Prof. Maciej Świątkowski / Fot. Roman Laudański /
– W Strategii Rozwoju Bydgoszczy na pierwszym miejscu wszyscy wskazywali: Bydgoszcz jest miastem uniwersyteckim! Akademickim! – przypomina prof. Maciej Świątkowski, przewodniczący Komisji Rodziny, Polityki Społecznej i Polityki Zdrowotnej Rady Miasta Bydgoszczy
Roman Laudański: – Po co było to całe zamieszanie z łączeniem bydgoskich szpitali?
Prof. Maciej Świątkowski: – Koncepcja zakładająca stworzenie wydziału medycznego w Bydgoszczy znana jest od około sześciu lat. Prawdopodobnie rozmowy na ten temat odbywały się już między posłami PiS, ministrami obecnego rządu i rektorami. Toruń się o tym dowiedział i bezwzględnie zaczął łączyć oba szpitale obawiając się, że z czasem szpital Biziela lub szpital Jurasza będzie przeznaczony dla nowego wydziału medycznego. Teoria jest bardzo prawdopodobna, co uzasadnia determinację rektora UMK w pomyśle łączenia bydgoskich szpitali.
W mojej ocenie nowy szpital w Toruniu nie został zbudowany tylko dla mieszkańców Torunia, ale również dla potrzeb UMK. Uczelnia od lat ma swój plan marginalizowania Collegium Medicum.
– Taka miała być przyszłość Collegium Medicum?
– Przy tzw. połączeniu bydgoskiej Akademii Medycznej z UMK były dwie ustawy. Pierwsza likwidowała Akademię Medyczną, a jej majątek wcielono do UMK. Gdyby senat uczelni, rada miasta oraz mieszkańcy dowiedzieli się, że akademia zostanie najpierw zlikwidowana, to powstałoby duże zamieszanie. A „połączenie” zawsze brzmi inaczej. Nie wiem, ile wiedział wtedy prezydent Konstanty Dombrowicz, choć jego działania były niejednoznaczne. Uważam, że pani rektor Danuta Miścicka – Śliwka zataiła przed bydgoszczanami informację, że najpierw nastąpi likwidacja uczelni. Podobnie działo się w Krakowie. Zlikwidowano Akademię Medyczną, a później jej majątek włączono w strukturę Uniwersytetu Jagiellońskiego.
– Kto skorzystał na likwidacji i połączeniu: Bydgoszcz czy Toruń?
– Przy wariancie „połączenia” byłaby ewentualna możliwość rozłączenia. A po likwidacji nie ma już czego odłączać. Przywołajmy jeszcze tzw. ustawę Zbigniewa Pawłowicza, pod którą podpisało się 160 tysięcy bydgoszczan. To był pomysł utworzenia Akademii Medycznej na bazie Collegium Medicum. Dla mnie – nierealny, ponieważ zakładał odebranie uczelni UMK.
– Gdyby nie nastąpiło połączenie, to bydgoska Akademia Medyczna miałaby szansę przetrwać?
– A czy jakaś inna uczelnia medyczna w kraju została zlikwidowana?! Tworzą się nowe uczelnie, ponieważ są duże potrzeby. Przypomnę, że w czasach łączenia CM z UMK rządzące SLD traciło popularność. Wymyślili sobie, żeby poprawić notowania, że bydgoskie uczelnie będą oczko wyżej: akademia stała się uniwersytetem. I przehandlowali wówczas Akademię Medyczną. Prof. Danuta Miścicka – Śliwka, rektor Akademii Medycznej, z prof. Janem Kopcewiczem, rektorem UMK, przehandlowali uczelnię. Przypomnę jedną sytuację w sejmiku wojewódzkim, w którym wówczas zasiadałem. Był unijny program i pieniądze na naukową aparaturę badawczą dla czterech uczelni – UKW, UTP, CM oraz prywatna uczelnia ekologiczna z Tucholi. Do podziału 25 mln złotych. Pracowaliśmy nad tym trzy lata, a kiedy wszystko było gotowe, to przyszedł rektor UMK i w obecności marszałka Całbeckiego wszystko zniszczył. Nie wiadomo, gdzie podziało się 25 mln zł. Druga sytuacja: w szpitalu Biziela nie było rezonansu magnetycznego. Kobiety ciężarne, pacjenci z guzami mózgu wożeni byli po całym mieście, żeby wykonać rezonans. A co zrobiła uczelnia? Kupiła rezonans, który wstawiła do Centrum Innowacji przy wydziale chemii. Najnowocześniejszy w regionie rezonans magnetyczny nie trafił do szpitala! Wyszło na to, że uczelnia w ogóle nie rozumiała, czym jest medyczna praca badawcza. Przecież prace naukowe wykonuje się przy okazji udzielania świadczeń zdrowotnych. A kogo naukowcy mieli badać tym rezonansem? Szczury? Myszy?
– Nikt nie protestował?
– Wie pan, jak jest na uczelni. Dopiero po dwóch latach zakupiono rezonans dla Biziela. Niepojęte. Przecież gdyby pierwszy wstawili do Biziela, to również mogliby z niego korzystać. Byłaby dydaktyka, nauka połączona z udzielaniem świadczeń zdrowotnych. Byłaby również relacja mistrz – uczeń, jak to w nauce. To przykład, jak traktowano szpitale i uczelnię. Stąd takie, a nie inne miejsce CM. A proszę przyjrzeć się wydziałowi lekarskiemu, obecnie już Collegium Medicum w Uniwersytecie Warmińsko – Mazurskim w Olsztynie. Po dziesięciu latach są lepsi od nas! My podupadliśmy. Jako radny wojewódzki wielokrotnie to sygnalizowałem, co nie podobało się rektorowi, który podstępnie zwolnił mnie z pracy. Miałem już co prawda wiek emerytalny, ale mogłem jeszcze dwa lata popracować, ale się mnie pozbył. A marszałek Całbecki nie kiwnął na to palcem w bucie.
– Czy są realne szanse na nowy wydział lekarski w Bydgoszczy?
– UMK skorzystało bardzo za ministra Gowina. Teraz Toruń nie jest już oczkiem w głowie Warszawy. Trochę dziwiło mnie, kiedy podczas spotkania dotyczącego utworzenia wydziału lekarskiego usłyszałem „a co na to powie UMK”?” Nas w ogóle UMK nie interesuje!
– Zaraz, a nieruchomości, szpitale? Wzięli i cześć?
– Wydział lekarski powinien powstać w bydgoskim Uniwersytecie Kazimierza Wielkiego. Może również być przy Politechnice Bydgoskiej lub na obu uczelniach. Ustawa na to pozwala. UKW jest dobrze zarządzane, przygotowane i mogłoby odegrać rolę, w której historia zatoczyłaby koło: oni zostali uniwersytetem, bo przehandlowano Akademię Medyczną, a teraz mogą tworzyć wydział medyczny. Jeśli zostanie zapewnione początkowe finansowanie, to od października mogą ruszyć zajęcia.
– Przepraszam, tego roku?
– Tak. Wiele powstających wydziałów i uczelni ma wszystko oprócz prosektorium anatomii prawidłowej, którego im brakuje.
– Ale Collegium Medicum UMK ma je na bydgoskich Kapuściskach.
– Tam się pomieści jeszcze druga uczelnia. Zajęcia dla studentów można tam np. wykupić. Dwa pierwsze lata studiów są teoretyczne. Biologia, fizyka, chemia, biochemia.
– Nie będzie problemów z kadrą?
– Po takiej poniewierce, jaką im zafundowano, nie będą chcieli pracować w lepszych warunkach? Za lata upokorzeń?! Byliby bardziej doceniani. Po co im spory, awantury, gnębienie czy upokarzanie? Jak można pracować w szpitalu, jeśli człowiek nie wie, czy będzie w nim pracować jutro? Jak można uczyć studentów, kiedy ktoś zakłada likwidację dublujących się katedr? I co, jeśli powstałaby np. jedna okulistyka i tam pojawiłoby się jakieś zakażenie, to gdzie leczeni byliby pacjenci? Na początku można by zatrudnić także emerytowanych profesorów. Sam służę pomocą za najniższe wynagrodzenie
– A odzyskanie uniwersyteckich szpitali – Biziela i Jurasza nas nie interesuje?
– Na razie nie. Mamy szpitale: miejski, dziecięcy, wojskowy, zakaźny, płucnochorych, Centrum Onkologii. Od nich można zacząć. A do tamtych wrócimy z czasem. Sytuacja mogłaby wyglądać tak: marszałek oddaje toruński nowy szpital dla UMK. Tam przenosi się toruńska medycyna. A my powoli odzyskujemy Biziela, Jurasza oraz resztę.
– Obchodzimy rok Andrzeja Szwalbego, który w jakże odmiennej rzeczywistości potrafił zrobić coś znaczącego dla bydgoszczan. Szukam ludzi, którzy nie tylko rzucają pomysły, ale i je wprowadzają w życie. Jakie są szanse na stworzenie wydziału lekarskiego w Bydgoszczy?
– W kraju jest za mało lekarzy i pielęgniarek. W Warszawie będą cztery uczelnie medyczne. W Lublinie na KUL-u powstanie wydział lekarski, czyli w mieście mniejszym od Bydgoszczy będą dwie uczelnie medyczne, a u nas nie może powstać? Niech część toruńska działa w ramach UMK, ich sprawa, a my będziemy rozwijali się w Bydgoszczy.
– Co zrobić, żeby nie skończyło się tylko na obietnicach wyborczych, na gadaniu?
– Czy dziś na biologię, chemię, fizykę w toruńskim UMK pchają się tłumy chętnych? Mało, ale naukowcy mają dalsze zatrudnienie. Bydgoskie budynki można by odzyskać. Później jeden szpital, drugi. Po kolei odbijałoby się to, co poszło do Torunia.
– Jak to zrobić? Czy bydgoscy politycy są w stanie razem, ponad podziałami, to przeforsować? Od ilu lat, od ilu rządów trwa gadanie o modernizacji „drogi śmierci” Bydgoszcz – Toruń? I nie wybudowano jeszcze ani jednego metra!
– Mamy niezałatwione sprawy, konflikty, do których wracamy przy okazji chociażby wyborów. Wydział lekarski bezwzględnie powstanie! Zaczniemy kształcenie od lekarzy i pielęgniarek. Może i fizjoterapeutów, bo są do tego możliwości.
– Na ile bydgoscy politycy są dogadani w tej sprawie?
– Rozmawiam z kolegami z PiS. Powtarzam im, że niezależnie od rządzącej partii – każdy poprze ten pomysł. Dziś rządzicie wy, przejdziecie do historii, że za waszych rządów powstał wydział lekarski. Przecież w Strategii Rozwoju Bydgoszczy na pierwszym miejscu wszyscy wskazywali: Bydgoszcz jest miastem uniwersyteckim! Akademickim! To jest miastotwórcze. Dajemy na oświatę 150 milionów poza dotacją, a później jest nam przykro, kiedy uczniowie we wrześniu machają do nas z innych miast, do których wyjechali na studia. I nie wracają. A gdyby na miejscu była mocna uczelnia, gdyby powstał tu silny wydział lekarski, to UKW idzie trzydzieści oczek w górę i to jest już inna uczelnia! Rektor powinien wystąpić z takim wnioskiem.
– Rozmawiał pan z rektorem?
– W ubiegłym roku odbyło się spotkanie. Uczelnia potrzebuje kilku milionów złotych, ponieważ wystawiając wniosek o nowy wydział należy zatrudnić jakąś część pracowników pół roku przed rozpoczęciem zajęć. A przypomnę, że jedną z naszych uczelni już wykiwano z weterynarią. Toruń miał jakieś zaskórniaki, zatrudnił pracowników, otworzył weterynarię, a UTP nie miało takich możliwości. Zwrócę też uwagę na kwoty: KUL ma dostać 50 mln zł, a my potrzebowalibyśmy tylko kilku milionów. Poseł Jan Szopiński wskazał źródło finansowania wydziału z obligacji skarbu państwa.
– Zróbcie to.
– Co sesję suszę głowę kolegom z PiS. Poseł Tomasz Latos chyba nawet obraził się po naszej konferencji z Janem Szopińskim.
– Tylko to parlamentarzyści PiS okazali się skuteczniejsi blokując możliwość połączenia szpitali przez rektora UMK. Mają realne przełożenie na ministrów nauki i zdrowia.
– Niech załatwiają. Rozpoczyna się kampania wyborcza, zapewne będą to nieśli na sztandarach.
– Obojętnie, kto to będzie miał na sztandarach. Po prostu to załatwcie.
– Jestem przekonany, że każdy z opozycyjnych posłów to poprze. A PiS ma to w swoich rękach. Nie będzie lepszego momentu. Toruń nie jest w stanie nam przeszkadzać. Wcześniej, dzięki swoim wpływom, podstawialiby nam nogę w Warszawie. Prezydent Bydgoszczy jest mocno za. Każdy wie, że to dla Bydgoszczy jest ważna sprawa. Kto publicznie odważy się powiedzieć, że nie popiera wydziału lekarskiego w Bydgoszczy?
Zapisz się na newsletter Bydgoszcz Informuje!