Trener reprezentacji sprinterek odszedł z Zawiszy.  Jacek Lewandowski ma własną Akademię Mistrzów Sportu

Jacek Lewandowski / Fot. M.Kalaczyński/UMB

– Nie startuję w zawodach na najprzyjemniejszego trenera. Jeśli mam jakieś uwagi, przekazuję je wprost i szczerze – deklaruje Jacek Lewandowski, bydgoszczanin, trener reprezentacyjnej sztafety sprinterek. Po 30 latach spędzonych w Zawiszy odszedł z bydgoskiego klubu.

W sierpniu 2022 roku reprezentacyjna sztafeta 4 razy 100 m kobiet zdobyła srebrny medal mistrzostw Europy. Trener Jacek Lewandowski poszedł w finale va banque. Na bieżni pojawiły się płotkarka Pia Skrzyszowska i biegająca najczęściej na 400 m Anna Kiełbasińska. Zastąpiły, występujące w półfinale, Magdalenę Stefanowicz i Martynę Kotwiłę.

– Gdy wyjeżdżaliśmy do Niemiec na mistrzostwa Europy, taka zmiana nie była w planie. Pomógł nam program minutowy mistrzostw. Finał biegu kobiet 4×400 zakończył się wcześniej, a więc mogła wesprzeć nas Ania Kiełbasińska. Rozmawiałem z nią i była bardzo chętna pobiec. Potem złożyłem propozycję trenerowi Skrzyszowskiej. Miał obawy. Finał na 100 m przez płotki, który później wygrała Pia, dzieliło zaledwie 38 minut od startu mojej sztafety. Ale udało się go namówić – opowiada Lewandowski – Później zapytałem jeszcze Ewę Swobodę. Ucieszyła się. Chwilę przed finałem, w tym składzie, ćwiczyły przekazywanie sobie pałeczki, po raz pierwszy. Wszyscy działacze patrzyli na to i mówili, że robię to na własną odpowiedzialność. Martwiłem się do końca czy wolontariusze będą pamiętać, aby przetransportować Pię na odprawę finału sztafet, zaraz po jej sukcesie. Odetchnąłem z ulgą, kiedy podczas prezentacji zobaczyłem całą czwórkę. Podjąłem to ryzyko, bo wiedziałem, że przy tak dobrej stawce, skład z półfinału stać najwyżej na szóste miejsce. Kto by później pamiętał, że Polska była szósta? Wziąłem więc najszybsze dziewczyny z kadry – wspomina sukces Lewandowski.

Młody trener Zawiszy Bydgoszcz

Do Zawiszy trafił jako zawodnik w 1992 roku. Trenerzy z Bydgoszczy wypatrzyli go na powiatowych zawodach przełajowych w Łabiszynie, skąd pochodzi. Sam mówi, że nie był wybitnym zawodnikiem. – Byłem gdzieś ósmy w kraju na 400 m. Biegałem w erze Piotra Czubaka, Roberta Maćkowiaka czy Piotra Haczka, którzy zdobyli złoto na mistrzostwach świata w Sewilli. To była mocna ekipa. Kończyłem karierę na 400 metrów z rekordem życiowym 46.78. Dzisiaj niektórzy z takim wynikiem jeżdżą na igrzyska – opowiada. Jest brązowym medalistą mistrzostw Europy juniorów. Na krajowym podwórku zdobył 18 medali mistrzostw Polski, jako reprezentant Zawiszy. W 1996 roku był też na mistrzostwach świata juniorów w Sydney, gdzie ze sztafetą 4×400 zajął 6. miejsce.

Kontuzja kręgosłupa spowodowała, że w wieku 23 lat podjął decyzję o rezygnacji ze startów. Często podpatrywał na zgrupowaniach pracę innych trenerów. Bywał dużo na stadionie, znał zawodników. Pojawiła się okazja poprowadzenia grupy sprinterskiej na Zawiszy. Skorzystał z niej, rozpoczynając pracę w szkole. W pierwszym roczniku, który prowadził, trafił na Marikę Popowicz. Z czołową sprinterką w Polsce współpracuje już od 22 lat. – Marika przyszła do mnie w ostatniej chwili, gdy klasa sportowa w szkole przy ul. Czerkaskiej była już utworzona z uczniów, których wypatrzyłem na zawodach. Pamiętam, że przywiozła ją mama i powiedziała, że szybko biega. Nieraz rodzice wmawiali trenerom takie historie, a później na testach był zawód. Ale sprawdziłem ją. Pobiegła chyba 12.75 na 100 metrów. Od razu powiedziałem jej, że zawozimy papiery do szkoły. Do dzisiaj wypomina mi, że jako jedyna w szkole musiała być testowana – śmieje się.

 Pożegnanie z Zawiszą

Przez lata zdobywał sporo sukcesów ze sprinterami Zawiszy. Należał do najbardziej utytułowanych trenerów bydgoskiego klubu. Jednak w listopadzie 2022 roku położył na biurko prezesa wypowiedzenie. Kilka lat wcześniej Lewandowski postanowił założyć komercyjną grupę – Akademia Mistrzów Sportu. Pomaga sportowcom amatorom przygotowywać się do zawodów biegowych czy triathlonowych, organizuje kolonie dla dzieci i młodzieży. Zaczął też przygotowywać młodych sportowców do zawodów organizowanych przez Polski Związek Lekkiej Atletyki.

 – Niektórym nie podobało się, że mam firmę, komercyjny klub, że „buduję” go kosztem Zawiszy. Ale dzieci z grupy AMS do 11. roku życia często trafiały do szkoły na ul. Czerkaską i do Zawiszy. Dodam, że po moim odejściu z klubu zawodnicy chcieli pójść ze mną do AMS – przekonuje trener.

– Nie ukrywam, że decyzja Jacka o odejściu była dla mnie dużym zaskoczeniem – komentuje Sebastian Chmara, prezes Stowarzyszenia Lekkoatletycznego Zawisza. – Rozmawiałem i cały czas staram się dogadać z nim. Chciałbym, żeby wrócił do nas. Warto podkreślić, że wciąż rekomendujemy go, jako trenera w XI Liceum Ogólnokształcącym, w którym prowadzi zajęcia – dodaje prezes.

– Po moim odejściu nie było takiej rozmowy i propozycji – ucina Lewandowski.

Jego zawodnicy z AMS już pokazują się na mitingach lekkoatletycznych. Ma on nadzieję, że będą niedługo startować w zawodach rangi mistrzowskiej w barwach AMS. – Moim celem jest doprowadzenie któregoś z moich podopiecznych do zdobycia medalu na krajowej imprezie lekkoatletycznej. I kto wie, może ktoś z AMS uzyska kiedyś klasyfikację na igrzyska olimpijskie? Myślę również, że realny, i podsumowujący karierę, jest udział Mariki w igrzyskach olimpijskich w Paryżu – zapowiada szkoleniowiec.

Obecnie Lewandowski prowadzi kobiecą reprezentację Polski sprintu. Jeszcze ciągle trenuje Marikę Popowicz-Drapałę, Klaudię Adamek i innych biegaczy spod znaku „Zetki”, których szkolił przed odejściem. Podjął też współpracę z piłkarzami Zawiszy. Jest odpowiedzialny za przygotowanie motoryczne w akademii niebiesko-czarnych.

Wiadomości o sporcie w Bydgoszczy w naszym newsletterze!

Udostępnij: Facebook Twitter