Nasze postanowienia noworoczne już drugiego, trzeciego stycznia odejdą do lamusa

Fot. Anna Mazur

Rozmowa z dr Magdaleną Nowak – Paralusz, politolożką i socjolożką z Wyższej Szkoły Bankowej w Toruniu

– Każdy z nas ma już chyba własne postanowienia noworoczne?

– Grudzień jest miesiącem, w którym coś się kończy, a to w społeczeństwie i w jednostkach wywołuje refleksję i nostalgię nad własnym życiem. Z drugiej strony to czas oczekiwania na nowy rok, na nowe, które ma nadejść. Stawiamy sobie nowe cele i wyzwania. Nasze postanowienia noworoczne są nadziejami i planami związane z tym, co nam przyniesie nowe, co możemy poprawić, ulepszyć.

– Najpopularniejsze postanowienia?

– Zazwyczaj dotyczą zmiany trybu życia, czyli postanowień: będę więcej ćwiczyć, odchudzę się, będę więcej się uczyć. Jeśli ktoś ma problemy z porządkiem, to zazwyczaj zakłada, iż stanie się bardziej uporządkowaną osobą. To najczęstsze przykłady naszych postanowień noworocznych. Będziemy też chcieli rzucić palenie, słodycze. Nie wspominając o podróżach.

– Takie postanowienia wymagają przełomowej daty? Nie możemy rzucić palenia np. w czerwcu lub w lipcu?

– Pozostałe miesiące nie są newralgicznym czasem, w którym coś się kończy, a coś się zaczyna. Oczekiwanie na nowe wiążemy zazwyczaj z pewną nadzieją, że być może to, czego nie udało się nam do końca poukładać, wreszcie się stanie. Dostrzegamy wręcz mistyczny moment przejścia ze starego roku w nowy. A ten nowy rok da nam szansę zrealizowania tego, czego nie zrealizowaliśmy podczas mijającego roku. To oczywiście życzenie życzeniowe. Dobrze wiemy, że większość postanowień noworocznych nie sprawdza się.

– Dlaczego?

– Bardzo często nasze myślenie życzeniowe nie przekształca się w konkretny cel, który jest w miarę jasny, mierzalny i realny. Większość z nas chciałaby zrzucić zbędne kilogramy, może to stereotypowe spojrzenie na postanowienia noworoczne, ale pewnie wielu z nas o tym pomyśli. Mówimy: w przyszłym roku schudnę. Tak naprawdę jest to bardzo ogólny cel, trudno go zmierzyć.

– Chyba najłatwiej wejść na wagę i zmierzyć nasz „cel”.

– Jasne, tylko powinniśmy ustalić, ile kilogramów chcemy schudnąć? W jakim czasie? Dopiero dookreślenie tego sprawi, że cel nabierze kształtów mających szansę na urealnienie. W większości nasze postanowienia noworoczne pozostają na poziomie myślenia życzeniowego, które rzadko znajduje odzwierciedlenie w rzeczywistości.

– Czymś innym są życzenia składane na Nowy Rok, a czymś innym nasze postanowienia. Nasze wzajemne życzenia noworoczne będą szczere, ale moje postanowienie schudnięcia w przyszłym roku może skończyć się już w lutym lub w marcu.

– Zazwyczaj nasze postanowienia kończą się… już trzeciego stycznia. Życzenia składane innym osobom są zupełnie inną kategorią niż nasze postanowienia noworoczne. Proszę zauważyć, jak rzadko życzymy sobie dziś „wszystkiego najlepszego”. Dziś najczęściej życzymy sobie „wszystkiego dobrego”. Zmiana ta zaszła w naszym społeczeństwie w ostatnich dekadach. Niby jest to drobna różnica, ale naprawdę bardzo znacząca.

– Wróćmy do naszych planów i postanowień noworocznych.

– Mają poprawić nasze życie, kondycję, co ma się przełożyć na realizację naszych marzeń. Jeżeli nie będziemy mieli precyzyjnych, jasno określonych w czasie i innych miernikach naszych postanowień, to zazwyczaj już drugiego, trzeciego stycznia odejdą one do lamusa, ponieważ opadną emocje związane z refleksją grudniową, bo dla większości Polaków to też są święta. Refleksja etyczna, moralna związana z tym, jak wygląda nasze życie na początku stycznia odchodzi w zapomnienie, a jeżeli postanowienia noworoczne nie były bardzo konkretne, to może jeden cukierek dzisiaj nam nie zaszkodzi, a jutro zjemy już dwa. I będzie po postanowieniach.

– To może powinniśmy sobie życzyć wytrwania w noworocznych postanowieniach?

– I dlatego powinniśmy decydować się na postanowienia, których jesteśmy w stanie dotrzymać.

Chcesz wiedzieć więcej? Zapisz się na nasz newsletter!

Udostępnij: Facebook Twitter