Tańczą razem tango od 16 lat. Endorfiny, ekstatyczny odjazd. A kobiety rozkwitają

Amelia i Jarosław Korsak podczas lutowej Milongi Neonovej, czyli imprezy, na której tańczy się tango argentyńskie, w Sali Malinowej hotelu Pod Orłem / Fot. Maciej Nadratowski

Taniec, tango to rodzaj emocjonalnego transu otulonego muzyką. Świat znika. Są tylko dwie osoby i to, co dzieje się pomiędzy tymi partnerami podczas tańca. Szuka się emocji, a nie seksu – mówią Amelia i Jarosław Korsakowie.

– Tango to fantastyczne przeżycie – zapewniają Amelia i Jarosław Korsakowie, którzy tańczą razem od 16 lat. – Tango wpływa na świadomość ciała, kształtuje sposób poruszania się, wpływa na poczucie równowagi, wydzielanie endorfin, daje ekstatyczny odjazd. Kobiety tańczące tango, niezależnie od wieku rozkwitają.

Jarosław jest architektem wnętrz. Pewnego razu wybrał się z Amelią na koncert muzyki Astora Piazzolli, podczas której tańczono tango i tango ich zauroczyło.

Jarosław: – Strasznie nas to zafascynowało. Byliśmy parą, jeszcze nie małżeństwem. Nie tańczyliśmy, ale chcieliśmy tańczyć.

Amelia: – Tango nas pochłonęło od pierwszego wejrzenia. Ta elegancja, piękny ruch ciała i to coś, czego nie można wytłumaczyć komuś, kto nigdy nie poczuł tanga – uśmiecha się – Trzeba przynajmniej raz spróbować zatańczyć, żeby wiedzieć. o co chodzi, jak szybko tango wciąga, jak mocno, emocjonalnie pochłania.

Tango, a więc emocje

Pasje? Ona: projekty artystyczne, sztuka, fotografia, sport. On: sztuka m.in. malarstwo, ceramika .

– Zależy nam na emocjonalnym spędzaniu czasu ze sobą – tłumaczą – Zawsze lubiliśmy ze sobą tańczyć, ale nie robiliśmy tego profesjonalnie. Tango wyznaczyło nam ścieżkę, którą podążyliśmy, aby realizować nową pasję. Nie odpowiadały nam tańce – hulańce, a taniec towarzyski jest trochę sztuczny, na pokaz, wyuczone układy. Taniec na dansingu? Próbowaliśmy, ale niekoniecznie. Nie, dziękujemy.

Jarosław: – W tangu facet jest prawdziwym mężczyzną, a kobieta – kobietą. Jest tu nie tylko podział ról, ale i specyficzne prawdziwe oddziaływanie między partnerami.

Amelia: – Także duży szacunek, opiekuńczość  i uważność mężczyzny wobec kobiety.

Zapisali się na zajęcia. Chcieli się rozwijać, tańczyć. Gdzie ćwiczyli? Także we własnym salonie. Tak poprzesuwali meble, żeby było jak najwięcej miejsca.

Jarosław: – Żeby coś wyrazić w tangu w pełni trzeba opanować ruch ciała, poznać technikę.

To wszystko przydaje się bardzo do złapania kontaktu między partnerami w tangu. I nie chodzi tu tylko o kroki, ale o sposób poruszania się, czucie. Wszystkie figury wynikają z techniki.

Amelia: – Nazwałabym to mechaniką ruchu. Ciało wprowadzone w ruch interpretuje muzykę.

Jarosław: – Tango jest połączeniem pary tancerzy, muzyki inspirującej do ruchu, emocji i przeżywania pięknych momentów, które są tylko tu i teraz pomiędzy tańczącymi.

Amelia: – Każdy może interpretować muzykę na swój sposób. Każdy może sobie znaleźć w tym miejsce, ale cały czas musi to być dialog.

Jarosław: – Teoretycznie to mężczyzna odpowiada za całą sekwencję ruchu, reżyserię czterominutowego spektaklu. Prowadzący mężczyzna musi być uważny czujny, żeby nie zaplątać się w tańcu. W tangu niekoniecznie musi prowadzić mężczyzna. Kobieta może zaproponować coś od siebie  a partner  podejmuje wyzwanie, na tym polega dialog, to kreatywny taniec nie ma wyuczonego układu.

Amelia: – Kobieta podejmuje w tańcu rodzaj flirtu. Jeżeli mężczyzna ma doświadczenie, wyczucie ruchu, techniki, to będzie w stanie zareagować na inwencję partnerki i bawić się tańcem.

Moment, w którym poczuli, że chcą czegoś więcej

Jarosław: – Od początku chce się więcej. Tylko to, że się chce, nie oznacza, że można. Milongi odbywają się w wielu miastach w Polsce, w Bydgoszczy również. W każdym większym mieście na świecie jest miejsce gdzie tańczy się tango.

Amelia: – Tango nas pochłonęło, był czas że jeździliśmy na warsztaty z najlepszymi nauczycielami, festiwale i maratony, wakacje tangowe i inne różne inne eventy  po całej Europie.  To był fascynujący okres w naszym życiu. Dzięki tangu poznaliśmy wielu wspaniałych ludzi z wielu krajów, z większością z nich utrzymujemy przyjacielskie relacje do tej pory.

Buty do tanga muszą być podbite skórą, z elastyczną podeszwą, wygodne. Amelia zaczęła od szpilek „dziewiątek”, ale zmiana stylu tanga i komfort ruchu domagał się trochę niższych. Teraz tańczy na „siódemkach”.

– Ile mam par? Wszystkich razem od początku ze trzydzieści, część już wytańczona  odeszła na zasłużony odpoczynek. Mam kilka par ulubionych do różnych sukienek, które sama sobie projektuję. 

Jarosław przyznaje się do dwóch par. Także miękkie, z amortyzującym podbiciem. Zapewnienie komfortu stopom jest bardzo ważne w tańcu, dlatego buty do tanga są kompromisem między twardością, elastycznością podeszwy i miękkością skóry okalającej stopę.

Amelia: – Dwa tygodnie temu byliśmy w Szprotawie koło Zielonej Góry. Około sto osób przyjechało tam na dwa dni tańczyć tango. Jestem menadżerem, zarządzam projektami w badaniach klinicznych. Jeżeli ma się pasję, i ona cię pochłonie, zawsze znajdzie się czas na jej realizowanie.  Nasz pierwszy nauczyciel spoza Polski pochodził z Australii, prowadził warsztaty w Gdańsku.

Jarosław: – Pokazał nam trochę inne tango. Tango nuevo to nowoczesna forma tanga, bardziej otwarta, dająca więcej swobody i możliwości w tańcu obu partnerom.

Amelia: – Bo tango ma wiele twarzy.

Jarosław: – W zasadzie tangiem można zatańczyć do każdej muzyki.

Amelia: – Był czas, że byliśmy tak zakręceni w tangu, że prawie w każdy weekend wyjeżdżaliśmy tańczyć. Teraz, po 16 latach, już rzadziej. Potrafiliśmy autem pojechać do Amsterdamu na weekend, gdzie przez dwa dni tańczyliśmy w ścisku i wracaliśmy do domu.

Zapraszające spojrzenia, emocje w tańcu

Jarosław: – Chodzi o to, żeby taniec był przyjemny , emocjonalny i urozmaicony. W tangu, jeśli chce się z kimś zatańczyć, odbywa się tradycyjne cabeceo. Osoby które mają ochotę ze sobą zatańczyć, kontaktują się wyłącznie wzrokiem, takie ukryte spojrzenia. Nie stosuje się słownego zapraszania do tańca.

Amelia: – To rodzaj flirtu wzrokowego. Jeśli zaiskrzy z obu stron, to wtedy razem idziemy w tango. Jeśli odwracam głowę, uciekam spojrzeniem, to nie jestem zainteresowana.

Jarosław: – Nikt nie czuje się urażony. Obowiązuje kultura. Czy w tangu jest podtekst erotyczny? To seks bez seksu, nie fizyczny lecz emocjonalny. 

Amelia: – Tango to raczej gra wstępna. Zaufanie do partnera, partnerki, że w tańcu nic więcej się nie wydarzy jak tylko to na co partnerzy wyrażą zgodę. Wyjątkowych chwil doświadczałam również z innymi partnerami z pełną świadomością, że to tylko ten moment w tańcu.

Jarosław: – Teraz rozmawiamy o tych nielicznych, ekstatycznych tangach. To zależy od  czasu, miejsca, muzyki, partnerów. Chemia, energia, emocje, żeby wszystko zaskoczyło. Czasami się to zdarza. Czuje się wyjątkową wspólnotę w tańcu, podczas której osiąga się maksimum doznań i przyjemności.

Milonga składa się z tand, czyli czterech utworów w podobnym klimacie granych jeden po drugim. Tandę tańczy się z tym samym partnerem, a później się go zazwyczaj zmienia i następną tandę tańczy się z innym partnerem.

Życie z tangiem

Amelia: – Tańczymy tango od 16 lat. Jesteśmy na takim poziomie, że taniec sprawia nam i naszym partnerom dużą przyjemność. Ale co pewien czas jeszcze korzystamy z lekcji z różnymi nauczycielami.

Jarosław: – Najlepsi mistrzowie tanga są w Europie, nie trzeba wyjeżdżać do Argentyny, żeby ich spotkać.

Amelia: – Często jeździliśmy do Berlina, gdzie mieszka wielu bardzo dobrych nauczycieli, a wieczorami chodziliśmy na milongi.

Dla kogo jest tango? – pytam

Amelia: – Dla osób potrzebujących bliskości. Każdy z nas tego potrzebuje, ale często nie jesteśmy w stanie przełamać naszej wewnętrznej bariery. Tango pomaga nawiązywać znajomości, socjalizować się. Tańczą ludzie w różnym wieku od 18 do 90 lat. Wszyscy tańczą ze wszystkimi! Nie ma wiekowych barier.

Jarosław: – Bo szuka się emocji, a nie seksu. Emocje nie wiążą się z wiekiem, ale  z czuciem drugiej osoby. W tangu najpierw trzeba się zespolić, wzajemnie poczuć. Bez wtulenia nie ma tańca. Można tańczyć z pełnym objęciu, pierś w pierś. Można w kontakcie półotwartym – partnerzy tworzą wtedy literę „V”, co daje większe możliwości w ruchu. Jest też tzw. otwarte trzymanie, łatwiej wtedy o odejścia, obroty.

Amelia: – Od dziecka uwielbiałam balet, startowałam nawet do szkoły baletowej. Kiedy zaczęliśmy tańczyć tango, braliśmy też lekcje u pary byłych baletmistrzów z naszej opery, otrzymaliśmy od nich wiele wskazówek technicznych, co robić z ciałem, żeby wyrazić się w pełni w tańcu i poruszać się z gracją.

Jarosław: – Nawet Chopina można tańczyć tangiem, słowo.

Amelia: – Hip – hop i do reggae też!

Jarosław opowiada, że opanowanie techniki ruchu w tangu, zajęło mu około trzy lata. – Należy tak umiejętnie prowadzić w tańcu, żeby było to przyjemne dla partnerki – opowiada.

Amelia: – Po roku czułam się w miarę pewnie. Kobiety mają łatwiej, ponieważ są prowadzone przez mężczyznę, który musi się tego nauczyć.

Elitarne tango?

Jarosław: – Nie, bo tango tańczą ludzie najróżniejszych zawodów. Od uczącej się młodzieży po prawników, artystów, nauczycieli, żołnierzy. W Bydgoszczy np. tańczą również żołnierze z zagranicznych jednostek NATO. Pełny przekrój społeczny.

Amelia: – Korzystamy z każdej sposobności tańca w Bydgoszczy, ale i innych miastach: w Toruniu, Gdańsku, Warszawie, Wrocławiu, Krakowie czy Poznaniu. W niektórych miastach np. w Krakowie dużo młodych osób tańczy tango. Tu nie ma reguły, raczej więcej zależy od ośrodka, nauczycieli. Na milongach wszyscy się natańczą. I samotny mężczyzna bez partnerki, i samotna kobieta. Milongi są po to, by tańczyć. Tam nie ma mowy o uczeniu się. Tango musi być eleganckie w każdym calu.

Jarosław: – Milonga jest imprezą towarzyską. Nie tylko dla tańca, ale żeby spotkać się z innymi, pogadać, zatańczyć i wrócić do domu. Podczas dwu-trzydniowych maratonów tanga, tańczy się o wiele więcej, dzień i noc.

Amelia: – Na maratony przyjeżdżają ludzie z całego świata. Kiedy mieliśmy pewność, że będzie dobra impreza, z dobrą muzyką i DJ- ami, to jeździliśmy. Tańczyliśmy 7-8 godzin, wracaliśmy do hotelu coś zjeść, wziąć prysznic, przespać się chwilkę i wracaliśmy na salę.

Jarosław: – Z czasem najczęściej tańczyliśmy od wieczora do rana, bo wtedy na parkiecie było więcej miejsca i przychodzili najlepsi tancerze.

Zapisz się na newsletter „Bydgoszcz Informuje”!

Udostępnij: Facebook Twitter