Prof. dr hab. Andrzej Sokala, rektor UMK w Toruniu, powiadomił, że zawiesza projekt połączenia bydgoskich szpitali im. Jurasza i Biziela.
– Oba szpitale mają własne pomysły na poprawę sytuacji ekonomicznej. Będziemy czekali na efekt tych działań – informuje dr Ewa Walusiak-Bednarek z Zespołu Prasowego UMK. – Dlatego w komunikacie mowa jest o zawieszeniu projektu. Nie powstanie także Uniwersyteckie Centrum Kliniczne.
Toruńska uczelnia rozesłała w poniedziałek (30 stycznia) do mediów następujący komunikat: „Pozytywna opinia Rady Collegium Medicum UMK o projekcie formalno-prawnego połączenia Szpitali Uniwersyteckich i utworzenia Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego Collegium Medicum w Bydgoszczy utwierdziła mnie w przekonaniu, że działania podjęte w celu poprawy sytuacji (w tym w szczególności sytuacji finansowej) uniwersyteckiej bazy klinicznej w Bydgoszczy były słuszne. Biorąc jednak pod uwagę deklaracje dyrekcji i kadry obu placówek dotyczące zintensyfikowania działań skierowanych na poprawę ich sytuacji, jak również realność tych planów, zdecydowałem o zawieszeniu projektu połączenia Szpitali Uniwersyteckich” – zdecydował rektor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu, prof. dr hab. Andrzej Sokala.
Przypomnijmy, w ubiegłym roku rektor toruńskiego Uniwersytetu Mikołaja Kopernika, rozpoczął starania, by połączyć Szpital Uniwersytecki nr 1 im. Jurasza ze Szpitalem Uniwersyteckim nr 2 im. Biziela. Pierwotnie zakładano likwidację Biziela, łączenie klinik i oddziałów. Przeciwko tym planom protestowali pacjenci, środowiska medyczne, politycy, a mieszkańcy wsparli akcję „Ratujmy Biziela”. Politycy obozu władzy, przy częściowym wsparciu opozycji, uchwalili nawet przepisy zabraniające uczelniom takich działań bez zgody ministrów zdrowia i nauki.
Pod koniec roku, po pracach zespołu powołanego przez rektora, pojawił się pomysł utworzenia Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego, instytucji stojącej ponad Juraszem i Bizielem. Pomysł ten pozytywnie zaopiniowała Rada Collegium Medicum UMK. Ale Centrum nie powstanie.
– Decyzję rektora przyjmuję jako naturalną – mówi Roman Jasiakiewicz, radny Sejmiku Wojewódzkiego. – Od początku ten pomysł był nieadekwatny do stanu prawnego, a nade wszystko do potrzeb bydgoskiej służby zdrowia. Bydgoskie szpitale, pod względem liczby łóżek, SOR-ów, a przede wszystkim brak szpitala wojewódzkiego, sytuują nas w końcówce rankingu krajowego. Dokładając do tego niezrozumiałe pomysły płynące od rektora UMK, bez większej pomyłki można było zakładać, że bydgoska służba zdrowia będzie dotknięta bardzo poważną katastrofą. A już dzisiaj warunki pracy, przy całej ofiarności personelu: lekarzy, pielęgniarek i personelu pomocniczego, są bardzo trudne. Nam na gwałt jest potrzebny szpital wojewódzki – mówi Jasiakiewicz.