WOŚP 2025 gra dla dziecięcej onkologii: – Chyba nie ma w Polsce szpitala, który nie uzyskał pomocy od WOŚP

Prof. dr. hab. n. med. Jan Styczyński z Katedry Pediatrii, Hematologii i Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. dr. Jurasza, Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy, Konsultant Krajowy w dziedzinie onkologii i hematologii dziecięcej Fot. B. Witkowski/UMB

– Chyba nie ma w Polsce szpitala, który nie uzyskał pomocy od WOŚP – mówi prof. dr. hab. n. med. Jan Styczyński z Katedry i Kliniki Pediatrii, Hematologii i Onkologii Szpitala Uniwersyteckiego nr 1 im. Jurasza, Collegium Medicum UMK w Bydgoszczy, konsultant krajowy w dziedzinie onkologii i hematologii dziecięcej

Roman Laudański: Jak pan profesor patrzy na akcję Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy? Lubimy sobie pomagać? To jedna z nielicznych idei, która jeszcze nas łączy?

Prof. Jan Styczyński – Początki WOŚP sięgają roku 1993. W Polsce działania akcyjne są popularne i to był strzał w dziesiątkę. Obecnie granie dla Orkiestry stało się już szlachetną tradycją. Chyba nie ma w Polsce szpitala, który nie uzyskał pomocy od WOŚP. Podczas każdego finału widzę radość, co dowodzi, że ludzie angażują się w zbiórkę z przekonania i szczerego serca. Pamiętam, że kilka lat temu był pomysł zgłoszenia WOŚP do Pokojowej Nagrody Nobla.

Sprzęt z WOŚP
Cytometr przepływowy. Sprzęt z WOŚP / Fot. B.Witkowski / UMB

– Może warto do niego wrócić. A jak pan profesor zareagował na wybór tegorocznej zbiórki Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy?

– Stwierdzeniem: No, nareszcie! (uśmiech). Onkologia, a szczególnie onkologia dziecięca należy do dyscyplin rozwijających się dynamicznie. Dlatego potrzeby sprzętowe mamy bardzo duże. Patrząc na historię działań WOŚP, to ostatnia zbiórka na rzecz onkologii odbyła się dziesięć lat temu, a piętnaście była zbiórka na wczesną diagnostykę chorób nowotworowych u dzieci. Także dlatego zareagowałem dużą radością, bo przy okazji WOŚP mówimy też o problemach onkologii dziecięcej, a to kwestia życiowa dla sporej części naszych pacjentów.

– Jak wygląda współpraca z fundacją Jurka Owsiaka? Szpitale zgłaszają zapotrzebowanie na sprzęt?

– Nie o wszystkim wiem, co było przed laty (uśmiech). Jeśli cel zbiórki pokrywa się ze specjalizacją danej placówki, oddziału, to zainteresowany szpital wysyła do WOŚP-u swoje potrzeby dotyczące sprzętu. Mówimy tylko o sprzęcie, bo fundacja nie zajmuje się badaniami czy lekami. Oddziały: onkologiczne, pediatryczne, geriatryczne, laryngologiczne występują z konkretnymi prośbami sprzętowymi. W takim szpitalu jak nasz sprzęt jest bardzo mocno używany i po kilku latach wymaga wymiany. Dlatego potrzeby sprzętowe są ciągle aktualne.

– Z perspektywy krajowego konsultanta, którym jest pan profesor, jak wyglądają potrzeby placówek?

– Onkologia dziecięca to nie tylko odpowiednie kliniki zajmujące się leczeniem pacjentów, ale również szereg oddziałów i zakładów diagnostycznych współpracujących z nami w zakresie diagnostyki i monitorowania przebiegu leczenia pacjenta, również leczenia wspomagającego. Diagnostyką onkologiczną zajmują się laboratoria, patomorfologia, radiologia, genetyka – szczególnie genetyka molekularna, radioterapia, rehabilitacja, chirurgia dziecięca, oddziały intensywnej terapii. To bardzo interdyscyplinarna dziedzina, która każdego dnia dla każdego pacjenta wymaga działania wielu ludzi.

Kiedy mówimy o onkologii dziecięcej te wszystkie specjalności też mają swoje potrzeby i je zgłaszają.

WOŚP
WOŚP / Fot. B.Witkowski / UMB

– Kiedyś pytałem pana profesora, dlaczego na leczenie wybierane są ośrodki w Izraelu czy w Stanach Zjednoczonych. Czy odstajemy w stosowaniu najnowszych terapii, w sprzęcie?

– Już nie odstajemy. Dwa lata temu Komisja Zdrowia Unii Europejskiej ogłosiła, że wyniki leczenia białaczek u dzieci w Polsce są lepsze niż średnia europejska. Jest to jedyna grupa nowotworów, zarówno u dzieci jak i u dorosłych, której wynikami możemy się pochwalić. Współpracujemy w zespole europejskim i działamy na najwyższym poziomie, według zasad europejskich. Działamy z grupą niemiecko – włoską. I to są najlepsze wyniki w Europie. Dzieje się tak dlatego, że dziesięć lat temu w wyniku akcji WOŚP udało się w Łodzi utworzyć Centralne Laboratorium Genetyczne Onkologii Dziecięcej OncoLab im. WOŚP prowadzące diagnostykę minimalnej choroby resztkowej, czyli podstawowego parametru w monitorowaniu ostrych białaczek u dzieci (Każdego roku OncoLab im. WOŚP otrzymuje ponad 1500 próbek szpiku od około 240 dzieci ze wszystkich ośrodków onkologii dziecięcej w Polsce – przyp. red.). Na podstawie tych wyników dostosowywane jest odpowiednie leczenie. To kluczowa sprawa na dziś. Czyli współpracujemy na poziomie europejskim przy wielkim wsparciu Orkiestry Jerzego Owsiaka. Onkologię dziecięcą chcemy dostosować do wysokiego poziomu europejskiego.

– I tu wracamy do pytania o wyjazdy na leczenie na Zachód.

– Przyznam także, że poziom diagnostyki był trochę niższy, nieco opóźniony wobec Europy Zachodniej. Podobnie rzecz się ma z lekami. Nowe leki docierają do Polski, ale zanim wejdzie w życie nasz system refundacji, upływa dużo więcej czasu niż w innych krajach. Wiemy o nowych lekach, ale system refundacji za nimi nie nadąża.

–  A ceny są pewnie kosmiczne.

– Nowe leki są z reguły drogie. Proces refundacji – dostępności dla wszystkich pacjentów jest dużo późniejszy niż w Europie Zachodniej. Nie wiem, dlaczego ludzie wyjeżdżają na Zachód na leczenie. To niczym nieuzasadniona świadomość, że gdzie indziej jest lepiej niż u nas. To nie jest prawda. U nas, podstawowe leczenie jest prawie w stu procentach refundowane na takim samym poziomie, co w Europie Zachodniej. Problemy pojawiają wtedy, kiedy pacjent ma wznowę. W tym momencie nie wszystko jest już tak oczywiste. Szczególnie gdy trzeba szukać najnowszych terapii.

Jako onkologia dziecięca współpracujemy z różnymi grupami badawczo-terapeutycznymi z całej Europy. Dzięki temu korzystamy z międzynarodowych programów terapeutycznych, ale również staramy się dostosowywać poziom diagnostyki, terapii w Polsce do poziomu Europy Zachodniej. Dziś diagnostyka, poza typową procedurą np. pobranie wycinka czy materiału biopsyjnego, to także diagnostyka molekularna, diagnostyka w szerokim pojęciu genetycznym. Podczas leczenia pacjenta wykonujemy te same badania, co przy diagnostyce. To bardzo zaawansowane metody molekularne i genetyczne. Dlatego potrzebujemy sprzętu do diagnostyki molekularnej i genetycznej. Z drugiej strony diagnostyka patomorfologiczna, radiologiczna jest absolutnym standardem. Potrzeb, badań jest coraz więcej, a jednocześnie wydolność tych dyscyplin jest trochę mniejsza. Mówi się, że będzie wchodzić sztuczna inteligencja. Oczywiście zawsze w tym procesie musi być człowiek.

– To działa?

– W Stanach Zjednoczonych to już działa, mają licencjonowane metody. Na przykład zamiast zespołu radiologów szpital zatrudnia tylko dwóch czy trzech. Bo więcej nie ma.

Ponadto rozwijają się terapie komórkowe, wykonujemy terapię CAR-T, która także wymaga odpowiedniego sprzętu. Przez terapie komórkowe rozumiemy również przeszczepianie komórek krwiotwórczych. Również leczenie choroby przeszczep-przeciwko-gospodarzowi metodą fotoferezy pozaustrojowej jest standardem postępowania. Sprzęt jest intensywnie używany, dlatego jest potrzeba jego wymiany.

– Do czego służy to urządzenie z sercem WOŚP, które pan profesor nam pokazał?

– Od WOŚP już dwukrotnie otrzymaliśmy cytometr przepływowy. Pierwszy w roku 1996, a drugi piętnaście lat temu. Cytometr przepływowy jest urządzeniem do diagnostyki białaczek. A białaczki dla nas, to główny codzienny temat kliniczny. Białaczka jest najczęstszą chorobą nowotworową wieku dziecięcego.

– Mamy więcej czy mniej chorób nowotworowych wśród dzieci i młodzieży?

– Od trzydziestu lat mamy w Polsce rocznie około 1,1 – 1,2 tysiąca nowych rozpoznań złośliwych chorób nowotworowych u dzieci wymagających długotrwałej terapii. To mniej niż jeden procent całej onkologii. To jedno na sześćset dzieci w wieku od zera do osiemnastu lat. Zaskakujące jest to, że przez 30 lat te liczby są stałe, gdyż trzeba podkreślić, że w ciągu ostatnich 25 lat populacja dziecięca w Polsce zmniejszyła się o 30 procent. W 2000 roku mieliśmy około 10 milionów dzieci, a teraz około 7 milionów, co dowodzi, że ta częstość występowania chorób onkologicznych trochę rośnie. Czy rośnie dlatego, że mamy lepszą diagnostykę? Może tak, może nie. Czy rośnie, ponieważ żyjemy w pogarszającym się środowisku? Możliwe. A może populacja ludzka robi się słabsza, mniej odporna? Możliwe, ale nie w ciągu 25 lat. Myślę, że każdy czynnik jest możliwy. Mamy podstawy sądzić, że częstość chorób nowotworowych u dzieci nieznacznie, ale jednak rośnie.

– Miał pan okazję poznać Jurka Owsiaka?

– Osobiście dwa razy ściskaliśmy sobie dłonie.

– Teraz będzie okazja, w czasie finału pojawi się pan profesor w warszawskim sztabie Orkiestry.

– Chyba tak, ale podkreślę, że stroną reprezentującą środowisko onkologii i hematologii dziecięcej jest Towarzystwo Hematologii Onkologii i Hematologii Dziecięcej, a w szczególności prezes prof. Wojciech Młynarski z Łodzi. Jako konsultant krajowy jestem jednoosobową instytucją reprezentującą środowisko. Liderem jest WOŚP oraz Towarzystwo.

– Proszę powiedzieć o planach rozbudowy szpitala z nową siedzibą dla waszego oddziału.

– Budynek, w którym się znajdujemy pierwotnie przeznaczony był do innych celów. Dwa lata temu zostaliśmy jednym z laureatów konkursu ogłoszonego przez Ministerstwa Zdrowia na nowe obiekty pediatryczne. Podpisaliśmy umowę z ministerstwem. W ciągu trzech lat chcemy, by oddzielny pięciopiętrowy budynek stanął od strony ulicy Skłodowskiej-Curie w pobliżu wjazdu na teren szpitala.

Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!

Udostępnij: Facebook Twitter