Rozmowa o nowotworze. Urolog? Nie ma się czego bać!

Palenie papierosów zwiększa ryzyko nowotworów urologicznych. Nikotyna z płuc trafia do krwi, do nerek i pęcherza. Czasami odmawiamy pacjentom wykonania zabiegu, jeśli nie zadeklarują rzucenia papierosów – mówi prof. Tomasz Drewa, prezes Polskiego Towarzystwa Urologicznego i pionier chirurgii robotycznej w Polsce.

Miłosz Kalaczyński: Do urologa chodzą tylko mężczyźni?

Prof. Tomasz Drewa* – Stereotyp; leczymy również kobiety. Zajmujemy się m.in. chorobami układu moczowego zarówno wśród kobiet, jak i u mężczyzn.

Czy prawdziwa jest obiegowa opinia, że mężczyźni zaniedbują ten temat i decydują się na wizytę u urologa zbyt późno?

– Niestety tak, a każdy pan po pięćdziesiątce powinien odwiedzać obowiązkowo urologa. Jeśli ktoś miał w rodzinie osobę z rakiem urologicznym, powinien zrobić to już dziesięć lat szybciej. W przypadku raka jąder szczyt występowania to 30. rok życia pacjenta. Są też urolodzy, którzy zajmują się badaniem wyłącznie dzieci i młodzieży. Urolog leczy więc wszystkie grupy wiekowe.

Główne zagrożenie to rak prostaty.

– Dlatego razem z Polskim Towarzystwem Urologicznym dużo pracowaliśmy nad tym, by edukować społeczeństwo. Wydaliśmy sporo biuletynów, książek o profilaktyce, spotykaliśmy się z przedstawicielami wielu instytucji. W Polsce jest duży problem z dostępem pacjentów do urologów, jest to wina rozporządzeń administracyjnych zależnych od płatnika czyli NFZ.

Profesor Tomasz Drewa
Profesor Tomasz Drewa / Fot. B.Witkowski / UMB

Dlaczego?

– W tej chwili rak prostaty jest najczęściej występującym nowotworem u mężczyzn, występuje częściej niż rak płuc. Jeżeli zbierzemy pozostałe nowotwory urologiczne, np. jąder, nerek czy pęcherza, okazuje się, że urolodzy leczą co piątą osobę w Polsce. I teraz proszę sobie wyobrazić, że do urologa nie można się bezpośrednio zarejestrować, tylko trzeba mieć skierowanie od lekarza rodzinnego. Ale do onkologa, który nie diagnozuje nowotworów urologicznych, można iść bez skierowania. Trzeba to zmienić.

Ludzie wciąż boją się chodzić do urologa. Dla wielu osób jest to wstydliwy temat. Szczególnie boją się badania palpacyjnego.

– Przede wszystkim jest to złe przeświadczenie, ponieważ każdy lekarz, nie tylko urolog, powinien badać palpacyjnie. Niestety, jest to scedowane na pewne grupy lekarzy specjalistów, takich jak urolodzy. Pacjentów szczególnie przeraża badanie przez odbyt. Ale proszę uwierzyć, że nie jest to ani mocno wstydliwe badanie czy dyskomfortowe. Trwa naprawdę krótko. Kiedy tłumaczę pacjentowi korzyści z badania, to zwykle nie ma wątpliwości, że powinien mu się poddać.

Jak powinna wyglądać profilaktyka?

– Głównie opiera się na obserwowaniu swojego ciała. Trzeba sprawdzać, czy jakaś część się nie powiększyła. Warto się dotykać, gdyż można wtedy wykryć guzy. Bardziej zaawansowane są badania profilaktycznie. W przypadku chorób nerek, jąder, prącia, moczowodów, prostaty – nieodzowne jest badanie usg jamy brzusznej. Każdy raz w roku powinien wykonać sobie to badanie. Jest ono ważne, bo pozwala wykryć zmiany na wczesnym etapie i można to wyleczyć bez dużego uszczerbku dla zdrowia. Niestety, z powodu kosztów w Polsce nie jest uznawane za konieczne do zlecania w profilaktyce. Na szczęście, coraz więcej osób decyduje się na wykonanie usg własnej inicjatywy. Często wykrywamy wtedy guzy, które możemy usunąć laparoskopowo, a pacjent po trzech dniach wraca do domu.

Co jest najczęstszą przyczyną nowotworów urologicznych?

– Pewnie wiele osób zaskoczę, ale czynnikiem ryzyka jest palenie papierosów, które najczęściej łączone jest z rakiem płuc. Otóż kiedy zapalimy papierosa, dym nikotynowy przedostaje się do układu oddechowego, skąd przez płuca trafia do krwi. Następnie jest ona oczyszczana w nerkach, z których wszelkie toksyny trafiają do pęcherza wraz z moczem. Wszystkie związki chemiczne z papierosów są w pęcherzu, dopóki nie oddamy moczu. Stąd często te narządy są bardzo narażone na choroby nowotworowe. Czasami odmawiamy pacjentom wykonania zabiegu, jeśli ci nie zadeklarują rzucenie papierosów.

Jest pan prekursorem w wykonywaniu operacji robotycznych z użyciem robota Da Vinci. Jakie są jego zalety?

– W 2016 roku, dzięki grantowi, kupiłem drugiego takiego robota w Polsce. W XXI wieku w urologii powinno już się odejść od operowania tradycyjnego. W tej chwili, u znacznej większości pacjentów, każdy narząd urologiczny można zoperować endoskopowo, czyli za pomocą kamery. Robot sprawdza się w usuwaniu mniejszych guzów. Pozwala przeprowadzić mniej inwazyjne zabiegi, przez co jakość życia jest lepsza, np. mężczyźni po usunięciu prostaty za pomocą robota, utrzymują zdolność współżycia. W robocie chirurgicznym narzędzia są bardziej delikatne, mają o wiele lepsze kąty wygięcia, lepsze jest optyka i widzimy pole operacyjne trójwymiarowo.

Od kwietnia 2022 roku Narodowy Fundusz Zdrowia zaczął refundować operacje robotyczne. Ale wciąż w Polsce większość wykonuje się metodą tradycyjną, nawet nie laparaskopowo. Dlaczego?

– Chodzi o pieniądze. Operacje tradycyjne są dużo mniej kosztochłonne, a są wyceniane przez NFZ na takim samym poziomie jak laparoskopowe. Dofinansowanie wynosi około 12 tys. zł w przypadku usunięcia prostaty. Nie wspominając już o operacji z robotem, za które płaci 21 tys. złotych, gdzie jest ona wyceniana komercyjnie na minimum 35 tys. złotych. Należy pamiętać, że  koszty sprzętu są nienegocjowalne. Sprzęt medyczny jest produkowany przez koncerny, które narzucają cenę na takim samym poziomie wszystkim krajom, podobnie jak w przypadku samochodów. Nie patrzą na sytuację gospodarczą w danym kraju.

Jednak w Szpitalu im. Jurasza większość operacji urologicznych wykonuje się laparaskopowo.

– Tak. Przez wiele lat pracy wypracowaliśmy sobie taką pozycję, że wykonujemy najwięcej w Polsce cystektomii, czyli usunięć pęcherza z prostatą, w czym się specjalizuję. Jeszcze niedawno byliśmy jedynym ośrodkiem dokonującym radykalnego usunięcia tych narządów sposobem laparoskopowym.

*Prof. dr hab. n. med. Tomasz Drewa, kierownik Katedry Urologii i Andrologii Collegium Medicum UMK im. Ludwika Rydygiera w Bydgoszczy, prezes-elekt Polskiego Towarzystwa Urologicznego.

Udostępnij: Facebook Twitter