– Trzeba być wdzięcznym za każdy dzień. Trzeba się uśmiechać do siebie w lustrze. Trzeba siebie kochać i dziękować za każdy przeżyty dzień. Ludzi spotykają ogromne tragedie, to na co ja mam narzekać? Ludzie generalnie są malkontentami, a tak nie można, trzeba się cieszyć. Najważniejsze jest w życiu zdrowie a wszystko inne będzie dane – mówi Stefania Malinowska, seniorka i artystka wielu talentów.
Wśród znajomych i publiczności Stefania znana jest jako Steffi Mal. Można powiedzieć, że to jej artystyczny pseudonim, pod którym od lat występuje na scenie. Chociaż nie spotkałyśmy się wcześniej, łatwo odróżnić ją w tłumie. Znaki charakterystyczne to długie blond włosy, kolorowy strój i szeroki uśmiech na twarzy. Spotykamy się w Cafe Black Jack obok Szkoły Tańca Fordance. To tylko jedno z wielu miejsc, w których Steffi prowadzi zajęcia z gimnastyki tanecznej dla seniorów. Niewiele osób wie, że młoda Stefania miała obraną inną życiową drogę. Jedna kontuzja sprawiła, że zrezygnowała z zawodowej sportowej kariery. Dziś przyznaje, że niczego nie żałuje. Cieszy się pracą z ludźmi. – Od 6. roku życia uprawiałam gimnastykę akrobatyczną na obiektach Zawiszy i Klubu Brda. Startowałam w zawodach. W wieku 14 lat miałam poważną kontuzję, złamałam sobie lewą rękę. Do tej pory mój łokieć nie prostuje się całkowicie. Nie mogłam już startować w zawodach reprezentatywnych. Tak sobie myślałam ze to co mi się stało to jest szczęście w nieszczęściu. Pewnie byłabym polską olimpijką a jednak nie wyobrażam sobie tego, nie chciałabym być nigdy aż tak „na świeczniku” – przyznaje Steffi Mal.
Ze Steffi tańczą seniorzy z Bydgoszczy i okolic
Jak to się zaczęło? -Jestem na emeryturze. Cale życie pracowałam w domach kultury jako inspektor ds. społeczno-wychowawczych. Tam zajmowałam się animacją różnych imprez. Bardzo lubię robić choreografię i scenografię. Osoby obdarzone talentem muzycznym są także obdarzone talentem plastycznym, tak jest u mnie. Całe życie zawodowe kręciło się obok dzieci, młodzieży i seniorów. Ostatnie lata pracy spędziłam w Klubie „Za Miedzą”. Z Jackiem, właścicielem Szkoły Tańca Fordance znamy się z pracy w Klubie HEROS. Tutaj współpracujemy już 10 lat. Cieszę się że poprzez aktywność którą prowadzę dla innych mogę sama się nieco rehabilitować – opowiada aktywna seniorka. Od słowa do słowa sława o zajęciach Steffi rozeszła się po całej Bydgoszczy i jej okolicach. Radosną gimnastykę prowadzi nawet 3 razy dziennie. Swoim autem każdego dnia dociera do podbydgoskich gmin. – Jakoś pocztą pantoflową chyba mnie polecali, sami się do mnie zgłaszali. Ja tylko prowadziłam zajęcia w Fordance. Teraz prowadzę też wiele zajęć poza Bydgoszczą. Odwiedzam Niemcz, Jarużyn, Maksymilianowo, Bożenkowo, Żołędowo. Lubię tam jeździć. W takich mniejszych gminach seniorzy się bardzo aktywizują. Tam są piękne świetlice gminne, nowoczesne i wyremontowane. Codziennie prowadzę zajęcia, czasem 3 razy dziennie. Mam sporo zajęć, kradnę godziny nocą – opowiada aktywna seniorka.
„Taka taka naj”
Jak to się dzieje, że na zajęcia ze Steffi Mal wciąż zgłaszają się kolejni seniorzy? Być może zaraża ich swoją pozytywną energią i optymizmem. Sprawia, że zamiast przed telewizorem jej rówieśnicy ćwiczą z nią na sali. Podkreśla, że wspólne zajęcia wspierają nie tylko zdrowie fizyczne, lecz psychikę. Nawiązują się relacje i przyjaźnie, nikt nie czuje się samotny. – Moja dewiza życiowa brzmi: żeby chciało się chcieć. Niestety jest z tym problem, szczególnie teraz w sobie internetu. Ludzie nie wychodzą w ogóle z domu, nawet zakupy spożywcze robią w aplikacji. Dlatego dobrze jest mieć zwierzaczka, pójść z nim na spacer. U nas na zajęciach też nawiązują się relacje. Tutaj w Fordance jesteśmy bardzo zgraną grupą. Właśnie dziś przed zajęciami Basia będzie celebrowała swoje urodziny. Spotykamy się też poza szkołą – mówi Steffi Mal. Uczestniczki jej zajęć miały okazję zaprezentować swoje umiejętności całej Polsce. Wspólnie ze Steffi wystąpiły w teledysku do piosenki, która jest hitem na szlagierowej liście przebojów. – Miesiąc temu brałyśmy udział w teledysku do piosenki „Taka taka naj”. Śpiewa ją Dawid Janiak. Wzięłam ze sobą 13 osób z różnych grup i klubów. Dla nas było to przeżycie. Pojechałyśmy do Gościńca nad Gopłem. Tam był nagrywany teledysk w pięknym sadzie. Taką „naj” była Halinka z Gniewkowa – dodaje seniorka-artystka.
Dojrzała wokalistka
Steffi Mal sama przyznaje, że ma wiele „artystycznych” talentów. Nie tylko tańczy, lecz również śpiewa, robi na drutach i szydełku i szyje własne kreacje sceniczne.
– Śpiewam od wielu lat. Jestem wokalistką. Mój pierwszy zespół nazywał się SAS. To odległe dzieje. Nazwa powstała od imion członków. To był Andrzej, Szczepan i ja Stefania. W tej chwili oferuję oprawy muzyczne różnych imprez. Występuję sama z podkładem muzycznym lub z zespołem tradycyjnym. Nazywamy się Klub 62. Piszemy swoją autorską muzykę i teksty. Nazwa związana była oczywiście z naszym wiekiem. Zakładaliśmy go krótko przed pandemią a potem na jakiś czas wstrzymaliśmy działalność. Dziś mamy trochę więcej lat ale nazwa została. Spotykamy się na próbach w klubie Logistyk na Błoniu. Można nas posłuchać w soboty. Śpiewam różne gatunki muzyczne. Staram się dopasować repertuar do danej imprezy. Powiem tak – im więcej śpiewam, tym lepiej mi się śpiewa. Mój głos z wiekiem się osadził, stal się głębszy. Śpiewam altem. Jestem samoukiem, nie chodziłam do szkoły muzycznej. Śpiewam w 9 językach – opowiada wokalistka.
„Małgośka mówią mi”
Steffi Mal wyróżnia się pośród swoich rówieśników – nie tylko młodym duchem lecz również młodzieżowym stylem. Sceniczne stroje zdają się odzwierciedlać jej osobowość. Ciekawi mnie, czy ma idolkę, która jest jej inspiracją. – Nie mam idola w kwestii stylizacji i stylu jednak zawsze podziwiałam Marylę Rodowicz. Był taki okres, że nawet mnie z nią porównywali. Miałam podobną fryzurę czyli długie jasne włosy z grzywką. Tembr głosu też mam podobny. Lubię ją, cenię za jej kreatywność i wieloletnią aktywność na scenie. Czasem podglądam jej stylizacje. Muszę się pochwalić że mam też jakiś talent manualny. Wykonuję wszelkie robótki ręczne, tego nauczyła mnie mama. Hafty, robienie na drutach i szydełku, wyszywanie. Sama szyję sobie też kreacje sceniczne. Lubię „inne” i nie sztandarowe stylizacje. Podglądam sobie w internecie co jest teraz na topie. Czasem z dwóch ciuchów zrobię jeden – przyznaje wokalistka.
Na jej szyi dostrzegam atrybut, który zdradza jej miłość do muzyki. Z uśmiechem łapie za wisiorek i tłumaczy: Biżuterię oczywiście też robię sama. No akurat ten wisiorek z kluczem wiolinowym jest kupny. Ale jak Pani widzi klucz wiolinowy symbol muzyki jest zawsze ze mną. Jak skończyłam 60 lat zrobiłam sobie tatuaż. To był prezent urodzinowy od córki, która mieszka w Szwecji. Tam właśnie ten tatuaż zrobiłam. To klucz wiolinowy z różą – królową kwiatów. Bardzo kocham róże – dodaje Steffi Mal.
Aktywna, póki zdrowie pozwoli
Moja rozmówczyni nie ma w planach emerytury. Przyznaje jednak, że wszystko zweryfikuje jej stan zdrowia. Kiedy z uśmiechem prowadzi zajęcia kolejnych senioralnych grup, trudno odgadnąć z jak wielkim bólem się zmaga. Od 10 lat ma endoprotezę biodra. Teraz zabiegu wymaga jej kolano. – Czekam na operację, jednak staram się nią odwlec żeby jeszcze tymi nogami pofikać. Od wielu lat jestem zaprzyjaźniona z bólem. Staram się ten ból nieco łagodzić. Interesuję się medycyną chińską, w internecie podglądam też różne ćwiczenia. Muszę być aktywna chociażby dla mojej mamy. Nie mogę osiąść na laurach i powiedzieć że coś boli. Proza życia nie pozwala na odpoczynek – opowiada Stefania Malinowska.
Zdaje się że nawet kiedy rozmowa schodzi na smutniejsze tematy, Steffi Mal nie opuszcza optymizm i uśmiech. Obdarza nimi wszystkich wokół. Woli działać zamiast narzekać. I taką filozofię życia wyznaje.
– Trzeba być wdzięcznym za każdy dzień. Trzeba się uśmiechać do siebie w lustrze. Trzeba siebie kochać i dziękować za każdy przeżyty dzień. Ludzi spotykają ogromne tragedie, to na co ja mam narzekać? Ludzie generalnie są malkontentami a tak nie można, trzeba się cieszyć. Najważniejsze jest w życiu zdrowie a wszystko inne będzie dane. Takim wzorem życia dla mnie jest piosenka „Weselne dzieci”, którą śpiewała Urszula Sipińska. Żeby mieć koło siebie kogoś, żeby miał dobre oczy i te parę groszy w kieszeni. Przed kim mi nie będzie wstyd na starość. To jest najważniejsze – kończy rozmowę najaktywniejsza seniorka w Bydgoszczy.
Zapisz się do naszego newslettera!