Daniel i Ola Sienkiewiczowie bardzo polubili park nad Kanałem Bydgoskim / Fot. nadesłane
– Zdziwiłem się, że w Bydgoszczy nie jest aż tak betonowo, jak w innych miastach – powiedział Daniel Sienkiewicz, vloger, podróżnik. Wraz z żoną Olą prowadzą vlog poświęcony turystyce rowerowej „Loverowi”. Para opowiedziała nam o wrażeniach z jednodniowej wycieczki po Bydgoszczy. Niedługo relację z tego wypadu będzie można obejrzeć na ich kanale.
Oboje pochodzą z Mazur. Ona jest nauczycielką wspomagającą, a on specjalistą ds. marketingu, więc może pracować zdalnie, co ułatwia planowanie podróży. – Poznaliśmy się w pracy. Poszliśmy kilka razy na rower i tak się coś między nami „wykluło”. Później zaczęły się poważniejsze wyjazdy – tłumaczy Daniel.
Na koncie mają już kilkadziesiąt jednodniowych wycieczek oraz większych wypraw. Od 2020 roku dodają filmy na YouTube z ich rowerowymi wojażami. Uprawiają turystykę rowerową, więc najczęściej zobaczymy ich na rowerach trekkingowych z torbami i sakwami.
Odkrywali zieloną Bydgoszcz
„Loverowi” przyjechali do Bydgoszczy dzień przed rozpoczęciem wyprawy po naszym mieście. Spali w pałacu w Ostromecku, gdzie byli przejazdem już trzy lata temu podczas większej wyprawy. Bardzo urzekło ich to miejsce. Szczególnie wspominają i zachęcają do odwiedzania wystawy 8 tys. szklanych sów na poddaszu pałacu.
– Dobrze, że miasto zadbało o to miejsce. Jest w Polsce wiele takich obiektów popadających w ruinę. Moim zdaniem to prawdziwa perełka waszego miasta. Jeśli ktoś z Bydgoszczy lub poza nie widział tej wystawy, to powinien szybko to nadrobić – opowiada Daniel.
Przyjechali tutaj samochodem z Gdańska, gdzie mieszkają. Zaplanowali w Bydgoszczy rowerowy, jednodniowy przejazd po wyznaczonej trasie. Rowerzysta wyjaśnił nam planowanie drogi: – Osoby zaangażowane w akcję „Aktywne Miasta” pokazały nam miejsca, które warto odwiedzić. Dorzuciliśmy też nieco od siebie, co jeszcze trochę wydłużyło przejazd.
Pętlę po Bydgoszczy rozpoczęli ze Starego Miasta. Odwiedzili znane miejsca w sercu miasta – Stary Rynek, Wyspę Młyńską i bulwary Brdy. Małżeństwo preferuje wycieczki polegające na spokojnym poznawaniu terenu, gdzie dominuje zieleń. Miejsca, gdzie mogą czuć wolność i swobodę. Unikając więc miejskiego zgiełku, wyruszyli na obrzeża miasta. Nie spodziewali się, że tak szybko spotkają zieleń, tak blisko centrum. Trafili do parku nad Kanałem Bydgoskim.
– Kilka razy byliśmy zaskoczeni, że nagle wjeżdżaliśmy w takie miejsca z bujną zielenią, raptem kilka minut od Starego Rynku. Uderzyło nas to szczególnie na bulwarze Leonarda Pietraszaka nad Kanałem Bydgoskim – powiedziała Ola.
Ale rowerzyści zauważyli też sporo niewykorzystanego potencjału dla turystyki rowerowej w naszym mieście. Zwrócili uwagę na bulwary Brdy na odcinku Bartodziejów.
– Fajnie byłoby w przyszłości wydłużyć ten szlak Brdy, od odcinka miejskiego w stronę Brdyujścia, bo naprawdę robi on duże wrażenie. Ta rzeka tak sobie tam delikatnie płynie, ptaki nad nią latają i ta zieleń, która ją otacza bardzo nas zachwyciły. Tylko brakowało jakieś szerszej ścieżki. Nie takiej betonowej, ale po prostu utwardzonej – przekazała nam Ola.
– Takie trasy dla rowerzystów przy długich ciekach wodnych, to jest coś wspaniałego. A wody u was nie brakuje. Dobrze, że nie czuć też tak tej „betonozy” – dodał Daniel.
Byli w Myślęcinku, Lesie Gdańskim, a później przez Fordon i wały wiślane pojechali do Ostromecka. Jadąc wzdłuż Brdy, znów znaleźli się w Starym Mieście. Jeździli w czwartek (17 kwietnia) między 11.00 a 17.00. Pogoda dopisała. Momentami słońce nawet grzało zbyt mocno, ich zdaniem. Liczniki pokazały 60 km. W międzyczasie zatrzymywali się na zrobieniu zdjęć i wykonaniu nagrań do filmu. Relację z ich przejazdu po bydgoskich rewirach będzie można obejrzeć na ich kanale na przełomie kwietnia i maja.
Przez pół Europy w podróż poślubną
Pierwszą, wspólną poważniejszą wyprawę zaliczyli w 2019 roku. W 12 dni przejechali z Zakopanego do Gdańska.
– Ale nie od razu było tak kolorowo. Pierwsze jazdy na rowerze były trudne. Musieliśmy nabyć tę wytrzymałość. A kiedy się to stało, uznaliśmy, że chcemy odkrywać świat z pozycji siodełka rowerowego. Trzeba po prostu załapać tego bakcyla – mówi Ola.
Na swoim koncie mają już setki wypraw. Między innymi podróżowali trasą na podstawie książki Bernarda Newmana, granicami dawnej II RP (ponad 5500 km w 78 dni), zaliczyli podróż po krajach europejskich „Z Rybnika do Zgorzelca przez Wenecję” (ponad 3700 km w 58 dni). Są autorami dwóch przewodników rowerowych. Niedawno ukazała się ich najnowsza pozycja „Polska na rowerze”. Byli w finałach Turystycznych Mistrzostw Vlogerów organizowanych przez Polską Organizację Turystyczną.
1 maja tego roku wybierają się w największą, jak do tej pory, podróż. Startują z rodzinnej miejscowości Daniela, Mołtajny i przez kraje bałtyckie, Finlandię i Norwegię, chcą dotrzeć do Przylądka Północnego w Norwegii. Potem przez European Divide Trail mają w planach dotrzeć do Portugalii. To podróż obliczona na pół roku. Wzięli ślub rok temu, więc traktują ja jako „nieco” wydłużony miesiąc miodowy… na rowerach.
Zapisz się do newslettera „Bydgoszcz Informuje”!