Obiekt przy Czartoryskiego 4, element Wenecji Bydgoskiej, po raz kolejny zmienił właściciela. Czego możemy spodziewać się po nowym inwestorze?
W miejscu tym działała niegdyś rafineria spirytusu Augusta Frankego. Przedsiębiorstwo funkcjonowało przy ulicy Czartoryskiego od 1827 roku i zakończyło działalność z końcem 1945 roku.
Hermann Franke, który po śmierci rodziców przejął stery w rodzinnym biznesie, był zasłużonym dla miasta przedsiębiorcą, a także radnym miejskim. Za zasługi otrzymał tytuł Honorowego Obywatela Bydgoszczy (w 1900 roku), jest również patronem jednej z ulic w Bydgoskim Parku Przemysłowo-Technologicznym. Teraz spuścizna fabrykanta po raz kolejny trafiła w prywatne ręce, jest szansa, że teren destylarni zostanie zagospodarowany z korzyścią dla Wenecji Bydgoskiej i miasta.
Każdy element to potencjalne złoto
– Obiekty te tworzą wartość w całej swojej układance, są pewną całością. Warto budować świadomość, że to ostatni w naszym mieście tak zachowany kompleks przemysłowo-mieszkalny. Każdy element tej układanki to potencjalne złoto – uważa Maciej Bakalarczyk, menedżer Starego Miasta i Śródmieścia. – Niestety, tylko budynki zlokalizowane od strony Wenecji są wpisane w miejski rejestr zabytków, żaden nie znajduje się w rejestrze wojewódzkim. Oczywiście, potrzebna jest tu elastyczność w stosunku do inwestora, potencjalne mur ogradzający teren można nawet odbudować, ale trzeba mieć świadomość tego, co się tam znajduje.
Część miłośników miasta zaniepokojona jest możliwością niekontrolowanego prowadzenia inwestycji, przez co przemysłowa, zabytkowa substancja tego fragmentu Bydgoszczy mogłaby ucierpieć. Dotyczy to także okalającego teren muru.
Żadnych prac bez zgody konserwatora
– Pilnujemy tego miejsca – zapewnia Sławomir Marcysiak, miejski konserwator zabytków. – To trudny teren, także kubaturowo. To między innymi dlatego nie doszło jeszcze w tym miejscu do zrealizowania żadnego przedsięwzięcia, choć plany rozmaite były. Inwestor z Francji chciał w tym miejscu stworzyć coś na kształt domu spokojnej starości, ale plany porzucił. Nie mamy jeszcze żadnych koncepcji czy wizualizacji tego, co miałoby tu powstać, ale w tej sprawie kontaktowała się z nami już poznańska pracownia architektoniczna. Brała udział m. in. w pracach nad inwestycją przy placu Kościeleckich – podkreśla konserwator.
Sławomir Marcysiak zapewnia, że nie ma możliwości, by jakiekolwiek prace rozpoczęły się w tym miejscu bez zgody konserwatora i pozwoleń wydanych przez miasto.
Teren byłej rafinerii spirytusu jest częścią Wenecji Bydgoskiej / Fot. B.Witkowski / UMB