Groundhopper z Cardiff na Wyżynach. „Trafiłem na Chemika ze wspaniałego miasta Bydgoszcz”

George Harris na stadionie Chemika Bydgoszcz. – Po przerwie zmoczył mnie ulewny deszcz – pisał Anglik / Fot. georgeharrisfootball598442982

George Harris jest groundhopperem. Podróżuje po Europie i ogląda mecze piłkarskie. Był też w Bydgoszczy, na meczu Chemika w IV lidze. Opisał wrażenia na swoim blogu, a chemicy napisali do niego: Zapraszamy ponownie.

George Harris mieszka w Cardiff. Pochodzi z Chesterfield ze środkowej Anglii. Prowadzi bloga georgeharrisfootball598442982. – Jedną z moich ulubionych rzeczy, które robię za granicą jest pójście na lokalny mecz piłki nożnej. Nie mówię o płaceniu stu euro za siedzenie na szczycie Camp Nou, ani o wyrywaniu wnętrzności przed wyjściem na Allianz Arena, wszyscy to robią. W ten sposób trafiłem na Chemika Bydgoszcz, drużynę ze wspaniałego miasta Bydgoszczy, w środku Polski – napisał na początku swej relacji na meczu IV ligi między Chemikiem a Liderem Włocławek.

Najpierw Bydgoszcz, a potem był mecz w Cardiff / Źródło: georgeharrisfootball598442982

Student z Cardiff jest wielkim fanem mało znanych zespołów. Ogląda nie tylko i598442692ch mecze, ale interesuje się ich historią. Napisał więc na swoim blogu, że Chemik powstał w 1949 roku „jako klub sportowy pracowników okolicznych zakładów chemicznych, po licznych zmianach nazwy i burzliwej historii znalazł się w IV lidze”. Nie omieszkał wspomnieć, że bydgoska drużyna grała dawniej nawet w II lidze (obecnie to I liga – przyp. red.).

A co zrobiło na nim największe wrażenie, kiedy był na trybunach obiektu na ul. Glinki?

„Stadion powstał w latach 70-tych, kiedy w Polsce wciąż panował komunizm i to widać. Składa się z dwóch długich, betonowych tarasów zakrzywionych wokół powierzchni boiska po obu stronach, z których jeden jest nieco większy od drugiego i może pomieścić do 15 000 widzów. Nie ma dachu, a boisko otaczają pozostałości dawno nieużywanej bieżni. Dla mnie to doskonały przykład komunistycznego projektu stadionu, coś, czego nigdy wcześniej nie miałem przyjemności oglądać” – opisuje groundhopper z Cardiff. Stadion zadziwia go jeszcze z innego powodu. „Na obu końcach boiska znajdowały się rzeczy, których można się nie spodziewać. Z prawej strony miejsca, w którym siedziałem podczas meczu, na bieżnię wjechał tył Aldiego, po drugiej stronie tego dnia ustawiano cyrk – wielki namiot w paski i w ogóle. To właśnie w tej scenerii miałem po raz pierwszy zasmakować polskiego futbolu.”

Pochwalił bydgoski klub, że rozdaje darmowy program na mecz. „Nawet największe kluby na świecie nie rozdawałyby programów za darmo – nawet jeśli to tylko jedna strona. Wejście na mecz też było darmowe”. Najbardziej podobał mu się sam mecz: „nie spodziewałem się, że gra tak bardzo mnie wciągnie.”.

Padło mnóstwo goli. Chemik Moderator pokonał wtedy Lidera 6:1. „Nie było supergwiazd, żadnych fajerwerków, ale to, co dostałem, to autentyczny futbol.” – cieszył się Harris.

Bydgoski klub udostępnił relację gościa z Cardiff na swoim Twitterze i napisał: Zapraszamy ponownie.

Udostępnij: Facebook Twitter