Operacja w nowo otwartym Centrum Chirurgi Robotycznej / Fot. UMB
W Centrum Onkologii im. prof. Franciszka Łukaszczyka otwarto pierwszy w publicznym szpitalu w Polsce blok chirurgiczny, w którym pracują trzy roboty da Vinci. Dzięki nim chirurdzy mogą wykonywać bardzo precyzyjne operacje. W Bydgoszczy leczy się najwięcej pacjentów z nowotworem prostaty w kraju.
Otwarcie Centrum Chirurgii Robotycznej to bardzo dobra wiadomość dla pacjentów z regionu, ale przede wszystkim to doskonała wieść dla całej, polskiej chirurgii onkologicznej. Operacje robotyczne oznaczają dla pacjentów mniejsze blizny, mniej bólu pooperacyjnego, krótszy czas powrotu do zdrowia, szybszą możliwość opuszczenia szpitala (już po 2-3 dniach od zabiegu) oraz mniejsze ryzyko powikłań. A dla chirurga system robotowy to lepsza widoczność pola operacyjnego, większa precyzja ruchów oraz możliwość pracy w trudno dostępnych miejscach, co nie byłoby możliwe w tradycyjnych metodach chirurgicznych. Centrum Onkologiczne w Bydgoszczy dysponuje już trzema takimi robotami.
Oficjalne otwarcie Centrum przy ul. Romanowskiej z udziałem władz i mediów odbyło się we wtorek (5 listopada). Goście szczelnie wypełnili wąski korytarz prowadzący na blok operacyjny.
– To pierwszy publiczny szpital wprowadzający do codziennej praktyki klinicznej tę nowoczesną technologię, w takiej skali. Dwie instalacje już pracują pełną parą. Pierwsze zabiegi z użyciem trzeciego robota ruszyły w październiku. Trwa właśnie odbiór budowlany pomieszczeń Centrum Chirurgii Robotycznej, w których wszystkie te urządzenia, już wkrótce, będą pracowały razem – powiedział prof. dr hab. Janusz Kowalewski, dyrektor Centrum Onkologii w Bydgoszczy.
Centrum Onkologii. Najwięcej operacji na prostatę
Pierwsze operacje robotem da Vinci w bydgoskim Centrum Onkologii zostały wykonane w październiku 2022 roku u pacjentów z rakiem gruczołu krokowego. Obecnie tą techniką w bydgoskiej placówce najczęściej wykonywane są właśnie operacje urologiczne, a szczególnie prostatektomia, czyli usunięcie gruczołu krokowego z powodu nowotworu. Ale z pracy robota korzystają również lekarze innych specjalizacji. Przeprowadzane są zabiegi u pacjentów z nowotworami złośliwymi macicy, jelita grubego, płuca, a w najbliższej przyszłości planowane jest dalsze rozszerzenie możliwości operacyjnych na da Vinci. Robot dobrze sprawdza się także przy operacji nerek. Nie wszystkie zabiegi robotyczne są refundowane, np. jest tak przy chorobach płucnych. Lekarze liczą, że od przyszłego roku Narodowy Fundusz Zdrowia rozszerzy listę dotyczącą tego typu operacji.
Po tradycyjnym przecięciu wstęgi na korytarzu zostaliśmy wpuszczeni na blok. Czuć w powietrzu świeżość i sterylność. Są tam trzy sale operacyjne. W każdej znajduje się czteroramienny robot da Vinci. Personel wykonał dwie operacje przy obecności fotoreporterów. Podczas zabiegu chirurg przez większość czasu siedzi na krześle przed pulpitem i za konsoletą. Nie patrzy nawet bezpośrednio na pacjenta. Ekran jest tak ustawiony, że lekarzowi może się wydawać, jakby jego głowa była w jamie brzusznej operowanej osoby. Główną zaletą w operacji robotycznej jest mała inwazyjność. Brzuch nie jest przecinany tradycyjnym skalpelem, tylko przez małe dziury w jamie wchodzą ramiona robota, które w przeciwieństwie do ludzkich dłoni nie trzęsą się, a to pozwala na lepszą precyzję. Pacjent jest pod narkozą. Podczas niektórych operacji stół zostaje z jednej strony podniesiony nawet o 28 stopni, głowa operowanego jest wtedy skierowana ku dołowi. Nie jest to zbyt komfortowa pozycja. Według bydgoskich chirurgów operacje, w których usuwa się prostatę trwają do 4 godz. Kiedy prace na nowym bloku ruszą pełną parą będzie można wykonywać na nim nawet 12 operacji dziennie z różnych specjalności. Oprócz sal operacyjnych w Centrum są też gabinety i pomieszczenia biurowe.
– W zeszłym roku wykonaliśmy około 380 operacji na raka prostaty, w tym będzie ich około 400. Przeprowadzamy najwięcej takich zabiegów w kraju. Co druga osoba w Polsce z nowotworem prostaty jest już operowana robotycznie – mówi dr n. med. Krzysztof Kamecki, który wykonywał pierwszą operację robotem da Vinci w bydgoskim szpitalu onkologicznym w 2022 roku.
W Centrum Chirurgii Robotycznej działają cztery zespoły o specjalnościach: rak jelita grubego i odbytnicy; rak płuca; rak trzonu macicy oraz rak gruczołu krokowego.
– Zakupiliśmy trzy roboty i umieściliśmy je w jednym bloku, żeby zespoły mogły spokojnie operować w swoim tempie, nie zaburzając planu tradycyjnych, klasycznych zabiegów operacyjnych – wyjaśnia prof. Janusz Kowalewski.
Robot nie wykonuje pracy za chirurga. Jest on pomocą, jakby precyzyjniejszym przedłużeniem ręki. O każdym ruchu urządzenia decyduje sam prowadzący operację. Każdy lekarz, który chce zostać operatorem takiego systemu musi przejść skomplikowane szkolenie, zakończone egzaminem.
W salach Centrum Chirurgii Robotycznej dostępne są symulatory, z których korzystają chirurdzy, bo przed operacją na żywym pacjencie, już po egzaminie, muszą przerobić jeszcze około 3-4 tygodnie intensywnych ćwiczeń. – Trening czyni mistrza w tej profecji. Zdarza się, że nawet doświadczeni chirurdzy wracający po urlopie muszą kilka dni poćwiczyć na symulatorze – mówi nam Krzysztof Kamecki. Niedługo z urządzeń do ćwiczeń będą też korzystać studenci niedawno otwartego Wydziału Medycznego Politechniki Bydgoskiej, na co liczą polscy lekarze, ponieważ średnia wieku chirurga w Polsce wynosi 60 lat.
Koszt jednego robota to ok. 13 mln zł. Cała inwestycja w Centrum Onkologii kosztowała ok. 50 mln zł. Teraz w szpitalu jest łącznie 10 sal operacyjnych.
Przyszłość…a może już standard chirurgii
Technika robotyczna, stosowana w medycynie od ponad 20 lat, to przełom w nowoczesnej chirurgii. Stała się sposobem, by sprostać wyzwaniom rosnącej liczby pacjentów, która w ciągu kolejnych 10 lat może zwiększyć się nawet o 30 proc. Według danych z początku 2024 roku, 43 ośrodki medyczne w Polsce wykonują operacje za pomocą robota da Vinci.
Na ten moment technologia ta nie jest w stanie w pełni zastąpić tradycyjnych operacji. Problemem są pacjenci ze schorzeniami kardiologicznymi. Podczas zabiegów jama brzuszna zostaje wypełniona gazem, aby zrobić miejsce na pracę robota, co dla takich osób może źle wpływać na układ krążeniowy.
Zapisz się do newslettera „Bydgoszcz Informuje”!