Swój udział w facebookowym wydarzeniu „Otwarcie Apteki pod Łabędziem MOB” zadeklarowało już niemal 300 osób. – Na otwarcie przygotujemy wino i pierniki. Jak to w dawnej aptece – mówi Wojciech Ślusarczyk, kierownik działu Historii Medycyny i Farmacji.
O powrocie złotego łabędzia do swojego domowego gniazda informowaliśmy na łamach „Bydgoszcz Informuje” w lipcu. Wtedy Wojciech Ślusarczyk opowiedział historię tego wyjątkowego miejsca.
W budynku przy ul. Gdańskiej 5 trwają ostatnie prace. Część eksponatów czeka w kartonach. Zostaną umieszczone w gablotach i na półkach zabytkowych mebli, które tworzą wnętrze muzeum. Pierwsza część muzeum, ta ze złotym łabędziem, to przestrzeń zarezerwowana na herbaciarnię. Tutaj zostanie również pokazana wystawa poświęcona dziejom aptekarstwa. Na ścianach obok gablot oś czasu, a na niej najważniejsze wydarzenia z historii aptekarstwa w Bydgoszczy, Polski i świata. 15 grudnia, w dniu otwarcia, zwiedzających oprowadzać będzie Wojciech Ślusarczyk. Być może zobaczymy go w aptekarskim białym fartuchu.
Izba ekspedycyjna przeniesie nas do XIX wieku
Jednym z największych wyzwań była renowacja i konserwacja XIX-wiecznych mebli, które znajdowały się dawniej w izbie ekspedycyjnej. Przeprowadzono szereg gruntownych prac. Na ich zły stan mogły mieć wpływ dwie poważne przeprowadzki – jedna w latach 50. XX wieku do Osia i kolejna w latach 90. – z Torunia do Bydgoszczy. Na półkach odnowionych mebli spoczną naczynia – w tym ze szkła uranowego. – Będzie można zapalić lampę UV – wtedy naczynia zaczną świecić „radioaktywnie”. To da naprawdę fajny efekt – komentuje Ślusarczyk.
Prace konserwatorskie trwały z przerwami dwa lata. – Meble były narażone na promienie słoneczne, przez co zostały w dużym stopniu zniszczone. Zostały odtworzone na podstawie oryginałów. Całość wykonana jest z drewna dębowego. Płyciny były pokrzywione, okleina odchodziła całymi płatami. Przód był w całości poddany renowacji, z zachowaniem oryginalnej struktury – układu kwadratów, które były symetrycznie złożone razem – opowiada muzealny konserwator Jan Marciniak.
Górna część mebli również była mocno spękana. Muzealnicy musieli rozłożyć niektóre elementy i sklejać je z powrotem. Drewno po latach zostało zniszczone przez owady. To skutek przechowywania ich w różnych pomieszczeniach, nie zawsze z zachowaniem odpowiedniej wilgotności. – Blaty to rzecz, o której muszę wspomnieć. Dawniej były marmurowe, niestety marmur był bardzo zniszczony, to były połamane i posklejane kawałki. Doszliśmy do wniosku, że nie ma sensu tego odtwarzać. To byłby ogromny koszt. Ponadto łączenie marmuru na tak dużych powierzchniach wiąże się z ryzykiem uszkodzenia. Postanowiliśmy zrobić blat drewniany. On jest dopasowany kolorystycznie. Wydaje mi się, że to dobre rozwiązanie – dodaje konserwator.
Meble z dalszego planu izby ekspedycyjnej były lepiej zachowane. Tutaj nie była potrzebna rekonstrukcja, muzealnicy dokonali jedynie konserwacji. – Odtworzyliśmy część gałek, natomiast napisy na szufladach są oryginalne. Te napisy są tak stare jak meble – czyli przełom XIX i XX wieku. Powstały w porcelanie. Uszkodzone były też niektóre zamki w gablotkach – jestem w trakcie ich naprawiania. Wtórnie „na pleckach” gablot umieszczono lustra. Były naklejone, więc po zerwaniu zostały nieestetyczne plamy. Ich usunięcie wymagało trochę czasu i techniki – opowiada Jan Marciniak.
Eksperymentarium z warsztatami dla dzieci i dorosłych
Jednym z większych pomieszczeń nowego muzeum Apteki pod Łabędziem, jest eksperymentarium. W nim już odbywają się zajęcia edukacyjne. Gościła też pierwsza konferencja. To królestwo Dominiki Raduńskiej – Pacholskiej. Gdy ją spotkamy, uczestniczy on-line w konferencji naukowej. W tym samym czasie przesadza rośliny do doniczek. – Przygotowuję i rozsadzam roślinki, które trafią do naszego ogródka społecznego. Będzie tam też zakątek apteczny z typowo leczniczymi roślinami. Tutaj mamy rośliny, które mogą znaleźć się w naszym domu, ale są to też rośliny, które w czasie kiedy zaczynała funkcjonować apteka, znajdowały się w wielu domach. One też mają swoje właściwości – jak np. pelargonia afrykańska czy oleander. W tym pomieszczeniu będą produkowane rozsady. Dzieci będą się uczyły sadzenia roślin – doniczkowych i rabatowych. Mamy też klub wolontariatu. Będzie można przyjść, pracować na rzecz ogrodu społecznego. Chcemy aby opiekunami w naszym ogrodzie były osoby z niepełnosprawnościami. Jest prężnie działająca grupa Dziecięce Graffiti. To są osoby dorosłe i opiekunowie osób z niepełnosprawnościami. Już działamy i zaczynamy naszą pracę. Jeszcze w tym miesiącu zapraszamy na zajęcia piernikowe. Kiedyś to, co mamy w kuchni, było sprzedawane w aptece jako lekarstwa. Planujemy też specjalny program adwentowy dla bydgoszczan, będziemy wspólnie przygotowywać się do świąt. – opowiada Dominika Raduńska – Pacholska. Warto śledzić kalendarium warsztatów, które przygotowuje. Już dziś zaprasza na zajęcia „Piernikowe Święta”, „Choinki czas” i „Prezentów moc”.
Receptura z PRL-u i XVII-wieczne starodruki
Meble, jakie zobaczymy w izbie recepturalnej, zostały wyprodukowane w PRL-u. Wówczas dla aptek w całej Polsce wytwarzała je Zasadnicza Szkoła Drzewna w Nowem nad Wisłą. Jeszcze 20 lat temu podobne komplety można było spotkać w aptekach w całym kraju. Potem zaczęto się ich masowo pozbywać. Przez to stały się w naszych czasach unikatem. – Nasze prace polegały na ustawieniu mebli w izbie. Nasz konserwator doprowadza je do stanu używalności. Tutaj będzie zrekonstruowana izba recepturowa, czyli miejsce, gdzie produkowano leki. Ustawimy naczynia, w których trzymano surowce do produkcji lekarstw. Meble i napisy to oryginały. Będzie można wejść, zajrzeć i sobie wszystko wyobrazić – mówi Ślusarczyk.
Zapisz się do naszego newslettera!
Tuż obok pokój z oryginalna linią produkcyjną i jednym z najciekawszych eksponatów – wciąż działającą tabletkarką. Tutaj prace konserwatorskie polegały przede wszystkim na dokładnym oczyszczeniu linii produkcyjnej. Zrekonstruowano także piec, który w czasie wojny uległ zniszczeniu. Po wojnie został wyremontowany ówczesnym materiałem. Teraz możemy na nim podziwiać oryginalne, XIX-wieczne płytki – Piec wygląda teraz tak, jak prawdopodobnie wyglądał. W meblach zrekonstruowaliśmy uchwyty, bo były dość mocno zniszczone. W gablotkach umieścimy naczynia, które były używane w laboratorium, będzie tu sprzęt laboratoryjny. No i oczywiście nasz świetlik w podłodze, z którego mamy widok na piwnicę. On w PRL-u został pomalowany farbą olejną, potem przełożono to płytą karton-gips. 3 tygodnie oczyszczałem każdy kafelek szpachelką – wspomina kierownik działu Historii Medycyny i Farmacji.
Na zapełnienie czeka przestrzeń przeznaczona na wystawy czasowe. W przyszłości w gablotach obejrzymy bezcenne starodruki, traktujące o farmacji i medycynie, Wśród nich druk oprawiony w pergamin, z tekstem datowanym na XIV wiek. – Dzięki badaniom spektroskopowym będziemy mogli prześwietlić to i ten druk odczytać. To jeden z 13 starodruków, które kupiliśmy w sierpniu dzięki dotacji Narodowego Instytutu Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów. To pierwsze europejskie wydanie Atlasu Anatomicznego z 1613 roku. W epoce nowożytnej dość intensywnie ruszyły badania anatomiczne. Postać mężczyzny ma twarz Andreasa Vesaliusa, który uznawany jest za twórcę podstaw nowożytnej anatomii. Mamy też postać kobiety. Jest zestawiona z Feniksem – symbolem odradzania się. Widać też węża i jabłko – symbole grzechu. Pierwsze co musimy zrobić, to odgrzybić ten atlas i poddać go gruntownej renowacji. Jesteśmy zobowiązani do tego aby te wszystkie starodruki zaprezentować. W przyszłym roku zrobimy wystawę rotacyjną. Będzie jedno stanowisko z wymiennym wkładem – na starodruk i część opisową. To musi poczekać – dodaje Ślusarczyk.
Wielkie otwarcie Apteki pod Łabędziem już w czwartek, 15 grudnia, o godzinie 18.
– Gorąco zapraszam na wernisaż, nie tylko na wino i pierniki – ale żeby zobaczyć efekt naszej pracy. Zapraszam też w przyszłości – Apteka celowo zachowuje swoją nazwę. Nie jest to muzeum farmacji ale Apteka pod Łabędziem. To miejsce ma promować nie tylko historię, ale także ma promować zdrowie i ma być oddziałem muzeum, który będzie przyczyniał się do wzmacniania więzi międzyludzkich i społeczeństwa obywatelskiego. Troska o zdrowie w tych relacjach powinna odgrywać kluczową rolę – zaprasza Wojciech Ślusarczyk.