W tej bibliotece mają nawet audiobooki nagrane na kasetach magnetofonowych. Bibliotekę dla boomersów prowadzi Andrzej Fenske. – Mamy klientów, którzy przychodzą do nas od 30 lat! Zawiązała się między nami fajna symbioza, rozmawiamy o muzyce, filmach.
Andrzej Fenske pracuje w Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej w Bydgoszczy. Jest bibliotekarzem w wypożyczalni multimediów przy ul. Długiej.
Roman Laudański – Na waszej witrynie przy ulicy Długiej jest napis: „Multimedia”. Podobno niektórzy myślą, że to sklep…
Andrzej Fenske: – Czasem musimy tłumaczyć, że tu jest biblioteka, w której można wypożyczyć muzykę i filmy, ale niektórzy nam nie wierzą. Może został im w głowach obraz płatnych wypożyczalni kaset VHS sprzed lat? Dział multimedia powstał w latach 90. ubiegłego wieku. Wypożyczaliśmy wtedy zbiory analogowe, a dopiero później pojawiły się płyty kompaktowe i audiobooki. Początek naszej działalności to audiobooki na kasetach magnetofonowych, których mamy w zbiorach nadal cztery tysiące!
Tylko na czym tego słuchać? U kogo przetrwały „kaseciaki” czy walkmany?
– Dzisiejsze audiobooki wydawane w formie elektronicznej zawierają więcej tytułów komercyjnych, a przed laty wychodziło więcej klasyki nagrywanej przez wspaniałych lektorów. W latach 70., 80., 90., kasety wydawał Polski Związek Niewidomych, który bardzo merytorycznie podchodził do ich zawartości. Niektóre nagrania to prawdziwe „perełki”. Dziś nie wypożyczamy już płyt analogowych, ponieważ nie bylibyśmy w stanie sprawdzić, w jakim stanie wracają.
Aż pojawiły się płyty kompaktowe.
– I to był super strzał, ponieważ nie było jeszcze internetu. Wszystko dopiero się zaczynało.
Właściwie rozmawiamy o historii nośników, na które nagrywano muzykę i audiooboki.
– Nie zapominajmy, że jeszcze wcześniej muzyka nagrywana była na magnetofony szpulowe i te taśmy szpulowe jeszcze gdzieś mamy w zbiorach specjalnych. Płyty kompaktowe pojawiły się w połowie lat 90., na bieżąco je kupujemy i mamy ich około 13 tysięcy. Następnie pojawiły się audiobooki w wersji elektronicznej i mamy ich około sześciu tysięcy. Pamiętam moment, w którym na rynku pojawiły się koncerty nagrywane na DVD. Mogliśmy je wypożyczać. Koncerty Rolling Stonesów, Historię Rock & Rolla – dziś mamy ponad tysiąc koncertów do wypożyczania. Boom na koncerty trwał, kiedy przemysł muzyczny przechodził z VHS-u na DVD. Wszyscy wtedy je wydawali, choć z różnym skutkiem. Grupa Dire Straits nie miała szczęścia do dobrych nagrań i ciągle jest źle wydawana. Koncerty nagrywane były z wielu kamer, to były prawdziwe widowiska. Kiedy na rynek wszedł format Blu-Ray, odpadliśmy. Był dla nas za drogi. Może dlatego nie do końca się przyjął? Ludzie nie kupowali masowo tych płyt. Nagrania koncertów zatrzymały się przed pandemią. Niewielu wykonawców było stać na takie wydarzenia. Metallica, Depeche Mode, U2, Rolling Stonesi to zespoły zapełniające trybuny stadionów. Stać ich było na potężne produkcje. Podobnie z dużymi festiwalami. Przy okazji, nie wiem dlaczego nasze rodzime „Męskie Granie”, które miało już kolejną edycję, nie doczekało się żadnego materiału filmowego. Szkoda. Kiedy na rynku pojawiło się DVD, zaczęliśmy kupować i wypożyczać filmy: klasykę, nowości. Mamy wszystko. Jest Hitchcock, jest Smarzowski. Klasyka polskiego i światowego kina. Są dokumenty…
…i „strzelanki”.
– Ponieważ to jest biblioteka publiczna. Kupując muzykę nie kierujemy się swoim gustem. Kupujemy wszystko. Jeśli np. nie słucham Kazika lub Iron Maiden, a wchodzi nowa płyta Kazika, nowy Dawid Podsiadło, nowe Voo Voo, kupujemy!
Młodzi ludzie pytają o nowości?
– Umówmy się, może tylko trzy procent młodych korzysta z naszych zbiorów. To ci, którzy wynieśli z domu kulturę słuchania. Dla nich płyta z towarzyszącą książeczką – opisem jest ważna i fajna. Młodym wystarcza dziś komórka, internet, płatne pliki, ale takie mamy czasy. Tego nie przeskoczymy.
Czyli jesteście bardziej dla dziadersów?
– Dla boomersów, którzy przychodzą do nas od 30 lat! Zawiązała się między nami fajna symbioza, rozmawiamy o muzyce, filmach. Znamy ich gusta, wiemy, co kupować. W naszym dziale najważniejsza jest atmosfera. To nie jest wejście, wyjście i do widzenia. Zmieniają się odbiorcy, to naturalne. Część woli wykupić Netflixa, korzystać ze streamingu. Tylko u nas można wypożyczyć filmy, których tam się nie znajdzie. Wchodzimy w lukę, oferujemy filmy kinowe lub niszowe, jak np. „Malowany ptak” na podstawie powieści Jerzego Kosińskiego. On nie istniał w pierwszym obiegu, a u nas można ten film wypożyczyć. Staramy docierać do filmów, których nikt nie ma, co podnosi naszą wartość. Podobnie jest z muzyką, odkrywamy dużo nowych rzeczy do słuchania. Mamy też kilkoro młodych ludzi zafascynowanych muzyką, którzy po kolei wypożyczają płyty stojące na półce. Chcą poznać. Nazwy niektórych zespołów, wykonawcy są dla nich z kosmosu, ale szukają, słuchają. W trzeciej półce na dole dojrzy pan lukę między płytami. Tam wypożyczane są płyty po kolei. Ktoś chce poznawać coś nowego i stosuje taki system. Mamy dużą różnorodność. Kiedyś przez pomyłkę podałem komuś płytę czeskiego barda Jaromira Nohavicy. Po przesłuchaniu zakochał się w tym wykonawcy! A wszystko przez mój błąd. Ludzie nie muszą znać się na wszystkich gatunkach muzycznych. Jesteśmy od tego, żeby im pomagać.
Kto do was przychodzi?
– Ludzie, którzy na kulturę patrzą inaczej. Poszukują jej. Nie poddają się algorytmowi podpowiadającemu podobne piosenki. Podobnie jest z filmami. Czasem ktoś prosi, żeby podpowiedzieć tytuł warty obejrzenia. Za każdy razem zaznaczam, że mnie się to podobało, ale komuś innemu nie musi. Prosimy jednak, by jeśli komuś się nie podobało, to żeby opowiedział nam, dlaczego. Bez kurtuazyjnego chwalenia wszystkich filmów, bo nie o to chodzi. Lubimy się wzajemnie i to chyba jest największa siła tego miejsca. Rozmowy, wspólny śmiech.
Czego pan słucha?
– Zawsze poszukiwałem i nadal poszukuję ciekawej muzyki, nowych wykonawców. Trudno dziś ująć muzykę w określone kategorie, ponieważ wszystko się pomieszało. Słucham muzyki, a nie gatunków. Jeżeli ktoś ma fajny pomysł na swój utwór, to jest ekstra. Podam przykład płyty duetu Młynarski – Masecki. Odkryli na nowo stare utwory w nowej konwencji. Rewelacja, a to w ogóle nie jest moja bajka!
Mam z tym problem. Nowe aranżację porównuję do oryginałów i często coś mi zgrzyta.
– Liczy się fajny pomysł. Oni to robią z pasją. Słucham wszystkiego. Nie zamykam się.
Polską muzykę również?
– Oczywiście. Co najmniej od dwudziestu lat polska muzyka przeżywa swój renesans. Młodzi wykonawcy mają fantastyczne pomysły, dobrym przykładem jest Dawid Podsiadło koncertujący na pełnych stadionach. To się nie wzięło znikąd.
Sanah też.
– Dodam „Męskie granie”. Jacy tam są fajni wykonawcy łączący nowe ze starym?! Super. „Kwiat Jabłoni”, Mata, choć to nie moja stylistyka, ale ciekawy pomysł. Mata idzie z przekazem do młodych. Z pazurem, ale to są rzeczy przemyślane, mądre. Młodzi wykonawcy są dziś niezależni. Małe wytwórnie nie narzucają im własnych warunków. Kiedy Dawid Podsiadło wygrał „X Factora”, to miał do wyboru: za kasę robisz to, co my chcemy, albo dziękujemy. A to on podziękował. Wydał płytę po swojemu. Inni wybierali komercję i gdzieś tam przepadli.
– Przyznam się, że ciągle pamiętam płyty Beatlesów czy Pink Floydów, które jeszcze w PRL-u dostaliśmy ze Stanów Zjednoczonych. Pamiętam ich brzmienie, zapach, lakierowaną fakturę okładek, znakomite plakaty…
– Do dziś pamiętam moment, kiedy pierwszy raz miałem w ręku oryginalne „BRAVO”. Nie wiedziałem, co z tym zrobić. Papier, zdjęcia, to był zupełnie inny świat. U nas wtedy było „Razem”, ale z zupełnie inną jakością zdjęć i papieru.
– A zainteresowania muzyczne?
– Zacząłem od słuchania kaset. Pamiętam pierwszą płytę kompaktową, którą kolega przywiózł ze Stanów Zjednoczonych. To był Michael Jackson. Przyznam się, że nie do końca wiedziałem, którą stroną włożyć płyty do odtwarzacza, bez kitu. Pamiętam, że odtwarzacze CD Pioneera miały odwrotne rozwiązania.
Płyty kompaktowe będą chyba ostatnimi nośnikami muzyki, bo dziś wszystko wchodzi w streaming. Już nas ludzie pytali, czy biblioteka będzie w ten sposób udostępniała zbiory. Technicznie byłoby to możliwe, ale wymagałoby potężnych serwerów, kwestii praw autorskich… Zostaniemy w takiej formie. Podobnie jest z książką. Zostaną wydania papierowe oraz ebooki. Chcemy wypożyczać muzykę, filmy i gry. Uważam, że w mniejszych miejscowościach, gdzie nie ma kin, powinny pojawić się filmy i audiobooki. Choć trochę na półkach.
W młodości nagrywałem piosenki z radia na upragniony magnetofon szpulowy ZK 140, z kolumnami głośnikowymi z Tonsilu, później pojawiły się magnetofony kasetowe Grundig. Po gramofon jechaliśmy do Koronowa, bo poszła wieść, że tam rzucili je do sklepu. Później odtwarzacze wideo, płyty kompaktowe. Historia nośników muzyki i filmu za jednego życia.
– Od lat wieszczy się koniec płyt kompaktowych, analogowych. Oczywiście spadek sprzedaży jest faktem. Kiedyś Złota Płyta w Polsce wymagała sprzedaży nakładu 150 tysięcy płyt, dziś 15 tysięcy. Obecnie muzycy nie żyją ze sprzedaży płyt, tylko z koncertów i streamingów. Płyty kupują kolekcjonerzy, nie jest nośnik dla młodych. To nie jest ich wina. Takie są czasy.
Niedawno na waszych półkach pojawiły się gry planszowe…
– …które cieszą się bardzo dużym powodzeniem, ponieważ są bardzo drogie. Właśnie wypożyczałem grę, która w sklepie kosztuje prawie trzysta złotych. Chwalimy się tym, że cały czas na bieżąco kupujemy muzykę, filmy i gry. Są tu bajki i filmy dla dzieci, audiobooki, można powiedzieć: asortyment dla każdego. Płyty kompaktowe z muzyką; audiobooki dla dorosłych, dzieci oraz audiobooki do nauki języków obcych. Filmy, koncerty i gry. To podstawa naszej działalności.