Ratusz musi dołożyć dwa razy więcej pieniędzy na rewitalizację bulwarów niż wynosi rządowa dotacja. – To wpływ drożyzny i inflacji – mówi zastępca prezydenta miasta, Michał Sztybel. Bydgoszcz proponuje zmiany w Polskim Ładzie.
Na środowej (27 lipca) konferencji prasowej zastępca prezydenta, Michał Sztybel i skarbnik miasta, Piotr Tomaszewski pokazali szereg wad w rządowym programie „Polski Ład”. Udowadniali, że miał wspierać samorządy po rządowych cięciach, a zawiera złe rozwiązania ograniczające inwestycje.
– Dochodzi do sytuacji, w których rządowa dotacja wystarczy na zapłatę państwu VAT – mówi skarbnik Bydgoszczy.
Bydgoszcz: Polski Ład trzeba zmienić
Przykładem problemów jest zaplanowana przez miasto rewitalizacja bulwarów nad Brdą – 1650 metrów nabrzeża z chodnikiem, drogą rowerową, zielenią itp. Ratusz otrzymał na nią 30 mln zł dotacji z rządowego Programu Inwestycji Strategicznych. Dołożył 5 mln z własnej kasy, szacując, że inwestycja zamknie się w 35 mln zł. Szacunek wynikał z porównania kosztu prac krótszego, już rewitalizowanego odcinka między mostem Bernardyńskim a ul. Uroczą. 14 lipca ratusz otworzył oferty. Wpłynęły trzy: firma Sorted z Piaseczna wyceniła prace na blisko 63 mln zł, wspomniany Kormost na ponad 96,5 mln zł, a Strabag z Pruszkowa na prawie 112 mln zł.
– Najniższa jest niemal 100 procent większa od naszych szacunków – przypominał Sztybel podczas konferencji i wskazał przyczyny – Drożyzna i największa od 25 lat inflacja a także szkodliwe zapisy samego programu.
– Program Polski Ład, na co wielokrotnie zwracali już uwagę eksperci i stowarzyszenia samorządowe, krzywdzi mieszkańców dużych miast. Pieniądze nie są dzielone według obiektywnych kryteriów takich jak np. liczba mieszkańców, ale według politycznego klucza. Mimo wszystko, chociaż już na samym starcie tracimy, za każdym razem składamy wnioski o dofinansowanie. Wiele z nich jest odrzucanych, bez prawa odwołania, a nawet bez możliwości weryfikacji dokumentów, z których wynikałoby na jakiej podstawie podejmowane są rządowe decyzje. Rząd uznał, że bydgoszczanki i bydgoszczanie mogą nadal jeździć starymi tramwajami, nie zasługujemy na otwarte kąpieliska, remont śluz na Starym Kanale Bydgoskim, a mieszkańcy Łęgnowa Wsi mogą obejść się bez chodnika. Niestety rządowy mechanizm przyznawania dotacji przyczynia się również do drożyzny. Nie pozwala rozliczać się co miesiąc z wykonawcami, którzy muszą się kredytować co wpływa na coraz wyższe ceny ofert w przetargach. Brakuje też możliwości realizacji części zadań. Inflacja spotęgowana nieodpowiedzialnymi decyzjami politycznymi powoduje, że szacunki przygotowane na etapie składania wniosków, po roku nie przystają do rynkowych cen. Na przykład przyznane dofinansowanie na bulwary wystarczy zaledwie na realizację połowy planowanego zakresu inwestycji, a nie 95% jak planował rząd. – tłumaczy prezydent Bydgoszczy, Rafał Bruski.
Sztybel przedstawił propozycje zmian w Polskim Ładzie, jakie w liście wysłanym do premiera Mateusza Morawieckiego przesłał prezydent Bruski.
Oto trzy propozycje samorządu Bydgoszczy:
- Możliwość miesięcznych płatności dla wykonawców – Obecnie: program zakłada płatność raz na 12 miesięcy, skutek: konieczność kredytowania inwestycji przy najwyższym od 17 lat poziomie stóp procentowych oraz najwyższej od 25 lat inflacji
- Możliwość powtórzenia postępowania przetargowego poprzez wydłużenie ważności promes z 9 do 12 miesięcy
- Możliwości zmiany zakresu inwestycji w stosunku do pierwotnego i dostosowanego do przyznanych środków
– Obecnie wykonawca musi przez 12 miesięcy gromadzić środki na comiesięczne wypłaty i je kredytować. Rekordowo wysokie są stopy procentowe kredytów. Miasto Bydgoszcz wykonuje płatności co miesiąc. wyjaśnia Sztybel na konferencji – Korzystamy z różnych sposobów obniżenia kosztów inwestycji. Nie rezygnujemy. W przypadku bulwarów w poniedziałek odbędzie się aukcja elektroniczna oferentów w przetargu – dodał zastępca prezydenta,.
Bydgoszcz utwardza drogi gruntowe
Podczas konferencji przedstawiono także kwestie związane z nowym projektem w ramach „Polskiego Ładu” – funduszem na drogi gminne, z których może teraz skorzystać Bydgoszcz. Mówili o tym kilka dni temu na konferencji prasowej w Starym Fordonie minister infrastruktury, Andrzej Adamczyk i minister Łukasz Schreiber. Bydgoszcz ma otrzymać 30 mln zł. Przedstawiciele rządu i radni PiS namawiali władze miasta do wykorzystania ich na utwardzanie gruntówek.
– Kolejna edycja Polskiego Ładu ze środkami na drogi gminne adresowana do miast wojewódzkich to niestety kropla w morzu samorządowych potrzeb. 30 mln zł na budowę dróg przy obecnej drożyźnie pozwoli zbudować jedną zbiorczą ulicę lub kilka osiedlowych. Aktualna modernizacja części ul. Smukalskiej pochłania 25 mln zł. Tymczasem miasto w ostatnich latach utwardziło aż 122 ulice o długości ponad 35 kilometrów. Przez ostatnich 7-lat z rządowych programów na gminne drogi w miastach wojewódzkich nie trafiła ani złotówka. Przed wyborami w 2023 roku pojawi się natomiast symboliczne wsparcie uwarunkowane środkami własnymi – dodaje prezydent Bruski.
O tej sprawie mówił także Sztybel, cytując wypowiedzi Schreibera i wojewody Mikołaja Bogdanowicza – Kilka faktów. W ramach tego „zawsze dbania”, jak mówił minister Schreiber o utwardzaniu ulic, rządowe inicjatywy tak skonstruowano od 2015 roku, że Bydgoszcz nie skorzystała do tej pory ze środków na drogi, bo nie mogła skorzystać. A miasto już wydało lub wydaje na nie 130 mln zł. Pan minister zachowuje się jak św. Mikołaj. Opowiada o 30 mln. Mówi, w jakim strasznym mieście żyje. A stoi na zrewitalizowanym rynku w Fordonie. niedaleko od budowanych nabrzeży Wisły. Oczywiście z każdej okazji skorzystamy i złożymy wnioski.
Skarbnik Piotr Tomaszewski przypomniał o finansowych realiach samorządu. – Wskutek decyzji rządu nadwyżka operacyjna spadła do kwoty minus 7 mln. Na ostatni dzień czerwca. Ale nie zapisaliśmy około 20 mln na zwiększone odsetki. Zabierają nam pieniądze na wydatki dla bydgoszczan, dają 30 mln i mówią: Zbudujcie sobie drogi
Skarbnik przedstawił kwestię mniejszych wpływów z PIS w samorządowej kasie – Dostaniemy to, co minister nam prognozuje, a nie to bydgoszczanie wpłacają do kasy państwa – mówi Tomaszewski. W ub, roku część wpływów z PIT należnych wyniosła 570 mln zł. Minister finansów wpisał w prognozie kwotę 490 mln i tyle miasto otrzyma. – Bawimy się dalej w ten sam sposób. Minister będzie ustalał i decydował o dochodach samorządów z PIT na kolejny rok. Pytam: O ile znowu się pomyli minister i na czyją korzyść. Jego prognoza może decydować o przyszłości samorządów.