Co się dzieje w komunikacji publicznej? Radni pytali. Odpowiadali prezydenci, szefowie ZDMiKP oraz MZK

Z inicjatywy radnych Prawa i Sprawiedliwości na wtorek zwołano nadzwyczajną sesję Rady Miasta Bydgoszczy. Dyskutowano między innymi o cięciach w komunikacji miejskiej.

To jeden z kilku punktów, jakie omawiano na wtorkowej (18 października) sesji. Poza kwestią komunikacji w porządku obrad były też kwestie retencji i odprowadzania wody deszczowej, budowy systemu kanalizacji i zbiorników retencyjnych.

Dyskusja o komunikacji trwała kilka godzin. Na początku Rafał Grzegorzewski, zastępca dyrektora ds. transportu ZDMiKP wyjaśniał przyczynę cięć w rozkładach jazdy autobusów i tramwajów w Bydgoszczy. Podkreślał, że ceny paliw wzrosły gwałtownie, „swoje” zrobiła też inflacja. Konieczna stała się waloryzacja stawek przewozowych dla MZK. Grzegorzewski przedstawił np., że ceny paliw wzrosły w tym roku o 47,35 proc.

– Musieliśmy wprowadzić zmiany w rozkładach jazdy. Mieliśmy dwie drogi do wyboru – likwidacja 2-3 linii komunikacyjnych średniej wielkości, nie peryferyjnych. Takie działanie spowodowałoby jednak pozbawienie kilku osiedli połączeń komunikacyjnych, a likwidacja wymusiłaby zmiany w kursowaniu innych linii. Zdecydowaliśmy się na korektę częstotliwości na wielu liniach, by skutek rozłożył się na całe miasto – mówił dyrektor.

Przypomnijmy, zmiany dotyczyły m.in. zawieszenia linii tramwajowej od ronda Jagiellonów do ronda Toruńskiego, gdzie wykorzystanie autobusów było znikome. Zawieszono kursowanie linii numer 1 i 7 w niedzielę i święta, zrezygnowano ze wzmocnień szczytowych na liniach tramwajowych 5 i 7. Zmieniono również kursowanie wielu linii autobusowych i w dni powszednie autobusy jeździć będą nie co 15, a co 17,5 lub 20 minut, wcześniej obowiązywać będzie wieczorna częstotliwość kursów. Tak stało się na liniach autobusowych numer 52, 54, 61, 64, 65, 68, 71, 74, 77, 79, 89, 55, 56, 62, 67, 69, 51 i 58.

– Oprócz kwestii ekonomicznych o cięciach zdecydował również deficyt kadry kierującej, głównie autobusami. Takie problemy zgłaszały MZK do nas od dłuższego czasu. Występowały braki na liniach komunikacyjnych od kilku do nawet kilkunastu brygad dziennie, co odpowiada liczbie 30-35 kierowców. Zmiany zniwelowały ten problem. W tej chwili MZK mogą realizować kursy w pełnym zakresie – ocenił Rafał Grzegorzewski.

14 milionów mniej. Ale to nie oszczędności

– Ograniczenia dotyczą ok. 6,5 procent wozokilometrów, co da zmniejszenie kosztów o około 14 milionów złotych w przyszłym roku, Ale to nie jest oszczędność, tylko koszty są wyższe – zauważył Mirosław Kozłowicz, zastępca prezydenta Bydgoszczy. – Pierwotnym powodem zmian były kwestie związane z niedoborem kierowców, ale oczywiście kwestie finansowe również mają znaczenie i tego nie ukrywamy.

Prezydent Kozłowicz zapowiedział, że zmiany – zarówno cięcia jak i wzmocnienia kursów – są jeszcze możliwe. Konkretne propozycje, które będą teraz analizowane pod kątem kosztów, padły ze strony rad osiedli i społeczników zajmujących się transportem zbiorowym.

– Komunikacja to nie tabelki w Excelu, tylko żywy organizm. Rozwiązania problemów nie można szukać w tabelach tylko w rozmowach z mieszkańcami – ocenił, występujący w imieniu klubu radnych PiS, Szymon Róg. Uznał, że miasto od lat zwija komunikację miejską, a nie ją rozwija. – Nasze inwestycje w komunikację np. budowa mostu tramwajowego świadczy, że miasto chce rozwijać komunikację – ripostował Kozłowicz

Spóźnione autobusy – kto jest temu winien?

Sesja Rady Miasta
Prezydent Rafał Bruski na sesji rady miasta / Fot. B.Witkowski / UMB

Odpowiadał także prezydent Bydgoszczy Rafał Bruski. – Mieszkańcy muszą mieć czytelny obraz tego, kto za co odpowiada. To, że nie podjedzie autobus na przystanek jest winą usługodawcy. Jeśli nikt nie poinformuje, że autobus nie wyjedzie, to ITS tego nie wyświetli. My jesteśmy odpowiedzialni razem za to, żeby w systemie były pieniądze. Nie było inicjatyw, żeby zwiększyć budżet na komunikację, bo wtedy musielibyście wskazać, skąd wziąć pieniądze – zwrócił się do radnych PiS prezydent.

– ZDMiKP odpowiada za optymalne wydatkowanie dostępnych pieniędzy tak, by komunikacja działała odpowiednio. I w ramach środków które ma kontraktuje usługę. Jak jest brudno w autobusie, autobus się spóźni czy nie przyjedzie – winny jest przewoźnik świadczący usługę, a nie ratusz czy ZDMiKP. My jako mieszkańcy kupujemy tę usługę i za nią płacimy – mówił Bruski. Prezydent podkreślił, że zasady Polskiego Ładu ogołociły samorządy z pieniędzy. – Deklaruję, że jak poziom wpływów z PIT wróci do stanu sprzed Polskiego Ładu komunikacja wróci do poprzedniego poziomu plus 10 procent – zapowiedział Rafał Bruski.

W dyskusji brał także udział poseł Piotr Król (PiS). Podnosił fakt, że w umowie, którą ZDMiKP podpisywał z firmą Irex nie było konieczności zatrudniania kierowców na podstawie umów o pracę, jak to czyni MZK. Król argumentował, że to stawiało MZK w gorszej sytuacji. – W momencie podpisywania umowy z przewoźnikiem nie było takiego wymogu ustawowego. Byłoby to niezgodne z zasadą wolności gospodarczej – odpowiadał wicedyrektor Grzegorzewski. Podkreślił, że obecnie są wprowadzone takie zasady.

Wicedyrektor ZDMiKP odpowiedział także na wiele szczegółowych pytań dotyczących komunikacji np. o informacjach zawartych na tablicach ITS na przystankach oraz redukcji rozkładów – Nie działamy na zasadzie „wydaje nam się”. Posiadamy narzędzie, dzięki któremu możemy zaprojektować wskaźniki napełnienia pojazdów. Tak uczyniliśmy, aby utrzymać wskaźniki napełnienia na akceptowalnym poziomie Oczywiście mogą się pojawić momenty, kiedy pojazdy są zbyt wypełnione, ale tak było i poprzednio – mówił Grzegorzewski.

Na pytania radnych odpowiadał także prezes MZK, Piotr Szałkowski – Mamy świadomość, że cięcia w rozkładach były kłopotliwe dla mieszkańców. Były konieczne, żeby usługę wykonywać na właściwym poziomie i nie oszukiwać pasażerów. Wiem, że będziemy mieli mniejsze przychody i to dla nas dodatkowy kłopot – przyznał.

Prezes MZK mówił także o komunikacji tramwajowej. – Czternastu motorniczym zmniejszono wymiar etatu z całego na trzy czwarte. Nie zwalniamy, bo mamy świadomość uruchomienia mostu na Brdzie.

Poinformował także, że w ostatnim czasie wyszkolono siedmiu kierowców. Przyznał, że to niewielu. – To ciężka praca, we wszystkie dni tygodnia. Wpływ ma także wysokość wynagrodzenia, które możemy zaoferować – tłumaczył.

Udostępnij: Facebook Twitter