Sebastian Szubski płynie po rekord Guinnessa: Widoki przepiękne. Widziałem mnóstwo fok [WIDEO]

Na wodach wokół Szkocji / Źródło: YouTube/Sebastian Szubski

Sebastian Szubski rozpoczął siódmy dzień swego wielkiego wyczynu. Opłynął już szkocki Highland. Wyruszył w kierunku Aberdeen.

Bydgoski kajakarz chce pobić rekord Guinnessa i w mniej niż 40 dni opłynąć Wielką Brytanię. Bydgoski kajakarz wystartował sześć dni temu. Start (12 czerwca) tak wyglądał:

– Widoki po drodze przepiękne. Widziałem mnóstwo fok. Udało mi się to nagrać. Ogólnie jest mega. Pozdrawiam wszystkich w Bydgoszczy, w Polsce i na świecie – mówił po pierwszym dniu. Rozpoczął próbę bicia rekordu Guinnessa na zachodnim wybrzeżu Szkocji. W ciągu minionych dni opłynął jej północne wybrzeże – to jeden z najtrudniejszych fragmentów trasy.

We wtorek (17 czerwca) bydgoski kajakarz popłynął przez otwarte morze. Przeciął potężną zatokę, wiodącą w kierunku portu Inverness i dotarł do miejscowości Fraseburgh. Teraz już płynie na południe, w kierunku Aberdeen. Jak płynie, można obserwować na żywo – TUTAJ.

Jak zapowiadał przed startem, będzie używał dwóch kajaków. Oba ważą po 8 kilogramów. Pierwszy krótszy i trochę szerszy – to na trudne wody wokół Wielkiej Brytanii, a tam takich nie brakuje, szczególnie przy brzegach Szkocji. – Do tego drugiego wsiądę, gdy warunki do pływania będą lepsze i wody spokojniejsze. Przyda się do podgonienia tempa – mówi Sebastian Szubski, kajakarz z Bydgoszczy.

Do pokonania będzie od 2850 do 3000 kilometrów. Wszystko będzie zależało od warunków, przede wszystkim prądów morskich. Bydgoski kajakarz ruszył po rekord na północy Wielkiej Brytanii i najpierw płynie wzdłuż brzegów Szkocji. To będzie najtrudniejszy odcinek. Możliwe, że nie będzie mógł wówczas korzystać ze wsparcia logistycznego ekipy na brzegu, a nocować trzeba będzie w namiocie. – Zwykle noclegi odbywać się w będą w naszym vanie z podnoszonym dachem. Tam jest dla mnie miejsce – opowiadał kajakarz. Dziennie zamierza płynąć od 12 do 16 godzin. – Kiedy prądy będą niekorzystne, przerywam pływanie i czekam na ich odwrócenie. Nie da się płynąć pod prąd o prędkości 20 do 30 km na godzinę – mówi Szubski.

W próbie bicia rekordu Guinness wspiera swego krajana miasto Bydgoszcz. Motto jego wyzwania brzmi: „Nie widać, a płynę. Nie widać po mnie”. Nawiązuje do choroby dwubiegunowej afektywnej, którą zdiagnozowano u Sebastiana Szubskiego w 2009 roku. – Na swoim przykładzie pokazuje, że choroby nie należy się bać i można z nią żyć. Pomóc poprzez szerzenie wiedzy na jej temat. Jest najlepszym przykładem, że niezależnie od jednostki chorobowej można spełniać marzenia – mówi Urszula Szybowicz, prezes Fundacji „Nie widać po mnie”.

Zapisz się na nasz newsletter!

Udostępnij: Facebook Twitter