Rafał Wysocki pojechał do Abu Zabi na mistrzostwa świata w triathlonie. Jeszcze osiem lat temu nie myślał o sporcie. Trenuje na parkingu i wszędzie, gdzie tylko się da.
Z Rafałem Wysockim spotykamy się w podziemnym parkingu bloku na Górzyskowie. Otwiera schowek. Jest niewielki – jakieś 4 metry długości i 70 cm szerokości. W środku telewizor, medale, wycinki z gazet, zdjęcia i numery startowe. – To moje królestwo, komórka treningowa – mówi i wyjmuje ze schowka rower szosowy. Wkłada go na trenażer ustawiony na należącym do 51-latka miejscu w podziemnym parkingu. Wsiada i zaczyna „kręcić” treningowe kilometry.
Żadnego związku ze sportem
Do zawodów w Abu Zabi przygotowuje się od trzech miesięcy, triathlonem interesuje się od ośmiu lat. – Wcześniej nie miałem nic wspólnego ze sportem. Wolny czas spędzałem na kanapie lub chodziłem na imprezy. Wraz z kolegą bawiliśmy się muzyką. Byliśmy didżejami w klubie znajomego. Gdy skończyłem czterdzieści dwa lata, przyszedł moment, że pomyślałem: Może warto coś zmienić w swoim życiu? – opowiada Wysocki.
Jak trafił pan do triathlonu? – pytam.
– W 2013 roku spacerowałem z rodziną w Myślęcinku. Akurat odbywały się tam zawody triathlonowe. Byłem pod wrażeniem startujących zawodników, widziałem bieg Attilli Szabó, zwycięzcy zawodów, chciałem być jak on – odpowiada.
Nie rzucił słów na wiatr. Rok później zadebiutował w Ślesinie pod Koninem na ćwiartce dystansu Ironmana (950 m pływania, 45 km jazdy rowerem oraz 10,5 km biegu). Nie był zadowolony z tych zawodów. – Sam się do nich przygotowywałem. Korzystałem z pomocy osób z forum triathlonowego w internecie. Czas ponad trzy godziny nie był dla mnie satysfakcjonujący – wspomina. Nie załamał się. Podjął współpracę z trenerem Dariuszem Olewińskim, który układał plany treningowe i zaczął dawać większy wycisk.
Rodzina – żona Aleksandra oraz dzieci: 16-letni Jan i młodsza o trzy lata Małgosia, bardzo go wspierają. – Ci, którzy często trenują, wiedzą, jak ciężko poukładać sobie treningi i wpasować je w życie rodzinne i zawodowe. Często podróżuję służbowo autem. Mam w nim całą bazę potrzebną do trenowania. Rower jest ze mną wszędzie, tak jak buty do biegania i strój na basen. W samochodzie jest także rozkładane łóżko do spania, prysznic i kuchenka – wymienia.
Zdarzyło mu się nawet trenować na dachu centrum handlowego Zielone Arkady. Akurat musiał czekać na córkę.
Chce poprawić swój rekord
Czas poświęcony treningowi zaprocentował. W 2021 roku Wysocki odniósł swój największy sukces. Został mistrzem Polski w swojej kategorii wiekowej na dystansie olimpijskim (1500 m – pływanie, 40 km – rower, 10 km – bieg). Na zawodach w Białymstoku poprawił wtedy swój rekord życiowy – 2 godz. 11 min. 11 sek. Kilka dni później został wicemistrzem Polskim w pełnym Ironmanie. W tym roku ponownie wystartował w Białymstoku, tym razem miał być to luźny start, ale stanął na najniższym stopniu podium i uzyskał kwalifikację do mistrzostw świata w Abu Zabi.
Przygotowywał się do nich pod skrzydłami bydgoskiego trenera Pawła Ochala, byłego biegacza Zawiszy i zwycięzcy Maratonu Warszawskiego. Trenuje dwa razy dziennie. Tygodniowo przeznacza na to około 12-14 godzin.
Chcesz wiedzieć, co robią bydgoszczanie – zapisz się na nasz newsletter!
World Triathlon Championship Finals w Abu Zabi, które odbyły się w dniach 24-26 listopada na wyspie Yas, wystąpili w nich profesjonaliści i amatorzy.
Wysocki wystartował w kategorii M50 (50-54 lat). Bydgoszczanin był jedynym reprezentantem Polski w tej grupie. Podczas zawodów wspierali go żona i grupa przyjaciół. W swej kategorii wiekowej zajął 12. miejsce z czasem 2 godziny 15 minut 41 sekund. Warunki były trudne, więc nie zdołał pobić rekordu życiowego. Zwyciężył Niemiec Udo van Stevendaal (2:02.21).