Rządowy projekt specustawy przewiduje, że samorząd Bydgoszczy będzie odpowiadał za remediację zdegradowanych i zanieczyszczonych terenów pozachemowskich. – To jest nieakceptowalne i niezrozumiałe – pisze w opinii do ministerstwa klimatu i środowiska, prezydent Bydgoszczy, Rafał Bruski.
Najbardziej znana jest tzw. Zielona. To składowisko odpadów po produkcji fenolu, które znajduje się w południowo-wschodniej części byłego Zachemu, u zbiegu ulic Zielona i Wypaleniska. Cztery hektary księżycowego niemal krajobrazu, gdzie przez lata magazynowano trujące odpady chemiczne.
Czym truł Zachem
Co składowano w Zielonej? Lista jest długa. Fenol, chlorofenole po produkcji związków grzybobójczych, pak pofenolowy związany bezpośrednio z produkcją fenolu oraz kleju rezokol (żywicy fenolowo-formaldehydowej). Znalazły się tam także: siarczyn sodu, glikole, barwniki i półprodukty barwnikarskie, związane bezpośrednio z produkcją pigmentów i barwników, głównie anilina i chloroanilina. Czterdzieści lat składowania na tym terenie trujących odpadów pozostawiło trwałe ślady. Naukowcy alarmują o zagrożeniu dla Wisły. Piszą o tym szczegółowo, w opracowanym już kilka lat temu raporcie, naukowcy z AGH w Krakowie z dr Mariuszem Czopem na czele.
Rząd oddaje Zachem
Rządowy projekt specustawy przewiduje, że za ocenę stanu środowiska pozachemowskich terenów, gdzie przez prawie 40 lat składowano i spalano odpady chemiczne, poprawę jego stanu, zapewnienie funkcjonowania instalacji i urządzeń ochrony środowiska ma teraz odpowiadać samorząd Bydgoszczy.
Pod koniec lipca wiceminister klimatu i środowiska, Jacek Ozdoba przesłał pismo do prezydenta Bydgoszczy, Rafała Bruskiego, z prośbą o opinię na temat projektu specustawy. Dotyczy ona, poza Bydgoszczą, jeszcze trzech miast: Jaworzna, Zgierza i Tarnowskich Gór.
Prezydent Bydgoszczy poinformował resort, że „nieakceptowalne i niezrozumiałe jest wskazanie wójta, burmistrza i prezydenta miasta jako podmiotu odpowiedzialnego za poprawę stanu środowiska na wielkoobszarowym terenie zdegradowanym, w tym dokonanie kompleksowej oceny tego terenu oraz zobowiązanie do zapewnienia funkcjonowania instalacji i urządzeń ochrony środowiska, które powstały w związku z wykonywaniem projektu (…) zarządzanie remediacją obszaru byłych Zakładów Chemicznych Zachem w Bydgoszczy przekracza możliwości organizacyjne i finansowe samorządu gminy. Niemożliwe jest przejęcie zadań wskazanych w projekcie ustawy jako zadań własnych, zwłaszcza, że są to zadania wymagające znacznych nakładów na przestrzeni wielu lat”.
Przypomnijmy także, że Zachem zawsze był firmą państwową. Prezydent w związku z tym podkreśla: „Nigdzie w Europie nie zastosowano rozwiązań prawnych, które wskazują gminę jako podmiot odpowiedzialny za planowanie i realizację działań remediacyjnych na terenach należących do osób trzecich, gdzie sprawcą zanieczyszczeń były podmioty będące własnością skarbu państwa.”
Bruski przesłał swą opinię do ministerstwa 12 sierpnia. Tego samego dnia Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska musiała unieważnić przetarg na opracowanie koncepcji remediacji Zielonej. Powód – brak pieniędzy.
Pieniądze nie z budżetu państwa
Koszt prac remediacyjnych na terenie po Zachemie jest gigantyczny. Eksperci z AGH oszacowali, że może sięgnąć nawet 2,65 miliarda złotych. A jakie źródło finansowania wskazuje ministerstwo klimatu w projekcie specustawy? To mają być głównie pieniądze z Krajowego Planu Odbudowy – 200 mln euro, czyli ok. miliarda złotych. Fundusze z KPO są jednak ciągle niedostępne. Polska na wcześniej wypełnić tzw. kamienie milowe ustalone z Brukselą, a dotyczące kwestii praworządności. Drugim źrodłem, także unijnym, ma być Program Fundusze Europejskie na lata 2021-2027 (40 mln euro), ale o przydziale pieniędzy na poszczególne tereny ma decydować dopiero konkurs.
W piśmie do wiceministra Ozdoby prezydent Bydgoszczy podkreśla, że „wsparcie finansowe powinno być systemowe i gwarantowane, a nie okresowe w ramach perspektywy UE i faktycznie pochodzące ze środków unijnych bądź środków własnych gminy. Szczególnie w obecnej sytuacji, kiedy programy operacyjne nie są przyjęte, wstrzymywane i dyskusyjne (KPO), kryteria wyboru niesprecyzowane, dostępne środki i wymagany wkład własny trudny do oszacowania, a procedury pozyskania (poza najmniej pewnym KPO) konkurencyjne.”
Może więc zabraknąć pieniędzy, ale i czasu na realizację zlecanych przez rząd miastom programów: „jeśli Miasto przejmie na mocy ustawy tereny dawnych Z.Ch.Zachem istnieje szansa na otrzymanie dofinansowania na prace badawczo-analityczne (….) w ramach środków KPO, o ile ten zostanie odblokowany. Natomiast wykonanie konkretnych prac terenowych na tym obszarze jest zagrożone z powodu braku istotnych środków na te cele oraz termin perspektywy finansowej UE.”
Prezydent Bydgoszczy dodaje także: „samorządy przy ogromnej skali działań i gigantycznych kosztach ich prowadzenia nie posiadają możliwości zapewnienia wkładu własnego. Wprowadzenie niniejszą ustawą zadań dla gmin odbyło się bez zagwarantowania środków z budżetu państwa.”
Terenu po Zachemie. Składowisko Zielona i okolice Fot. B.Witkowski/UMB