W centrum Bydgoszczy wyłowił pocisk z czasów II wojny światowej. Zachował się wzorowo

Pocisk odnaleziony w Brdzie przez Mateusza Kitę / Fot. nadesłane

Poszukiwacz metalowych skarbów „złapał” w Brdzie na magnes neodymowy niewypał. Szybka reakcja pozwoliła na zabezpieczenie pocisku. – Należy od razu wzywać służby – mówi doświadczony już łowca metali.

Mateusz Kita to bydgoszczanin, który od ponad 2 lat znany jest ze swojej pasji do wyławiania z Brdy różnych przedmiotów za pomocą supermocnego magnesu neodymowego, do którego lgną metalowe rzeczy. To zajęcie staje się coraz bardziej popularne w naszym kraju. Przeszukiwane są różne akweny, a poszukujący trafią na różne „skarby”. W naszym mieście takie „połowy” są organizowane wraz z akcjami oczyszczania nabrzeża rzeki.

Mateusz Kita, który najczęściej łowi w Brdzie, odnalazł jak do tej pory m. in. kindżał kaukaski z przełomu XIX i XX wieku, który trafił do bydgoskiego Muzeum Okręgowego. Pasjonat wyłowił także granat z czasów II wojny światowej. A ostatnio w centrum miasta wyciągnął z Brdy pocisk artyleryjski.

Tym razem pocisk

W sobotę (27 września) przed południem udał się na prywatne połowy na bulwarze Brdy, w okolicę mostu Bernardyńskiego. To była bardzo „owocny” dzień. Wiele śrub, rur, a nawet fragmentów pochodzących z kolei. Po którymś z rzędu wyciągnięciu magnesu z wody zorientował się, że trafił na niewypał.

Mateusz Kita (na pierwszym planie) od ponad dwóch lat przeszukuję Brdę magnesem neodymowym / Fot. nadesłane

Kiedy zobaczyłem, że jest to coś niebezpiecznego, zadzwoniłem na policję. Przesłałem także zdjęcie do kolegi pasjonującego się takim militariami historycznymi. Powiedział mi, żebym to zabezpieczył, bo na pocisku jest jeszcze pierścień, a więc nie był wystrzelony – powiedział nam Mateusz Kita.

Na miejsce przejechała policja, która zabezpieczyła to miejsce. – Po odnotowaniu znaleziska przy ul. Uroczej, został wezwany wojskowy patrol minersko-saperski, który przejął pocisk z czasów II wojny światowej w celu jego neutralizacji – potwierdza nam nadkom. Lidia Kowalska, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Policji w Bydgoszczy.

Saperzy zmierzyli, że ma on około 15 cm długości. Prawdopodobnie to pocisk przeciwpancerny. Rzeczywiście nie był wystrzelony.

Postawa Mateusza Kity jest godna przykładu, jak zachowywać się w przypadku znalezienia lub podejrzenia odnalezienia niewypału lub innego niebezpiecznego przedmiotu. Wojsko Polskie przestrzega, by w razie znalezienia niewypału, niewybuchu lub przedmiotu niewiadomego pochodzenia nie dotykać go, nie ruszać, nie przenosić znalezionego przedmiotu wybuchowego.

Natychmiast zawiadamiamy policję

Po odnalezieniu należy niezwłocznie oddalić się z miejsca zagrożenia. Natychmiast powiadomić telefonicznie policję, która sprawdzi czy znaleziony przedmiot jest wybuchowy i niebezpieczny, zawiadomi o tym fakcie jednostkę wojskową i zabezpieczy miejsce do czasu przybycia patrolu minerskiego.

Wojsko przypomniana też, by informując policję (tel. 997 lub 112) precyzyjnie określić miejsce znaleziska, opisać co zostało znalezione, jak wygląda, jakie ma gabaryty, podać liczbę niewybuchów oraz zostawić do siebie kontakt telefoniczny.

Pięć lat temu w województwie świętokrzyskim zginęła dwójka mężczyzn, która chciała na własną rękę zdetonować niewypały z czasów II wojny światowej. Do takich wypadków dochodzi co jakiś czas. – Trzeba być świadomym tego niebezpieczeństwa. Należy od razu wzywać służby. Ludzie mają różne pomysły. Może skończyć się tragedią. Niestety takie rzeczy mogą też się dostać w ręce dzieci. Rodzice powinni kontrolować w takich sytuacjach czym bawią się ich pociechy – przestrzega Mateusz Kita, który swoje „neodymowe połowy” dokumentuje na kanale YouTube.

Zapisz się do newslettera „Bydgoszcz Informuje”!

Udostępnij: Facebook Twitter