Jacek Góralski funduje wychowankom domów dziecka wyjazd na mecz reprezentacji. Typuje też, kto wygra Mundial

Bydgoszczanin Jacek Góralski spotkał się w czwartek z kilkunastoma podopiecznymi domów dziecka w naszym mieście. – Tłumaczyłem, że ciężka praca to jedyna droga osiągnięcia marzenia. Bardzo trzymam za nich kciuki – mówi reprezentant Polski w piłce nożnej.

Jacek Góralski spotkał się z dziećmi w Zespole Szkół Elektronicznych. To była jego inicjatywa. Spotkanie zorganizowało miasto. Wychowankowie domów dziecka w Bydgoszczy dostali prezenty od piłkarza i ratusza m.in. piłki, na których autografy złożył reprezentant Polski.

Wojciech Borakiewicz: Dzieci, z którymi się pan spotkał mają mają trudny, życiowy start. Długo pan z nimi rozmawiał na osobności. O czym?

Jacek Góralski: Długo w sumie rozmawialiśmy na temat piłki nożnej, bo o to pytali i tym się interesowali. Także dlatego, jak sądzę, że każdy z tych dzieciaków chciałby coś w swoim życiu osiągnąć. Starałem im się wytłumaczyć, że ciężka praca to jedyna droga osiągnięcia marzenia. Mówiłem, żeby się nie poddawali, nie załamywali, ale zawsze walczyli do końca. Bardzo trzymam za nich kciuki. Zaprosiłem dzieciaki na najbliższy mecz reprezentacji Polski, który odbędzie się w Warszawie. Pokryję wszystkie koszty, żeby tylko mogły przyjechać.

Trening z Jackiem Góralskim
Spotkanie z Jackiem Góralskim / Fot. B.Witkowski / UMB

Jest pan piłkarzem niemieckiego VfL Bochum. Bywa pan często w rodzinnym mieście?

– W Bydgoszczy jestem często. Teraz akurat wydarzyła się taka sytuacja, że niestety doznałem kontuzji mięśniowej i nie mogłem pojechać na mistrzostwa świata, ale czuję się obecnie już dobrze. Jestem gotowy do treningów w 100 procentach. Nie wracam jeszcze do Bochum. Od 21 grudnia do 1 stycznia mamy przerwę. Jadę do Niemiec w Nowy Rok.

Z jakimi uczuciami oglądał pan Mundial w Katarze?

– Smutek i żal, że mnie tam z kolegami  nie było. Przyznam, że to było bardzo duże załamanie psychiczne. Ciężko mi o tym nawet mówić. Wyjazd na mistrzostwa świata to było moje marzenie. Byłem już raz na Mundialu, cztery lata temu w Rosji. Mogłem pojechać po raz drugi. To dla mnie ciężki temat, ale trzeba już z tym żyć. Taki jest czasem los sportowca, że kontuzja krzyżuje plany i marzenia. Jestem zawodnikiem, który się nie poddaje i będę walczył. Mam nadzieję, że jeszcze kilka meczów w polskiej reprezentacji zagram.

Typ na niedzielny finał Argentyna – Francja?

– Stawiam na Argentynę. Rozmawiałem z trenerem Michniewiczem. Mówił mi, że każda drużyna na turnieju ma jeden słabszy mecz. Argentyna tę porażkę z Arabią Saudyjską w pierwszym spotkaniu ma dawno za sobą. Udowodnili potem, że coraz lepsi, prą do przodu. Dla mnie to faworyt do wygrania mistrzostwa świata.

Udostępnij: Facebook Twitter