rojek: – Moje rady są proste, ale kobiety o nich zapominają. Jak powinny wyglądać role, relacje. Dobrze byłoby, gdyby kobiety zaczęły się otwierać, marzyć, rozwijać. A tak idą od razu przez życie i taką szarą prozę życia. Najpierw ślub, potem jedno, drugie dziecko, rozwód i tak dalej. Jestem za tym, żeby zatrzymać się zapytać siebie: czego pragnę, kim jestem do czego dążę.

Przez lata żyjemy w rytmie: praca, dom, dzieci, praca, dom, czasami zbyt późno odkrywamy, że można żyć inaczej rozwijać się, spełniać marzenia, rozwijać pasje.

Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!

Udostępnij: Facebook Twitter