Rakieta pod Bydgoszczą. Były wiceszef MON: Rakieta ze wschodu jest mało prawdopodobna

Żandarmeria wojskowa pilnuje miejsca zdarzenia / Zdjęcie ilustracyjne/Wikipedia Commons

Prawdopodobnie szczątki pocisku powietrze – ziemia znaleziono w lesie w okolicach Zamościa pod Bydgoszczą. Miały one zostać odnalezione przez mieszkańców w poniedziałek. Do akcji wkroczyło wojsko i służby.

„Wydział Wojskowy Prokuratury Okręgowej w Gdańsku, pod nadzorem Prokuratury Krajowej, wszczął postępowanie w sprawie szczątków powietrznego obiektu wojskowego znalezionego w lesie kilkanaście kilometrów od Bydgoszczy. Miejsce zdarzenia oprócz prokuratorów badają wojskowi eksperci, policja, żandarmeria i przedstawiciele Służby Kontrwywiadu Wojskowego” – to informacja Zbigniewa Ziobro, ministra sprawiedliwości, która pojawiła się w czwartek (27 kwietnia) rano.

Zamość leży ok. 13 km na południowy zachód od Bydgoszczy, przy drodze S5 do Poznania / Maps Google

Rakieta pod Bydgoszczą. MON wydał komunikat

Żandarmeria Wojskowa i policja zablokowała leśne drogi dojazdowe w okolicy zdarzenia w środę. Na miejsce przyjechali saperzy z jednostek z regionu. Pojawiły się doniesienia, że na szczątkach obiektu dopatrzono się napisów cyrylicą.

Głos zabrało również Ministerstwo Obrony Narodowej wydając lakoniczny komunikat: „W okolicach miejscowości Zamość ok. 15 km od Bydgoszczy znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego. Sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Miejsce znaleziska badają funkcjonariusze Policji, Żandarmerii Wojskowej oraz saperzy”.

Według ustaleń RMF znaleziony pocisk to resztki wojskowego sprzętu, należącego do naszej armii. Na razie nie wiadomo, jakie były przyczyny upadku rakiety.

Rozmowa z Januszem Zemke, byłym wiceministrem obrony narodowej

– Coś spadło pod Zamościem…

– To bardzo dziwna sytuacja, podobno spadła rakieta powietrze – ziemia.

– Mamy pod Bydgoszczą 22. Ośrodek Dowodzenia i Naprowadzania. Czy powinni widzieć taką rakietę?

– Moim zdaniem powinni, ale sytuacja jest skomplikowana, ponieważ niebo kontroluje się od kilku kilometrów w górę. Systemy radarowe nie muszą kontrolować tego, co dzieje się na wysokości stu czy dwustu metrów.

– Wystarczyłoby, żeby ta rakieta leciała nisko i wtedy radary by jej nie zauważyły?

– Gdyby leciała nisko i manewrowała, to rzeczywiście mogłaby być poza zasięgiem systemów radarowych.

– Czy to mógł być przypadek? Coś wymknęło się spod kontroli wojskowych podczas ćwiczeń na poligonie w Polsce?

– Możliwe są różne scenariusze, przecież wojsko cały czas ćwiczy. Mamy wielki poligon drawski, poligon w Ustce, w Orzyszu, a najbliższy nam – poligon pod Toruniem. W ramach ćwiczeń być może postanowiono wykorzystać resztki rakiet poradzieckich, które jeszcze mamy w zapasach. Mamy w obronie powietrznej rakiety Newa, systemy poradzieckie. One były modernizowane, choć akurat Newa jest rakietą ziemia – powietrze, a wszyscy wskazują, że pod Zamościem spadła rakieta powietrze – ziemia. Mogło być strzelanie na polskim poligonie.

– Inny wariant: czy taka rakieta mogła przylecieć ze Wschodu, gdzie toczy się wojna?

– Wydaje mi się to dość mało prawdopodobne. Na granicy wschodniej mamy dziś cały czas w powietrzu samoloty wczesnego ostrzegania typu AWACS (charakterystyczna sylwetka z radarem nad kadłubem – przy. red.). One dość szybko powinny zidentyfikować takie rakiety, podobnie jak dość szybko zidentyfikowano rakietę, która w okolicach Przeworska narobiła wiele szkód.

– Zabiła dwie przypadkowe osoby.

– To nie jest tak, że system rozpoznania powietrznego bazuje tylko na radarach stacjonarnych. Oprócz samolotów wczesnego ostrzegania, mamy w powietrzu samoloty bojowe. Dlatego wysoce nieprawdopodobne wydaje mi się, żeby jakaś rakieta ze Wschodu doleciała i nie została wychwycona przez żaden z systemów.

– Czy polskie wojsko miałoby bym strącić taką rakietę? Systemy Patriot strzegą lotniska w Rzeszowie, gdzie trafia pomoc dla Ukrainy.

– Nie mamy systemu, który równomiernie chroniłby całej wschodniej granicy. Chronione są miejsca, w których szkolą się żołnierze NATO, a także skoncentrowane są wokół baz typu lotnisko w Jasionce pod Rzeszowem. Czy taki system jest do końca szczelny od strony północno – wschodniej? Przypomnę, że mamy batalion rozpoznawczy, radiotechniczny pod Chojnicami. Gdyby taka rakieta leciała bardzo nisko i manewrowała, to byłaby bardzo trudna do wykrycia.

– Czyli nie zakłada pan celowego działania?

– Rakieta upadła w lesie pod Zamościem, gdzie nie ma żadnych obiektów związanych z obronnością i wojskiem. Bydgoszcz jest istotna z punktu wojskowego. Pamiętajmy, że całe dowództwo logistyki mieści się w Bydgoszczy. Tu mamy centrum szkolenia NATO oraz ważne zakłady zbrojeniowe: Nitrochem produkuje środki wybuchowe używane w artylerii, także na Wschodzie. Mamy Belmę (miny – przyp. red.) oraz Wojskowe Zakłady Lotnicze. Z punktu widzenia obronności te tereny są istotne. Bydgoszcz na szczęście nie leży blisko frontu, ale to nie znaczy, że ten potencjał wojskowy i przemysłowy nie jest wykorzystywany do pomocy Ukrainie. Jest wykorzystywany.

Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!

Udostępnij: Facebook Twitter