Najbardziej znany żużlowy głos w Bydgoszczy: Czasem kabina aż się trzęsie z emocji

Jerzy Matuszak z trzykrotnym mistrzem świata, Nicki Pedersenem / Fot. Archiwum prywatne

Głos Jerzego Matuszaka znają wszyscy kibice żużla w Bydgoszczy. To już trzydziesty sezon jest spikerem na meczach Polonii. – Pierwszy mecz w tej roli? Ze Spartą Wrocław w 1994 roku. Było zwycięstwo, ale dokładnego wyniku nie pamiętam.

W czwartek (1 czerwca), kiedy Abramczyk Polonia będzie na torze przy ul. Sportowej walczyć z Wybrzeżem Gdańsk, Jerzy Matuszak zasiądzie po raz kolejny w spikerskiej kabinie na głównej trybunie. Jest związany z bydgoską Polonią od zawsze. – W gruncie rzeczy można powiedzieć, że jestem żużlowym dzieckiem. I raczej nie miałem wyjścia, by było inaczej. Ojciec był przez wiele lat wiceprzewodniczącym sekcji żużlowej. Kończę w tym roku siedemdziesiątkę. Miałem cztery lata, kiedy jeździłem już na mecze z zespołem starą Nysą. Połukard, Świtałowie, Bonin trzymali mnie na kolanach.

Sprowadził Gollobów z Gdańska do Polonii

Później grał w Polonii w piłkę nożną, ale sportową karierę przerwała kontuzja. W klubie z ul. Sportowej był także działaczem: wiceprzewodniczącym sekcji żużlowej, a pod koniec lat 80. zastępcą i dyrektorem klubu. – Trzy dni po tym, jak zostałem dyrektorem, na Polonię przyjechali Gollobowie, wtedy zawodnicy Wybrzeża Gdańsk. Władek Gollob usłyszał ode mnie: „Jesteśmy zainteresowani przejściem całej trójki do Polonii”. Pamiętam, że odpowiedział: „Całą trójkę?” Zdziwił się, że nie chcieliśmy tylko Tomka, ale także Jacka. Na następnym spotkaniu wysypał mi na biurko worek medali zdobytych przez obu synów na crossie i w wyścigach. Gollobowie przeszli do Polonii – wspomina Matuszak.
Po raz pierwszy w roli spikera pojawił się na meczu ze Spartą Wrocław, był rok 1994. – Nie pamiętam wyniku, ale dzień przed nim, przed północą, zadzwonił Leszek Tillinger. Nie miałem jeszcze licencji. W protokole występowałem jako informator – wspomina Matuszak. Sprawdziliśmy – debiutancki dla niego pojedynek ze Spartą odbył się 28 sierpnia. Polonia z braćmi Gollobami, Samem Ermolenko i Zdzisławem Ruteckim w składzie wygrała 49:41. – Mikrofon nigdy mi nie przeszkadzał. Od najmłodszych lat prowadziłem w szkole akademie, byłem wodzirejem.

Żużel, piłka nożna, hokej

Jest licencjonowanym spikerem żużla i piłki nożnej. Na koncie ma 18 turniejów Grand Prix – 16 w Bydgoszczy i dwa w Chorzowie. Pracował także na meczach hokeja Polonii i BKS Bydgoszcz, a w przypadku piłki nożnej, także m.in. na pięciu spotkaniach pierwszej reprezentacji, gdy grała na Zawiszy np. przeciwko Szkocji.

– Od dzieciństwa byłem na każdym spotkaniu żużlowców Polonii. Jeździłem za Tomkiem Gollobem po całej Europie. To był absolutnie najlepiej wyszkolony technicznie zawodnik na świecie. Czasy były inne. Miał znacznie trudniej, choćby ze sprzętem, niż teraz Bartek Zmarzlik.
Wspomnienie z żużlowej przeszłości? – Są dramatyczne, jak śmierć Jerzego Bildziukiewicza na torze, na oczach całej rodziny, którą młody polonista zaprosił na mecz. Albo wypadek Tomka Golloba, kiedy prosto w jego plecy wjechał Peter Karlsson. Są i te wspaniałe, związane z sukcesami Polonii i Tomka. Z najnowszych muszę przypomnieć finał II ligi z PSŻ Poznań. Przegraliśmy pierwszy mecz 31:59 i nikt nie dawał nam szans. Nikt nie wierzył, że zdołamy odrobić straty.
Najważniejsze przykazanie żużlowego spikera?
– Zachować obiektywizm. Taka jest moja rola. Budka spikerska się trzęsie, bo dopinguję polonistów, ale widzowie muszą zawsze słyszeć obiektywne komentarz i informacje – odpowiada Matuszak.

Udostępnij: Facebook Twitter