Bydgoski Festiwal Operowy dobiegł końca. Wielki finał na zakończenie świetnego festiwalu

TransParada – balet z Chorwacji był jednym z przebojów BFO / Fot. Rijeka Ballet Company

Dyrektor Opery Nova, Maciej Figas, zapowiedział przed inauguracją 29. Bydgoskiego Festiwalu Operowego, że to będzie jedna z najlepszych edycji. Miał rację.

Osiem spektakli zobaczyli widzowie Opery Nova, nie tylko bydgoszczanie. Na przedstawienia zjeżdżały się wycieczki z regionu i spoza regionu. I rzeczywiście było warto – to była jedna z najciekawszych edycji BFO w ciągu ostatnich lat. Osiem przedstawień: operetka, musical, klasyka z XVIII wieku, Benjamin Britten, Giuseppe Verdi i czeska opera Leosza Janaczka, dwa spektakle baletowe. Ogromna była różnorodność dzieł i inscenizacji, które zaprezentowano przez ponad dwa tygodnie na scenie bydgoskiej opery.

Bydgoski Festiwal Operowy i hołd dla Ukrainy

W moim prywatnym rankingu, bez wskazywania kolejności, najbardziej interesujące były: chorwacki balet z Rijeki ze spektaklem „TransParada”, XVIII-wieczna opera Christopha Philibalda Glucka „Orfeusz i Eurydyka” wystawiona przez Warszawską Operę Kameralną oraz musical „Kandyd” według Woltera, z którym przyjechał do Bydgoszczy Narodowy Teatr Opery i Baletu w Wilnie. Tuż za podium – oryginalna inscenizacja „Wesołej wdówki” Opery Nova, którą niedługo będzie można jeszcze zobaczyć.

W innych kategoriach, już pozaartystycznych, trzeba traktować to, co zdarzyło się w bydgoskiej operze w niedzielę (7 maja), gdy artyści z Kijowa pokazali „Nabucco” Verdiego. Zapowiadający kolejne spektakle, Aleksander Laskowski, przypomniał o szczególnym znaczeniu tego dzieła w XIX-wiecznych Włoszech, walczących o wolności. Pieśń Hebrajczyków cierpiących w babilońskiej niewoli pt. „Va pensiero” był wówczas nieoficjalnym hymnem Włochów. Słuchali jej na stojąco. Tak samo hołd walczącej o wolność Ukrainie oddali widzowie w Operze Nova.

Bałkański żywioł, klasyczna rzeźba i wędrówka Kandyda

„Kandyd” z opery w Wilnie / Fot. Martynas Aleksa

„TransParada” w wykonaniu Rijeka Ballet Company, był zapowiadany jako kontrowersyjny i rekomendowany dla osób dorosłych. Oczekiwanej kontrowersji nie było, po obejrzeniu niezwykłych popisów tancerzy z Rijeki można było tylko zastygnąć w podziwie nad ich sprawnością i pomysłowością choreografii. Etiuda „Bolero” wytańczona przez pięcioro artystów do muzyki Maurice Ravela z jej zniewalającym, ciągle przyspieszającym rytmem, była popisem niezwykłym, odtańczonym na pięciu trampolinach. Umiejętność utrzymania równowagi, zachowania idealnej harmonii ruchu – budziła podziw. W „Kartach Rossiniego” osiemnaścioro tancerek i tancerzy siedzi przy weselnym stole. W zamyśle choreografa „tańczą” tylko ich tułowia, ręce, dłonie i głowy. Nagle zaczyna opadać kurtyna. Stół weselny opuszcza duet (para młoda) i w niezwykłej bliskości ciał prezentuje taniec uniesień i wzlotów, upadków i porażek. W finale chorwaccy artyści pokazali etiudę, w której królował niepowstrzymany, bałkański żywioł, wywołując burzę oklasków.

Warszawska Opera Kameralna przyjechała do Bydgoszczy z operą z czasów klasycznych. Jako, że kanon operowy w tamtym okresie wymuszał happy end, to i w dziele Glucka Orfeusz wyprowadza szczęśliwie Eurydykę z podziemnego świata. Magdalena Piekarz, reżyserka spektaklu, sprawiła, że śpiewacy i tancerze baletu przypominają klasyczne rzeźby. Bohaterowie schodzą z cokołów na początku spektaklu, idealnie wpisując się w klasyczne piękno tamtych czasów.

Siłą tegorocznego BFO była ogromna różnorodność. Litewski Narodowy Teatr Opery i Baletu pokazał dwa spektakle: klasyczny XIX-wieczny balet „Bajadera” i pochodzący z 1956 roku musical Leonarda Bernsteina „Kandyd”. Wolter polemizuje w swoim dziele z optymistyczną filozofią Leibniza, według której dobry Bóg stworzył ludziom dobry świat, rzucając swego bohatera w wir nieszczęść. Bernstein napisał muzykę do swego „Kandyda” w czasach, gdy w USA działała komisja ds. działalności antyamerykańskiej McCarthy’ego. W imponującej świetnymi pomysłami inscenizacji opery z Wilna są odwołania do Rosji i agresji na Ukrainę. Miło było oglądać artystów, którzy bawili się na scenie, dając niezwykłe popisy swych wokalnych umiejętności. Szczególnie pamiętne było paryskie bel canto w wykonaniu Margarity Lewczuk, która występowała w roli Kunegundy, ukochanej Kandyda.

Wesoła wdówka – to będzie bydgoski hit

Opera Nova zdecydowała tym razem, żeby na BFO pokazać premierę operetki Franza Lehara „Wesoła wdówka” znanej wszystkim z nieśmiertelnego przeboju „Usta milczą, dusza śpiewa”. W każdej z kolejnej trzech części bydgoscy realizatorzy pokazują różne oblicza miłosnej historii z gospodarczo-ekonomicznym tłem rozpasanego w wydatkach fikcyjnym księstwem Pontevedra. Gromki śmiech budzą odnoszące się do polskiej rzeczywistości żarty dodane do libretta przez Tomasza Jachimka w pierwszej odsłonie. W drugiej części, akcja operetki przenosi się na lodowisko w Paryżu i ma baśniowy charakter – jak z „Królowej śniegu” Andersena.

Trzeci akt – to już jeden z najsławniejszych paryskich kabaretów. Jest „Maxim”, nie może więc zabraknąć schodów, kankana i szampana w atmosferze, jakby żywcem wyjętej z koncertów sylwestrowych w Operze Nova. „Wesołą wdówkę” będzie można jeszcze w tym sezonie zobaczyć – od 15 do 18 czerwca.

Udostępnij: Facebook Twitter