Skarbnik miasta Bydgoszczy: Czy mam kłamać, gdy rząd zabrał nam pieniądze i opowiadać, że się z tego bardzo cieszę?

Skarbnik Bydgoszczy Piotr Tomaszewski i przewodniczący Komisji Skarbników Miast Unii Metropolii Polskich Krzysztof Mączkowski podczas konferencji po spotkaniu Komisji / Fot.B.Witkowski/UMB

-Rządowe dotacje nie są dzielone systemowo, ale według swoich zapatrywań i sympatii. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu – mówi skarbnik miasta Bydgoszczy, Piotr Tomaszewski.

-Rok 2023 będzie bardzo trudny. Nadwyżka operacyjna dramatyczne maleje. W jedenastu na dwanaście miast Unii Metropolii Polskich występuje deficyt – powiedział Krzysztof Mączkowski, przewodniczący Komisji Skarbników Miast Unii Metropolii Polskich po posiedzeniu Komisji, które odbyło się w Bydgoszczy. UMP wypracowała plan działań, które mają przywrócić samorządom niezależność finansową. Głównym problemem jest luka finansowa w edukacji, która osiągnęła 37 mld zł, zadłużenie JST wzrosło do 91 mld zł. Deficyt bilansowy wyniósł prawie 9 mld zł. Samorządowcy proponują m.in zwiększenie udziałów JST w podatkach dochodowych, przywrócenie subwencji rozwojowej w 2023 roku, aby wyrównać ubytki w wpływach z PIT. O finansowej sytuacji Bydgoszczy mówi skarbnik miasta, Piotr Tomaszewski.

Wojciech Borakiewicz: Pan był przed lat prezesem Banku Pocztowego. Premier Mateusz Morawiecki kierował Bankiem Zachodnim WBK. Przypominam, bo ostatnio, kiedy opowiadał pan radnym o budżecie i coraz trudniejszych finansach Bydgoszczy, cytował pan premiera, dawnego kolegę po fachu.
Piotr Tomaszewski: Zacytowałem na sesji premiera Morawieckiego, który mówił, że dochody samorządów rosną, więc są one w dobrej sytuacji finansowej. Kiedyś rzeczywiście obaj byliśmy prezesami banków. Ja małego, a on bardzo dużego. W moim banku, żeby ocenić kondycję finansową klienta, trzeba było sprawdzić, czy ma dobre wyniki. I nie ocenialiśmy tego po wzroście dochodów, bo znaczenie miały także jego wydatki. Powiem obrazowo: – ktoś, kto ma tysiąc złotych i żadnych wydatków jest realnie bogatszy od tego, kto wykazuje milion złotych dochodów i ma milion zł albo więcej wydatków.
I samorządy są właśnie takim „milionerem”? Pytam, bo ciągle trwa dyskusja, czy samorządy za rządów PiS są bogatsze czy biedniejsze. Niedawno Urząd Wojewódzki rozesłał do skrzynek pocztowych bydgoszczan ulotkę, z której wynikało, że finanse Bydgoszczy mają się świetnie. Rosną dzięki coraz większym centralnym dotacjom.
Ogromna większość dochodów samorządów, która wpływa do naszych budżetów z kasy państwa, jest przeznaczona od razu na wydatki. Takim przykładem przez wiele lat było „500+”. Wypłacały je samorządy. Do kasy wpływały pieniądze i od razu z niej wypływały. To były setki milionów, ale samorządy nie stały się przez to bogatsze. Dobrym przykładem „wzrostu dochodów” jest subwencja oświatowa, o której ciągle opowiada minister Czarnek. Słyszymy o setkach milionów, którymi państwo zasila samorządy.
A jak to wygląda w szczegółach?

Subwencja rzeczywiście wzrosła. W 2019 roku mieliśmy 418 mln zł, a w roku 2020 – 513 mln. Na papierze prawie 100 mln więcej.
Lepiej?
Nie. Bo wydatki na oświatę w Bydgoszczy wynosiły w 2019 roku 658 mln, a 828 mln w 2022. Jak tu więc mówić, że jest lepiej? Podliczmy kolejne rzeczy. Pomoc społeczna. Nasze wydatki wzrosły z 275 mln do 332 mln. Niemal 60 mln więcej w okresie od 2019 do 2022 roku. Komunikacja publiczna to następny element. W 2019 roku trzeba było dopłacić do jej działania 107 mln, bo część kosztów opłacają jej użytkownicy kupujący bilety. Trzy lata później już 127 mln. Potężna inflacja i wzrost stóp procentowych także obciążają budżet. To kolejne kilkadziesiąt milionów złotych. Ten problem dobrze znają wszystkie osoby, które spłacają kredyty. Staramy się inwestycje finansować z budżetu. W ciągu ostatnich 5 lat wydatkowaliśmy blisko 2 miliardy na inwestycje, nie korzystając praktycznie z kredytów. Mamy je nieduże, ale i tak trzeba było wydać na ich obsługę (odsetki) ponad 30 mln zł więcej.

Pokazuje pan często wykres, na którym widać, że do 2019 roku nadwyżka operacyjna, czyli zysk samorządu wzrasta, a potem krzywa spada.

Do 2019 roku rząd zajęty był kwestią sądów, Trybunałem Konstytucyjnym i praworządnością. Potem przyszła kolej na samorządy. W 2019 roku nasz zysk to było 292 mln złotych. To pieniądze na inwestycje lub spłatę kredytów. Teraz, kiedy pieniądze nam zabrano, miasto musiało się skupić na kontynuacji inwestycji już rozpoczętych czy realizacji Bydgoskiego Budżetu Obywatelskiego. Dlaczego? Bo z 292 mln zostało w 2022 roku 100 mln – wypracowanych przez Bydgoszcz.
A obecnie?
Rząd, inflacja i drożyzna spowodowały, że dziś mamy już deficyt w wysokości ok. 7 mln zł. Rząd i jego zwolennicy mówią, że państwo daje samorządom rekompensatę. Trzy lata po kolei w wyniku nieudolnych reform w postaci np. Polskiego Ładu rządzący są zmuszeni do przekazywania pod koniec roku dodatkowych środków. Raz to jest subwencja innym razem rekompensata z tytułu ubytku PIT. Ich wysokość jest niewiadomą i dzieloną „po uważaniu”.
Rząd daje, czyli jest dobry.
Usiłuje to w taki sposób przedstawić. Miliardy dla samorządów. Podawałem na sesji Rady Miasta przykład gminy, która dostała 2,9 mln zł rekompensaty PIT. Bydgoszcz dostała 69 mln. Dużo? My mamy wpływy z PIT na poziomie 469 mln, a ta gmina – 400 tys. zł. My straciliśmy przez te lata setki milionów, a oni może 100 tys. zł.
To, jak słyszymy, dla zrównoważonego rozwoju i szans dla małych gmin.
Gmina, o której mówię to przykład, że dotacje nie są dzielone systemowo, ale według swoich zapatrywań i sympatii. Trzeba nazywać rzeczy po imieniu. Niedawno w telewizji pan redaktor żachnął się. Bo jak według niego mogę mówić, że nas okradli. Zastanawiałem się nad tym, ale…. Czy mam kłamać w sytuacji, gdy rząd zabrał nam pieniądze a w Bydgoszczy nie będziemy mogli zbudować ulicy, naprawić chodnika i opowiadać, że się z tego bardzo cieszę?

Udostępnij: Facebook Twitter