Towarzystwo Miłośników Miasta Bydgoszczy ma 100 lat. Prezes TMMB: Tu mieszkają wspaniali ludzie

Jerzy Derenda, prezes TMMB, które obchodzi swe 100-lecie / Fot. B.Witkowski/UMB

– Tu mieszkają ludzie, którzy chcą zmieniać swoje miasto. Bez odgórnych nakazów. Tacy byli i są bydgoszczanie – mówi Jerzy Derenda, prezes Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy, które obchodzi stulecie istnienia.

Rok 2023 został ustanowiony Rokiem Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy. Powstało sto lat temu, ale swymi korzeniami sięga 1832 roku, kiedy to już podczas zaboru pruskiego powstało Towarzystwo Upiększania Miasta Bydgoszczy, które rozwiązało się w 1898 roku. TMMB troszczy się m.in. o ochronę miejsc pamięci i zabytków, dzięki czemu w Bydgoszczy powstał jeden z pierwszych na ziemiach polskich pomnik Henryka Sienkiewicza, restytuowano też tablicę upamiętniającą pobyt w tym mieście pierwszego marszałka Polski Józefa Piłsudskiego w dniach 6 i 7 czerwca 1921 roku. Od 1923 roku organizowany jest konkurs „Bydgoszcz w kwiatach i zieleni”. Miejskie uroczystości 100-lecia odbędą się 5 lutego z udziałem władz Bydgoszczy. Rozpoczną się od mszy świętej, a o godz. 13 nastąpi przejście i uroczystość przy pomniku Najświętszego Serca Pana Jezusa, przy ul. Seminaryjnej.

Jerzy Derenda od 23 lat pełni funkcję prezesa TMMB, w działa w nim ponad 36 lat. W 2011 roku odsłonił swój podpis w Bydgoskiej Alei Autografów. Długoletni dziennikarz: kierownik działu miejskiego, sekretarz i zastępca redaktora naczelnego „Dziennika Wieczornego” w Bydgoszczy, dziennikarz „Gazety Pomorskiej”, prezes Fundacji Promocje Pomorskie i zastępca redaktora naczelnego „Promocji Kujawsko-Pomorskich”. W TMMB najpierw przewodniczący sekcji wydawniczej,  potem zastępca prezesa do spraw wydawniczych i prezes. 

Roman Laudański: Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy obchodzi jubileusz stulecia. Jak zmieniało się miasto?

Jerzy Derenda: Zacząłem lepiej poznawać Bydgoszcz w czasie studiów w toruńskim Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. To była okazja do rozejrzenia się po całym regionie. Przyjechałem do Bydgoszczy, która zrobiła na mnie duże wrażenie. To było dynamiczne, życzliwe miasto.

– W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku Bydgoszcz była rozwijającym się miastem?

– W tamtych czasach to ludzie chcieli się rozwijać. Starali się robić coś dla miasta. A to ważne, ponieważ wola jest motorem zmian. Można oczywiście opowiadać, że zrobilibyśmy to czy tamto, ale mieszkańcy działali. Pomagali z chęcią, nawet nie było wtedy mowy o żadnych pieniądzach.

– W końcu był PRL, czas czynów społecznych.

– Tylko w czynach społecznych nie wszyscy chcieli uczestniczyć.  Mówię o ludziach, którzy chcieli zmieniać swoje miasto. Bez odgórnych nakazów. Tacy byli i są bydgoszczanie.

Bydgoszcz jest miastem gościnnym

– TMMB odchodzi jubileusz stulecia.

– Korzeniami sięgamy 1832 roku, kiedy powstało Towarzystwo Upiększania Miasta Bydgoszczy. Później podobne towarzystwa były zakładane w Poznaniu, Gnieźnie, Inowrocławiu. Pomysłem zainteresowały się nawet władze Berlina! W repolonizowanej po zaborach Bydgoszczy w 1927 roku powstał pierwszy na ziemiach polskich pomnik noblisty pisarza Henryka Sienkiewicza. Pomnik powstał z inicjatywy TMMB, a prezesem komitetu był Witold Bełza.

Zacytuję jeszcze słowa papieża Jana Pawła II, który podczas pobytu w naszym mieście w 1999 roku powiedział: „W ciągu ostatnich dziesięcioleci Bydgoszcz została naznaczona szczególnym znamieniem «prześladowania dla sprawiedliwości». To przecież tutaj, w pierwszych dniach drugiej wojny światowej hitlerowcy dokonali pierwszych publicznych egzekucji na obrońcach miasta. Symbolem tego męczeństwa jest bydgoski Stary Rynek”. W bydgoskim herbie jest otwarta do połowy brama, co oznacza, że wszyscy są tu mile widziani. Mówi się, że bydgoszczanie mają serce na dłoni i tym sercem chcemy się dzielić.

– A jednak Bydgoszcz przez lata określana była mianem „czerwonego”, robotniczego miasta zakładów przemysłowych.

– Na szczęście wielu ludzi nie przyłączało się do tamtego nurtu. Oczywiście części odpowiadało tamto towarzystwo, robili kariery. A jednak większość miała swoje zdanie, ambicje i dążyła do zmiany, która dokonała się na naszych oczach.

– I jakim miastem stała się Bydgoszcz?

– Może nie wielkim, ale dużym. Z ambicjami, z ośrodkiem naukowym, medycznym. Cały czas trwa rozbudowa obiektów Politechniki Bydgoskiej, rozwija się Uniwersytet Kazimierza Wielkiego. Cały czas dyskutujemy też o medycynie w Bydgoszczy.

– Oddanie Collegium Medicum toruńskiemu UMK było błędem?

– Nie powinniśmy tego robić. Popatrzmy na to, co dzieje się z bydgoskimi szpitalami uniwersyteckimi, choć oficjalna decyzja jeszcze nie zapadła. Nikt nie zwraca uwagi na pacjentów. Przecież Bydgoszcz jest największym miastem regionu. Połączenie szpitali Biziela z Juraszem jest pomniejszeniem ich roli. Tak duże, dynamiczne miasto straciło możliwość kierowania takimi placówkami!

– Bydgoszcz powinna posiadać własną uczelnię medyczną?

– Oczywiście!  Wojowaliśmy o to. Przy okazji przypomniała mi się dyskusja sprzed lat na temat ulokowania opery. Czy te kręgi muszą stanąć akurat w tym miejscu, czy może w innym? A jednak Bydgoszcz ma szczęście do ludzi, którym zależy na rozwoju miasta. Z Andrzejem Szwalbe kontaktowałem się jeszcze jako dziennikarz. Miał pomysły i chciał służyć miastu. Jeżeli było to coś ważnego, to jechał do Warszawy i wracał z decyzją! Dla mnie to był szok. Kiedyś czekałem jako dziennikarz dyżurny na decyzję, która miała zapaść w naszej sprawie w Warszawie. Późnym wieczorem zadzwoniłem, Andrzej Szwalbe odebrał, porozmawialiśmy sobie. Bardzo sympatycznie zapisał się w mojej pamięci. A czy teraz nie mamy podobnej sytuacji? Zasługą dyrektora Figasa jest budowa kolejnego kręgu przy operze. Niech tam różni ludzie narzekają na Bydgoszcz, ale przecież ciągle coś dla miasta robimy. Róbmy dalej! Społeczeństwo bardzo dobrze przyjmuje te działania. I coraz częściej słychać, że warto przyjechać do Bydgoszczy.

– Zauważył pan, jak zmienił się obraz miasta w opinii wielu turystów? Na miejscu odkrywają, że to fajne miasto.

– Podkreślam, wszystko zależy od nas, od tego, jaki klimat stworzymy w mieście. Jeśli będziemy narzekać, że tu niczego nie da się zrobić, to jak mamy zmieniać miasto? Kropla drąży skałę, jak to się mówi. Cieszą mnie zmiany następujące w mieście, ale to jeszcze nie jest to, co powinno powstać. Trzeba obudować zamek. Pomnik króla Kazimierza powinien zostać ustawiony na Starym Rynku. Co do zachodniej pierzei – nie będę się upierał, ale ratusz na środku rynku powinien zostać odbudowany.

– A jeśli mieszkańcy będą chcieli lepszych dróg, komunikacji? Jeszcze bardziej użytecznego miasta?

– Rozwój musi być wpisany w symbiozę starego z nowym. Należy prowadzić mądrą, rozsądną politykę rozwoju miasta. A jeśli chodzi o wolę mieszkańców, to zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy będą zachwyceni. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zapyta: a po co wam to czy tamto?  

– Czyli nadal jest pan orędownikiem odbudowy zamku w Bydgoszczy?

– To nawet nie jest upór, a wymóg. Krzyżacki zamek w Świeciu mógł zostać odbudowany, znalazły się na to unijne pieniądze, a bydgoski zamek króla Kazimierza III Wielkiego nie? Wiemy jak wyglądał zamek bydgoski, zachowały się ryciny. Gdybyśmy chcieli poznać bardziej szczegółowe plany, to należałoby skontaktować się ze Szwedami, którzy z pewnością mają je w swoich archiwach. Potrzeba silnej woli.

– Przepraszam, po co odbudowywać bydgoski zamek?

Makieta zamku Kazimierza Wielkiego

– Mogłyby się tam znaleźć piękne sale koncertowe. To mogłoby być bijące serce miasta. Przecież ten zamek był początkiem Bydgoszczy!

– A czy on się zapisał w społecznej pamięci?

– Uważam, że jesteśmy to winni Bydgoszczy. Miasto miało przepiękną tradycję, nie można jej deprecjonować. Zawsze znajdzie się ktoś, kto zapyta: a po co? Trzeba to zrobić! Myślę, że w naszym mieście jest coraz więcej osób myślących podobnie. Przecież wszystkie wycieczki, które przyjeżdżałyby do Bydgoszczy zaczynałyby zwiedzanie pod zamkiem. Dziś oglądają tylko makietę zamku z tablicą informacyjną. Uważam, że cały czas musimy pamiętać o zamku. Zrobimy to.

– A odbudowa zachodniej pierzei na Starym Rynku?

– Bardziej upierałbym się przy odbudowie ratusza, który stał kiedyś na środku rynku. W Poznaniu ratusz stoi na środku rynku i jest atrakcją, nie z nim problemu. Nikomu nie przeszkadza. Przykro, że tam mogą się ludzie dogadać, a tu nie.

– Jest pan także za odbudową przedwojennego Teatru Miejskiego?

– Na placu Teatralnym nie zostało już zbyt dużo miejsca. To nie była zła budowla. Kiedy dyskutowaliśmy nad inwestycjami w tej części miasta, to sugerowałem, żeby utworzyć tam obiekt teatralny, który byłby częścią Wyższej Szkoły Dramatycznej. Przecież Bydgoszcz ma tak duży potencjał placówek kulturalnych, naukowych, różnych, że to aż się prosi, żeby taka uczelnia powstała. Zdynamizowałoby życie akademickie. Myślę, że taka uczelnia pojawi się kiedyś w mieście.

– Czego brakuje w mieście?

– Odtworzenia historii miasta. Powinny wrócić obiekty, które tu kiedyś były. Ważne jest powiązanie z przeszłością. Tak trzeba działać. Skoro Andrzej Szwalbe mógł przeforsować swoje pomysły rozwoju miasta, to dlaczego nie moglibyśmy zrobić czegoś dzisiaj? Z radością powitałem informację o modernizacji Filharmonii Pomorskiej. Dobrze, że jest wola współpracy. Podoba mi się również Teatr Kameralny.

– Bydgoszcz będzie miastem, z którego młodzi będą wyjeżdżać, czy może zaczną tu przybywać?

– Mamy dużo wyższych uczelni, naprawdę jest w czym wybierać. Politechnika zaczyna ściągać ludzi z całego kraju.

– A Akademia Muzyczna ze świata.

– To jest właśnie wytrwałość w dążeniu do celu. Będzie taki czas, w którym turyści będą nas odwiedzali jeszcze chętniej.

– Czego życzyć Towarzystwu Miłośników Miasta Bydgoszczy na jubileusz stulecia?

– Dwustu lat! Dzięki TMMB wiele rzeczy w Bydgoszczy się zmieniło i zmienia. Życzyć trzeba wspaniałej współpracy, która dziś jest dobra. Rozmawialiśmy m.in. o zamku, ale przecież wiemy, że za ideą muszą pójść pieniądze. A jeśli mieszkańcy nie będę mogli dojechać do domu to powiedzą, że komuś się zamku zachciewa, a im brakuje na chleb czy opłaty. Tylko nawet w trudnych czasach trzeba zabiegać o rozwój miasta. Z nadzieją, że będzie lepiej. Świecie odbudowało zamek, a my? Zasługujemy na podtrzymaniu pięknych tradycji.  

Jerzy Derenda – prezes TMMB

 Jest inicjatorem kwest, podczas których zbierane są pieniądze na renowację najstarszych bydgoskich nekropolii. Z jego inicjatywy odbywają się również Koncerty Maryjne z Różą.

Jest autorem wielu książek, albumów i publikacji o Bydgoszczy, m. in. „Bo to jest Bydgoszcz, „Papież Jan Paweł II w Bydgoszczy”, serii wydawniczej „Bydgoszcz miasto na Kujawach”, albumu „Piękna stara Bydgoszcz”, a także „Bydgoszcz w blasku symboli”. Jest też jednym z inicjatorów i redaktorem całości wydania „Encyklopedii Bydgoszczy” t. 1-2 . Niedługo ukaże się trzeci tom. Jest też redaktorem wielu wydawnictw o Bydgoszczy, np. „Muzyczna Bydgoszcz”, „Bydgoszcz. Prawda i mity”, „Wierni swemu miastu” oraz unikatowej antologii „Bydgoskie legendy i przypowieści”.

Jerzy Derenda w połowie 2008 roku doprowadził do rekonstrukcji pomnika Najświętszego Serca Pana Jezusa wyburzonego przez hitlerowców w 1939 roku.

Udostępnij: Facebook Twitter