Małgorzata Grosman, autorka książek Fot. B.Witkowski/UMB
W sobotę (15 kwietnia) w Kujawsko – Pomorskim Centrum Kultury w Bydgoszczy odbędzie się spotkanie autorskie z Małgorzatą Grosman, autorką książki „Wybiórczy plan miasta Bydgoszczy”.
Nie tak dawno temu, kiedy z Małgorzatą Grosman rozmawialiśmy o książce „Bydgoski firtel, czyli kultura międzywojnia”, autorka zapowiadała kolejną książkę: „Wybiórczy plan miasta Bydgoszczy” poświęcony kobietom. Z ulicami, skwerami, placami, które mają kobiece patronki.
Małgorzata Grosman: – Mamy w Bydgoszczy ponad tysiąc pięćset ulic, wiele skwerów, placów, rond, a ile jest ulic, których patronkami są kobiety? Trzydzieści jeden! Męskich jest co najmniej dziesięć razy tyle. To znaczy, że tych trzydzieści jeden to zdecydowanie za mało. Wiele z nich trudno nawet znaleźć.
„Autorka zachęca do refleksji nad rolą kobiet w dzisiejszej rzeczywistości, wskazując ich (nie)obecność w przestrzeni miejskiej. Patronki bydgoskich ulic. Ile ich jest? Kilka, kilkanaście, więcej? Kto by to liczył… Kojarzymy jedynie, że w porównaniu z patronami – mężczyznami, jest ich mało. W Śródmieściu ulica Królowej Jadwigi z mostem jej imienia. Nieco dalej na wschód, na Bielawach – Emilii Plater, a na granicy Bielaw i Bartodziejów – Marii Skłodowskiej-Curie (uparcie nazywana ulicą Curie-Skłodowskiej). I może jeszcze Wincentyny Teskowej, od niedawna, na styku Śródmieścia i Szwederowa” – czytamy na stronie Kujawsko-Pomorskiego Centrum Kultury. „By znaleźć kolejne ulice, skwery i ronda, mające kobiety za patronki, trzeba już pokrążyć po mieście. Tabliczki z nazwiskami Marii Konopnickiej, Elizy Orzeszkowej i Gabrieli Zapolskiej znajdziemy na Szwederowie, ulicę Natalii Morozowiczowej u styku Glinek i Cmentarnej, Poli Negri na Prądach, a Sławomiry Heller w Opławcu… Na szczęście jest Fordon. Ulic, którym patronują kobiety jest tam dwa razy więcej niż w pozostałych dzielnicach”.
Rozmowa z Małgorzatą Grosman, autorką książek
– Próbowaliśmy w redakcji wymienić bydgoskie ulice, które mają kobiece patronki. Wyszło nam może siedem…
– Jest ich trochę więcej niż siedem, ale i tak bardzo, bardzo mało w porównaniu z ogólną liczbą ulic w naszym mieście lub z liczbą ulic, którym patronują mężczyźni. Brakuje w tym proporcji. Kiedy to zauważyłam, pomyślałam, że byłoby dobrze coś napisać o niektórych z tych kobiet. Nie odkryję już żadnych tajemnic z życia tak znanych kobiet jak Maria Konopnicka czy Maria Skłodowska – Curie, ale mamy inne patronki bydgoskich ulic, o których prawie nic nie wiemy.
– W ubiegłym roku w przestrzeni publicznej pojawiła się wystawa „Gorsety” kobiet. Pomiędzy stereotypami a codziennością w bydgoskiej prasie międzywojennej”.
– Z Kujawsko – Pomorskiego Centrum Kultury dostałam propozycję, że skoro napisałam książkę „Bydgoszcz jest kobietą”, to może mogłabym przygotować również wystawę poświęconą tej tematyce? Długo nad nią myślałam, by się nie powielać. Uznałam, że ciekawe będzie przedstawienie obrazu kobiet w mediach międzywojnia. Tu ciekawostka, poszukując materiałów do wystawy odkryłam niepublikowane wcześniej zdjęcie zasłużonej działaczki społecznej Haliny Stabrowskiej. W archiwum fotografia była opisana jako zdjęcie generała Rydza – Śmigłego, choć to Halina Stabrowska jest centralną postacią na tym zdjęciu! Dużo „radości” sprawiły mi rady z prasy międzywojennej na temat tego, czym się kobieta powinna zajmować. Niektóre teksty były bardzo seksistowskie. Sprowadzały się do tego, że kobieta powinna być piękna, dobrze wyglądać oraz spełniać zachcianki mężczyzn. Dziś także od czasu do czasu mamy zastrzeżenia dotyczące języka mediów na temat kobiet, ale jednak w okresie międzywojennym było z tym bardzo źle. Wystawa podróżuje po regionie. Podczas inauguracji ubiegłorocznych Dni Dziedzictwa Kulturowego w Kujawsko – Pomorskiem była prezentowana w Aleksandrowie Kujawskim. W grudniu ubiegłego roku w Bydgoszczy przy okazji nadawania placowi przed Drukarnią nazwy „Plac Praw Kobiet” była tam czasowo prezentowana. Później pojechała do Górska.
– Może z patronkami ulic rzeczywiście nie jest najlepiej, ale ta nazwa jest sukcesem kobiecych protestów.
– To rewelacyjna sprawa. Coś zaczęło się zmieniać w ostatnich latach. Jest lepiej niż było, bo bydgoskie ulice mają coraz więcej kobiecych patronek. Problem w tym, że nadal jest ich niewiele oraz, że wielu bydgoszczan w ogóle nie kojarzy ich nazwisk. Emocje budzi też lokalizacja „kobiecych” ulic. Poli Negri szukać trzeba na przykład pod granicą miasta z Lisim Ogonem.
– Dalej uważasz, jak w tytule jednej ze swoich książek, że „Bydgoszcz jest kobietą”?
– Oczywiście, przecież tu żyjemy, pracujemy. Robimy wiele fajnych rzeczy, tylko z jakiegoś powodu, może wskutek tradycyjnego podejścia do nazewnictwa ulic, wciąż zbyt rzadko sięga się po nazwiska kobiet. Nadal jest więc wiele bydgoszczanek, które nie zostały uhonorowane w ten sposób. Przykład? Chociażby Wanda Rolbieska, dyrektorka pierwszego żeńskiego gimnazjum miejskiego w Bydgoszczy. Nie znalazłam jej ulicy. Albo Wanda Poznańska, donatorka Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. W Muzeum Dyplomacji jest sala Poznańskich, ulicy nie ma. Podobno był pomysł nadania imienia Wandy Poznańskiej jednej z ulic, ale tak się nie stało. Moglibyśmy więc trochę uważniej, w sposób nie pogłębiający istniejących dysproporcji, szukać patronów dla kolejnych bydgoskich ulic.
Spotkanie autorskie z Małgorzatą Grosman odbędzie się w sobotę 15 kwietnia o godz. 18.00 w Kujawsko – Pomorskim Centrum Kultury przy placu Kościeleckich 6 w Bydgoszczy.
Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!