Marcin Duma, prezes IBRIS / Fot. B. Witkowski/UMB
– Potrzeba zaspokojenia potrzeb w dziedzinie komunikacji publicznej jest cechą wspólną dla metropolii. I będzie ona ciągłym pościgiem za kolejnymi zmianami w oczekiwaniach mieszkańców – mówi Marcin Duma, prezes Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRIS.
Wojciech Borakiewicz: Czy badanie jakości życia w Bydgoszczy jest czymś wyjątkowym dla firmy, którą pan kieruje?
Marcin Duma, prezes IBRIS: Każde badanie jest wyjątkowe. A jest tak dlatego, że to nie jest produkt, który schodzi z taśmy. Za każdym razem badanie jest przygotowane pod konkretne potrzeby i zainteresowania. Dlatego jest to zawsze nowy projekt. Nawet robiąc badania w tym samym mieście, są niemal zawsze czymś zupełnie innym. Przyglądamy się innym obszarom i analizujemy trochę inne rzeczy. Wyjątkowość badania jest także związana z tym, że przeprowadzone jest zawsze w innej sytuacji i czasie. To, co dzieje się w Polsce, Europie i świecie, w naszym otoczeniu powoduje także zmiany w nastawieniu i ocenach.
Wojna na Ukrainie, pandemia?
– Kiedy spojrzymy na różnego typu badania, ogólnopolskie czy regionalne sprzed roku widać, że przejmowaliśmy się innymi sprawami. W badaniach z grudnia 2021 roku dominującymi tematami były lęk przed powrotem pandemii i związanymi z nią ograniczeniami. Dziś zniknął tamten strach i to się uwidoczniło w badaniach w roku 2022. Kiedy rozmawiając o świętach, Polacy mówili, szukając pozytywów: Dobrze, że mamy święta bez COVID-u. Pandemia przez ponad rok była istotnym kontekstem naszego życia.
A jeśli mówimy o samym mieście?
– Bydgoszcz dziś i Bydgoszcz sprzed roku to zupełnie inne miejsce dla badanych. Przed rokiem Most Uniwersytecki był wielkim problemem. Mieszkańcy żyli w oczekiwaniu, żeby został ponownie otwarty. Zainteresowanie bydgoszczan przeniosło się na inne obszary. Wracam teraz do odpowiedzi na pytanie o wyjątkowość badania. Tak – Bydgoszcz, oczekiwania, obawy, radości mieszkańców się zmieniły. Za każdym razem miasto jest trochę inne. IBRIS robi podobnych badań całkiem sporo.
Bydgoszcz na tle innych miast
Czy można porównać więc Bydgoszcz, oczekiwania mieszkańców i wyniki tych badań do tych z innych miast?
– Każde miasto jest odrębną tkanką społeczną z różnymi wyzwaniami. Jeśli porównać Bydgoszcz z miastami, które powinny być punktem odniesienia tzw. benchmarkiem, mówiąc językiem marketingu, a więc z Warszawą, Krakowem czy Gdańskiem, to problemy mieszkańców są inne. Te ośrodki stają przed innymi wyzwaniami, więc na płaszczyźnie oczekiwań trudno będzie nam poszukać wspólnych tematów. Ale z drugiej strony, jeśli weźmiemy kwestię komunikacji miejskiej, która jest w centrum uwagi bydgoszczan, możemy od razu porównać ją z Wrocławiem. Tam mieszkańcy życzą sobie poprawy w tym obszarze. Zwracają także na to uwagę krakowianie. Możemy postawić hipotezę, że zaspokojenie potrzeb w dziedzinie komunikacji publicznej jest cechą wspólną dla metropolii. I to będzie ciągły pościg za kolejnymi zmianami w oczekiwaniu mieszkańców.
Zmieniają się one przez lata?
– Zdecydowanie. Prosty przykład. W latach 90. w polskich miastach istniała tendencja do wypełniania przestrzeni betonową „kostką Bauma”. Była wtedy synonimem nowoczesności. Dziś ludzie mówią: Precz z betonem. Żądamy więcej zieleni. To trend, który odczytujemy w polskich miastach.
57 procent bydgoszczan jest zadowolonych z życia w swoi mieście. Czy to poziom, który obserwujecie także w badaniach prowadzonych w innych miastach?
– Taki poziom się powtarza. Oczywiście w tej grupie zadowolonych przeważają „raczej zadowoleni”, więc istnieje margines do poprawy. Polacy, sądzę, że i bydgoszczanie także, zbudowali sobie hierarchię oceny swego zadowolenia: mój dom i blok, moja dzielnica, miasto. Potem długo, długo nic. Później powiat, województwo, kraj. Co ciekawe dla wcale niemałej grupy „kraj” jest czymś odległym. Najważniejsze i lepiej oceniane jest najbliższe otoczenie: dom, ulica i miasto. Jeśli pytamy ankietowanych np. o inflację w Polsce, odpowiadają, że sytuacja jest fatalna. Gdy mówią o sytuacji swego gospodarstwa domowego, mówią: Jest nieźle. Kochamy swoje miasta, ale to nie jest ślepa miłość. Mieszkańcy pokazują, że są w większości zadowoleni, ale mają listę rzeczy do poprawienia.