Narastający guz mógł zniszczyć ucho środkowe i chłopiec straciłby słuch. Operacja trwała prawie 12 godzin

Zabieg w Wojewódzkim Szpitalu Dziecięcym / Fot. Zespół operacyjny Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego

W poniedziałek od godziny 8.30 do godz. 19 zespół lekarzy szpitala dziecięcego w Bydgoszczy  operował ośmioletniego chłopca z guzem w głowie.

– W naszym szpitalu przeprowadza się poważne operacje ośrodkowego układu nerwowego, mózgu. Pacjenci przyjeżdżają do nas z całej Polski – mówi dr Danuta Kurylak, wicedyrektor ds. medycznych Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego w Bydgoszczy. – Wykonujemy operacje interdyscyplinarne, w których zaangażowani są laryngolodzy, neurochirurdzy, chirurdzy szczękowi oraz okuliści.

Jak się dowiedzieliśmy, operacja ośmiolatka się udała. Nie wystąpiły żadne komplikacje. Pacjent jest utrzymywany w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii. – Pacjenci po dużych zabiegach przynajmniej dwie doby spędzają OIOM-ie – wyjaśnia dr Kurylak. – Być może we wtorek wieczorem lub w środę rano pacjent będzie wybudzany.

Dr Kurylak: – Wyjątkowość tej operacji polegała na tym, że lekarze mieli wyjątkowo trudny do miejsca operacyjnego. Z jednej strony mogli dostać się poprzez ucho, a z drugiej – od strony mózgu. Trzeba było podnieść płat skroniowy mózgu. Trudność operacji polegała na tym, że był to guz nerwu twarzowego, który nieco zniszczył nerw twarzowy. Dlatego pobrany został nerw z nogi i wszczepiony do zachowanej części nerwu twarzowego. Należało rozebrać całe ucho środkowe, wydostać kosteczki słuchowe, docierając do nerwu twarzowego od strony ucha i od strony mózgu. Następnie należało złożyć ucho, przywrócić jego funkcjonalność przy zachowaniu funkcjonalności nerwu wzrokowego.

Fot. Zespół operacyjny Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego

Dlatego w operacji uczestniczyli laryngolog, neurochirurg oraz prof. Andrew Fishman, który zrekonstruował chłopcu nerw twarzowy. Wojewódzki Szpital Dziecięcy od lat współpracuje z prof. Fishmanem.  

– Chcieliśmy zwrócić uwagę na to, że nasz szpital specjalizuje się we wszelkich zmianach w mózgu czy uchu. Guzy usuwamy nawet u najmłodszych dzieci, także u noworodków – informuje dr Danuta Kurylak.

– Co stałoby się z chłopcem bez operacji? – pytamy.

– Nerwiak cały czas narastał, mógłby się powiększać, postępowałaby dysfunkcjonalność twarzy chłopca, który już nie mógł się uśmiechać i mówić. Twarz była zniekształcona poprzez porażenie nerwu twarzowego. W miarę upływu czasu pomoc temu dziecku byłaby coraz trudniejsza. W lewym uchu chłopiec miał prawidłowy słuch, dlatego trudność polegała na tym, by usuwając nerwiaka nie zaburzyć dziecku słuchu. Z czasem narastający guz mógł zniszczyć ucho środkowe i w przyszłości chłopiec mógłby utracić słuch. Niekorzystnych scenariuszy mogłoby wydarzyć się wiele.

Fot. Zespół operacyjny Wojewódzkiego Szpitala Dziecięcego

Po dłuższym czasie chłopca czeka rehabilitacja. Najpierw wszystko musi się pozrastać, by nerw twarzowy podjął swoją funkcję.

Zapisz się na newsletter Bydgoszcz Informuje!

Udostępnij: Facebook Twitter