Fundacja Otwarte Drzwi remontuje kamienicę – stanie się bydgoskim domem dla uchodźców

Najdalej do końca października, ale wiele wskazuje na to, że uda się to wcześniej, do mieszkań wprowadzić się mają pierwsze rodziny. / Fot. B. Witkowski / UMB

Na Jachcicach remontowana jest kamienica, w której dom znajdą wojenni uchodźcy znajdujący się w najcięższej sytuacji życiowej. W remoncie pomaga grant przekazany przez Fundację Leroy Merlin Polska.

Przy ul. Saperów w Bydgoszczy trwa remont kamienicy. Zostanie przystanią dla rodzin, które musiały uciekać z terenów ogarniętych wojną. Za pomysłem i jego realizacją stoi bydgoska Fundacja Otwarte Drzwi.

– Od wybuchu wojny jesteśmy zaangażowani w pomoc. Na początku było to przewożenie osób z Ukrainy. Naszych wolontariuszy na granicę wysłaliśmy w noc, kiedy zaczęła się wojna. Pierwsza faza pomocy była bardzo intensywna, dostarczaliśmy żywność, wszystkie niezbędne rzeczy, pośredniczyliśmy w sprowadzaniu całych tirów m.in. z kocami i lekarstwami, które potem z Bydgoszczy szły na granicę i bezpośrednio na tereny działań objętych konfliktem – mówi Michał Włodarczyk, prezes Fundacji Pomocy Uchodźcom Otwarte Drzwi. – Teraz sytuacja się ustabilizowała, pod naszą opieką pozostało kilkanaście rodzin mieszkających w Bydgoszczy. Część z nich trafia na obiektywne problemy w usamodzielnieniu się np. wychowują niepełnosprawne dzieci albo są rodzinami zastępczymi, które sprawują opiekę nad powierzonymi im dziećmi. I dla nich, z pomocą fundacji Leroy Merlin i funduszu solidarnościowego tej fundacji, przygotowujemy długoterminowe rozwiązania lokalowe.

Wielu uchodźców wiąże przyszłość z Bydgoszczą

Gdzie teraz przebywają rodziny, którymi się opiekujecie? – pytam.

– Mieszkają w lokalach wynajętych przez fundację lub u zaprzyjaźnionych rodzin, czasem w trudnych warunkach. Te mieszkania które przygotujemy to będą samodzielne lokale dla każdej rodziny. Tworzą je osoby, które zdecydowały, że swoją przyszłość chcą związać z Bydgoszczą. Tak jest chociażby z mamą z córką z Mariupola, które nie mają do czego wracać, bo wszystko zostało zbombardowane. Około 40 procent osób, którymi opiekowaliśmy się wróciło do siebie, pozostali chcą u nas pozostać, dzieci już chodzą do naszych szkół. Opiekujemy się większą liczbą rodzin niż mamy miejsc w naszym nowym domu.

Fundacja wspiera także uchodźców także w usamodzielnieniu się. – Obserwujemy że część rodzin, która zdecydowała się wrócić na Ukrainę i tak przyjeżdża do nas po jakimś czasie, bo dzieci nie radziły sobie ze stresem związanym z działaniami wojennymi. Wracali na tereny, gdzie ciągle słychać huk rakiet i wybuchy. Te rodziny, ze względu na dzieci, uciekły ponownie z Ukrainy. Prowadzimy świadome działania, które doprowadzić mają do znalezienia pracy przez osoby, którymi się opiekujemy. Tam gdzie to możliwe, nasi podopieczni już podejmują zatrudnienie. Często niezgodnie z wykształceniem, mamy lekarzy którzy pracują np. jako pomoc dentystyczna czy w zawodach pokrewnych. Odnajdują się jednak w tej sytuacji, dotyczy to też edukacji dzieci.

Fundacja przekaże uchodźcom kamienicę przy ul. Saperów. – Pierwsza fala pomocy, która do nas spłynęła, przerosła nasze oczekiwania. Część tej pomocy przeznaczaliśmy na bieżące wsparcie żywnościowe, ubraniowe, transport, punkt wsparcia psychologicznego, a część pozwalała na realizację planu zapewnienia długoterminowej pomocy lokalowej. Zaczęliśmy pieniądze zbierać z przeznaczeniem na ten cel, kupiliśmy na rynku nieruchomości kamienicę przy ul. Saperów. Całość kosztów, które pozostały, by zakończyć projekt, to jakieś 600-700 tysięcy złotych. Dużą część z tej kwoty dostaliśmy jako pomoc z fundacji Leroy Merlin, to ponad 470 tysięcy złotych.

Kiedy pierwsze rodziny będą mogły wprowadzić się do odnowionych mieszkań?

– Pomoc zostanie nam przekazana w formie rzeczowej – m.in. jako materiały budowlane i wykończeniowe, ale również jako koszty pracy montażystów. Umowa przewiduje, że prace zakończą się do 31 października, ale mam wielką nadzieję, że pierwsze rodziny będą mogły wprowadzić się wcześniej. Docelowo zamieszka u nas sześć rodzin.

Pomoc dla tej fundacji jest wyjątkowa

– Wspieramy różne inicjatywy i pomysły, ale zwykle pomoc w dostępie do mieszkań komunalnych czy zagospodarowania pustostanów dotyczy samorządów. Ponieważ fundacja miała pieniądze na zakup nieruchomości, postanowiliśmy ten projekt wesprzeć – mówi Agnieszka Bolek, prezes fundacji Leroy Merlin Polska, która przyjechała do Bydgoszczy specjalnie, by przekazać grant i podpisać umowę z fundacją

Umowa to też zasługa prezydenta Bydgoszczy, który napisał list polecający z prośbą o wsparcie dla fundacji. Powstają różne organizacje działające na rzecz uchodźców. Niestety czasem okazywało się, że nie do końca funkcjonują tak, jak powinny. List był pewną gwarancją, podobnie jak gwarancją byli nasi pracownicy/wolontariusze, którzy na lokalnym rynku wyszukują potrzebujących. Sami też sprawdziliśmy fundację, zanim zdecydowaliśmy się pomóc. Mamy ponad 50 umów grantowych na ponad 28 milionów złotych, wszystkie dotyczą pomocy uchodźcom. To pieniądze, które mamy w ramach funduszu solidarnościowego. Bydgoski projekt jest o tyle wyjątkowy, że w ramach tych 50 umów z fundacjami podpisaliśmy zaledwie kilka, a to pierwsza fundacja która w ogóle zakupiła kamienicę i jest jej własnością. Fundacja działa bardzo mądrze, nie tylko daje „rybkę”, ale i „wędkę”, integrując i pomagając w znalezieniu zatrudnienia.

To nie pierwszy projekt w regionie, który realizuje fundacja Leroy Merlin – W Bydgoszczy mamy już pewne doświadczenia. Nasz Gigamarket zrealizował jeden z grantów dla harcerzy w Smerzynie (w gminie Łabiszyn – red.). Tam remontowaliśmy trzy domki, w których mogły zamieszkać matki z ukraińskimi dziećmi, które uciekły z terenów ogarniętych wojną. Teraz dajemy m.in. nasze ekipy montażowe z marketu przy ul. Toruńskiej, remont zrobimy profesjonalnie i szybko. Termin październikowy jest zbyt bezpieczny, myślę że nasi specjaliści uporają się z tematem w trzy miesiące, mamy w tym sporo doświadczenia.

Czy to mocne zaangażowanie na rzecz uchodźców nie jest wynikiem tego, że jako sieć jesteście krytykowani za to, że po wybuchu wojny nie wycofaliście się z rynku rosyjskiego?

– Jako sieć nie wycofaliśmy się z rynku rosyjskiego, ale trzeba zaznaczyć, że nie była to polska decyzja. Po wybuchu wojny, zanim jako fundacja zaczęliśmy zastanawiać się co robić, to nasi pracownicy wyszli już z indywidualnymi pomysłami na pomoc. To nie zagrywka PR i „czyszczenie się”. Fundacja istnieje od 11 lat i od tego czasu pomaga wielu osobom. Ukraińcom pomagamy od dawna, wspieramy też polskie szkoły i parafie na Ukrainie w małych miastach. Do tych kościołów licznie przyjeżdżała młodzież, która na tamtych terenach szukała śladów swoich przodków i ich grobów. Jeśli mamy pieniądze i możemy pomóc, to chcemy to robić. W całej Polsce, w ramach małych grantów, zrobiliśmy ponad 700 małych remontów. Co roku ogłaszamy dwa cykle mini grantów, kolejny startuje niedługo. Warto się schylić po te pieniądze.

Zapisz się do newslettera Bydgoszcz Informuje!

Udostępnij: Facebook Twitter